Dwunasty października zbliża się wielkimi krokami. Jeszcze tylko dwa tygodnie.
Już wiem, co przechodzą żony piłkarzy. Wywiady, sesje, autografy. To czasami jest okropne.
- Powiem ci dlaczego chciałem przyśpieszyć nasz ślub. – powiedział Robert, pomagając mi rozpakować zakupy.
- Mów, jestem bardzo ciekawa.
- Bo w kwietniu są mistrzostwa świata. – zaśmiał się.
Czyli nie potrzebnie się martwiłam. Czasami mam takie dziwne uczucie. Uczucie którego nie da się opisać w żaden sposób. Z jednej strony jestem podekscytowana, a z drugiej boję się, że coś nie wyjdzie. Że dam plamę.
Cały dzisiejszy dzień miałam zaplanowany. Z samego rana miałam odebrać moją suknię, później jakieś zakupy, a jeszcze później czas spędzony z moimi „przyjaciółkami". W tym wypadku z partnerkami piłkarzy Bayernu.
- Masz gust,Karolina . – powiedziała Lisa.
- Dziękuję, lecz to nie ja wybierałam suknię.
Czy ja naprawdę będę musiała być taka poważna ?
DWA TYGODNIE PÓŹNEJ.
Nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Dzisiaj, tutaj w Polsce oficjalnie zastanę, żoną jednego z najlepszych napastników na świecie.
- Na pewno dobrze się czujesz? – zapytała jedna z moim tutejszych przyjaciółek.
- Tak, jest dobrze. – odparłam uśmiechając się lekko.
Kiedy rozpoczęła się ceremonia ślubna nie myślałam o niczym. Tak jakby mój mózg przestał funkcjonować.
Czas na formułki, a ja nie wiem co zrobić. Jestem gotowa, chce tego, ale mam jakąś wewnętrzną blokadę.
- Czy ty, Robercie, bierzesz za żonę tutaj obecną Karolinę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską póki śmierć was nie rozłączy? – zapytał ksiądz, udzielający nam ślubu.
- Tak. – odparł uśmiechnięty Robert wpatrując się intensywnie w moje oczy.
To samo „pytanie" skierowane było do mnie. Byłam zmieszana. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć.
Pov.Robert.
Coraz bardziej jestem przekonany, że Karolina się rozmyśliła. Jej mina mówiła sama za siebie.
- Tak. – odparła po pewnym czasie, a mi kamień spadł z serca. Ta baba kiedyś doprowadzi mnie do zawału.
Po ceremonii w kościele od razu pojechaliśmy do wynajętego lokalu na dalszą część ślubu.
- Wystraszyłaś mnie. – powiedziałem podczas naszego pierwszego tańca.
- Wybacz, nie planowałam tego. – rzekła z uśmiechem. Z tym uśmiechem w którym się zakochałem.
👰👰👰
Cała noc należała tylko i wyłącznie do nas. Tylko my się teraz liczyliśmy zamiast biednych dzieci, leżących w szpitalach. Tak wynika z gazet. O niczym innym się piszą tylko o naszym ślubie. To podłe.
Tydzień po naszym ślubie musieliśmy wrócić do Niemiec. Bolało mnie, że nie mogę trochę dłużej pobyć z rodziną, ale w końcu Karolina też nią jest.
Tuż po przyjeździe musiałem zostawić moją żonę i pojechałem na trening. Oczywiście nie obyło się bez „drobnej" kłótni, ale jakoś to załagodzę.
Kiedy dojechałem na Allianz Arenę spotkałem tam już wszystkich.
CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanficW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...