Ostatni ranek spędzę z Robertem. Dziś popołudniu Robert musi polecieć do Arłamowa. Polecimy razem, ale na lotnisku w Warszawie nasze drogi się rozejdą. Ja pojadę do naszego mieszkania, a on poleci dalej. Jednak żadne z nas się tym nie przejmuje. To tylko dziesięć dni. Jakoś sobie poradzę. Co prawda termin zbliża się nieubłaganie, ale przecież nasz maluszek nie daje o sobie znać.
Tam w Warszawie mam zapewnioną całodobową opiekę. Lena zgodziła się wprowadzić do mnie z Szymkiem, a na dodatek będzie jeszcze mój brat i mamy do dyspozycji dziewczyny. To skarb mieć takie przyjaciółki !
- Nie narób mi wstydu. – powiedziałam opierając się o próg naszej sypialni.
- Ja? Kochanie, będę grzeczny jak aniołek. – zaśmiał się dopinając swoją walizkę, którą pakował cały ranek.
- A co z naszym samochodem? – spytałam.
- Lena mówiła, że będzie samochodem, tak więc myszko się nie przejmuj.
Po zjedzeniu spóźnionego śniadania taksówką pojechaliśmy na lotnisko i kilka godzin później byliśmy na lotnisku w Warszawie. Każde rozstanie z tym, głupolem wywołuje u mnie wiele emocji, ale zawsze powtarzam sobie, że już nie długo wróci i o dziw , uwaga o dziwo to pomaga.
- Będę tęsknił kochanie. – powiedział po czym pocałował mnie i poszedł w całkiem innym kierunku niż ja. Na parkingu czekała już na mnie Lena. Nie zwlekając szybko wyszłam z lotniska i gdy tylko znalazłam odpowiedni samochód, wpakowałyśmy walizkę i ruszyłyśmy w drogę.
Wchodząc do mieszkania zauważyłam, że Lena zdążyła się już zadomowić, ale to wspaniale. Przynajmniej jedna rzecz z głowy mniej. Blondynka pomogła mi się rozpakować i resztę dnia spędziliśmy we trójkę. – Ja, Lena oraz Szymuś. Wspólnie graliśmy w gry, oglądaliśmy filmy pożerając przy tym tonę zdrowych chipsów. Oczywiście dla mojego chrześniaka nie mogło zabraknąć tony zabawek. Kiedy chłopczyk zajął się sobą, my usiadłyśmy w kuchni przy stole i przy gorącej herbacie zaczęłyśmy plotkować. Każdy temat był ważny, każdy temat był godny poruszenia. Można powiedzieć, że takie typowe 'babcie'.
Wieczorem znów moja maleńka dała o sobie znać. Kopała, jakby chciała wykopać mi dziurę w brzuchu. Pierwszy raz w tej chwili byłam uśmiechnięta. Myśl, że tą małą kruszynkę będę mogła zobaczyć w każdej chwili rozpiera mnie od środka. Zdjęcia USG to nie to samo. Już wiem jak czuje się prawdziwa (przyszła) matka.
CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanficW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...