KAROLINA
Ostre promienie słońca rozświetliły moją twarz, siłą rzeczy budząc mnie. Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem, ale spoglądając na wyświetlacz swojego telefonu i widząc godzinę dwadzieścia dwa po siódmej, mogłam bez wyrzutu przyznać, że czułam się wyśmienicie.
Co prawda do śniadania zostało mi coś ponad godzinę, jednak nie miałam zamiaru wylegiwać się na łóżku. Nie zdążyłam jeszcze rozpakować swojej walizki, dlatego wyjęłam ją kąta pokoju i rzuciłam na łóżko, wybierając ubrania. Nigdy nie byłam guru modowym, nie śledziłam wszystkich trendów i wcale też mi na tym nie zależało, jednak rozumiałam sytuację, w której byłam. Wiedziałam także gdzie jestem i z kim, miałam świadomość, jakie to zgrupowanie ma wydźwięk medialny, a więc musiałam włożyć w znalezienie swojego outfitu więcej energii niż zazwyczaj. Była końcówka maja, ale pogoda wręcz wakacyjna, co było naprawdę czymś niesamowitym. Wybrałam więc czarne, prążkowane kolarki (nie dając się jednak zwodzić pięknej pogodzie) i beżowy, szeroki t-shirt z aplikacją. Na nogi wsunęłam czarne conversy na platformie, bo nie dość, że wyglądały z całym zestawem dobrze, to na dodatek były moimi ulubionymi.
Gdy stanęłam przed lustrem w przedpokoju i naprawdę pomyślałam, że wyglądam dobrze, posłałam do swojego odbicia pokrzepiający uśmiech, który chyba miał dodać mi trochę odwagi. Ponieważ niezaprzeczalnie nerwy zżerały mnie od środka.
— Dasz sobie radę — szepnęłam do siebie i wyszłam, z telefonem w ręce, zamykając dobrze drzwi.
Pokój Leny był po drodze, dlatego nie zawahałam się walnąć kilka razy w jej drzwi pięścią, uśmiechając się pod nosem. Moja przyjaciółka była, jak leniwiec. Właściwie to tak naprawdę nie mogłam porównać jej go owego zwierzęcia, ponieważ ona była o wiele gorsza. Spodziewałam się, że nie doczekam się jej aż do popołudnia, niemniej jednak bardzo się zdziwiłam, kiedy otworzyła mi drzwi, roześmiana od ucha do ucha.
— Gotowa? — spytałam, a w moim głosie sama wyczułam zdziwienie, jakie wiązało się z... tym widokiem.
— Miałam wpaść do ciebie, byśmy razem zjadły śniadanie — odparła. — Ale skoro stoisz tutaj gotowa, to chodźmy — dodała już entuzjastycznie. Wyglądała bynajmniej dziwnie, ale kiedy wyruszyła z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi, nie miałam okazji bardziej tego zanalizować.
We windzie, chociaż zasięg powinien być słabszy, otrzymałam wiadomość, którą natychmiast otwarłam.
Od: Nieznany
Cześć, koleżanko!
Sądziłam, że wczorajszy eksces był jednorazową pomyłką, jednak ponownie widząc tą samą wiadomość, nieco się zaniepokoiłam. Byłam jednak głupiutka oraz naiwna, dlatego ponownie zaczęłam stukać palcami w klawiaturę.
Do: Nieznany
Twoje molestowanie mojej osoby robi się krępujące i jednocześnie całkiem przerażające.
Od: Nieznany
Sądziłem, że chociaż się poznamy. Czy jestem wobec ciebie nie miły, że twoje wiadomości ociekają w chłód i ironię?
Do: Nieznany
Za żadne skarby świata nie przeproszę cię za to, że rodzice wpajali mi, by nie ufać obcym szczególnie, jeśli wpisują się w znaczenie słowa STALKER.
— Z kim pisałaś? — zapytała Lena, a jej brwi
— Później ci opowiem — odparłam, zbywając ją. Mimo mojej drobnej obawy i przeświadczeniu, że ktoś ewidentnie dobrze mnie zna, nie miałam zamiaru jej o tym wspominać, a przynajmniej nie teraz, gdy jeszcze nie działo się nic przerażającego. Byłam przekonana, że ten ktoś prędzej czy później odpuści sobie, a gdyby Lena wiedziała, poruszyłaby niebo i ziemię, by zdobyć wiedze, kim jest mój anonimowy 'przyjaciel'.

CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...