Dziś nadszedł dzień kolejnego meczu. Od samego rana wszyscy byli jacyś zdenerwowani, szczególnie Robert którego byle słowem, byle sytuacją można było wytrącić z równowagi. Cztery godziny przed meczem, polecieliśmy do Saint-Denis na stadion Stade de France.
Tuż przed meczem, gdy obie drużyny trenowały, wraz z Leną postanowiłyśmy znaleźć Ozila.
Chodząc po murawie wśród niemieckich piłkarzy dostrzegłyśmy go. Trenował tuż przy bramce. Podeszłyśmy do niego i zaczęłam rozmowę.
- Cześć, mogłybyśmy sobie z przyjaciółką zrobić z tobą zdjęcie? – zapytałam po niemiecku. Szatyn odwrócił się do nas i przeleciał wzrokiem.
- Jasne. – odparł uśmiechając się. Po sesji, gdy miałyśmy już odchodzić zatrzymał nas. – Ja cię chyba z skądś kojarzę. - powiedział.- Wiem! Ty jesteś dziewczyną Lewandowskiego! – powiedział entuzjastycznie. Chciałam zaprzeczyć, ale szybko do naszego małego grona dołączyli inni piłkarzy, którzy również sądzili iż jestem dziewczyną Lewandowskiego.
- Chłopaki! – krzyknęłam. – Żeby było jasne, nie jestem dziewczyną Lewandowskiego i nie, nie mam partnera. – wytłumaczyłam.
Po kilku minutach wszyscy musieli opuścić murawę, i udać się do szatni aby na spokojnie przygotować się do meczu . Tym razem nie poszłyśmy do szatni chłopaków tylko zajęłyśmy sobie miejsca, czyli w tym wypadku na ławce obok trenera Nawałki.
Równo o godzinie 21:00, po odśpiewaniu hymnów na całym stadionie rozległ się dźwięk gwizdka.
Pierwsza połowa była w miarę spokojna, lecz nie zabrakło chwil grozy.
Druga połowa była zaś bardziej agresywna i nie zabrakło żółtych kartek zarówno po naszej stronie jak i po Niemieckiej.
Ostatnie minuty i... Koniec! Kończymy mecz z wynikiem 0-0..Dla jednych okej, dla drugich mniej okej.A ja tam się cieszę, że nie daliśmy się roznieść. Po powrocie do hotelu wszyscy byli już w dużo lepszych nastrojach, byli przede wszystkim bardziej wyluzowani.
- Co powiesz na mały meczyk ? – zapytał Robert.
- Przygotuj się, będę na pięć minut. – powiedziałam zamykając drzwi do swojego pokoju. Przebrałam się szybko w swoją ulubioną różową piżamkę z króliczkami i poszłam do pokoju Roberta.
Po wejściu doznałam lekkiego szoku. Cały pokój był wypełniony ludźmi.
- Gdybym wiedziała, że mam tylu fanów to bym się jakoś lepiej ubrała. – zaśmiałam się siadając obok Roberta, który podał mi pada.
- Ja gram Bayernem! – powiedziałam.
- To nie fair! – zaprotestował Robert.
- Przykro mi.
Po chwili rozpoczęliśmy grę.Już na samym początku udało mi się wbić gola, i to Lewandowskim.
-He! Lewy wbił Lewemu! – zaśmiał się Jędza.
Po pewnym czasie skończyliśmy mecz z wynikiem 4-1 dla mnie.
Nie chciało mi się tam siedzieć, szczególnie iż na stojąco przysypiałam, więc pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam spać. Przynajmniej próbowałam.Gdy tylko zamykałam oczy, pojawiał się obraz uśmiechniętego Roberta kiedy ten mnie przytula. Brakowało mi tego jego ciepła, czułości i tej gadki przez sen.
Do: Lewy ♥
Przytulisz na dobranoc? :'c

CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanficW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...