Pov.Karolina
Tak jak ustaliliśmy wczoraj, napisałam do Ani, że jednak przyjadę na ten obóz. Wiem, że trochę za późno dałam znać, ale jednak dałam.
Te ostatnie trzy dni postanowiłam w stu procentach wykorzystać, więc od samego rana zwiedzałam sklepy. Mam dużo ubrań, ale jeszcze trochę nie zaszkodzi, prawda?
🏋🏋🏋
Dobra. Nie tak to miało wyglądać. Chodzę już czwartą godzinę po tym centrum i nie mam ani jednej rzeczy!
Wracając do domu natknęłam się na kilku dziennikarzy, ale jak to powiedział Robert, cytuję „Ani mi się waż gadać z tymi debilami!". Więc olałam ich i wróciłam do naszego mieszkania.
- Co tak długo? – zapytał Robert.
- Przestań, bo w cale długo nie byłam. – mruknęłam. – A swoją drogą, czy ty nie powinieneś być na treningu?
Robert z uśmiechem na twarzy nie zareagował. Czy on nie potrafi sensownie odpowiedzieć? Czasami irytuje mnie jego zachowanie.
Kilka dni później.
Kiedy całą grupą doleciałyśmy do kurortu w Grecji od razu zrobiłyśmy małą rundkę po plaży. Po półtorej godziny mogłyśmy wrócić do hotelu i w spokoju się rozpakować. Miałyśmy o tyle dobrze, że każda miała własne cztery ściany i łazienkę.
Rozpakowując kosmetyki w łazience zauważyłam, że z moim brzuchem jest coś nie tak. Jest lekko zaokrąglony. Spanikowałam, ponieważ pierwsze co mi przyszło na myśl to choroba.
Rzuciłam wszystko i zapłakana pobiegłam do siostry Roberta.
- Co się stało? – zapytała wpuszczając mnie do środka.
- Jestem chora! – wykrzyczałam zalewając się łzami.
- A dokładniej?
- Spójrz. – powiedziałam pokazując jej mój brzuch.
- Może lepiej jak pójdziemy do lekarza. – powiedziała uśmiechając się. Czy to jest takie śmieszne?
Po około godzinie, doszłyśmy do tamtejszego szpitala, który akurat świecił pustkami. Od razu na wejściu, bez żadnych rejestracji weszłam do gabinetu... Ginekologa. Starsza pani oglądając mój brzuch uśmiechała się. Kiedy skończyła pisać na jakieś kartce, wykonała badanie USG.
- Gratuluję. – powiedziała w języku angielskim po czym dała mi małe zdjęcie na którym było widać dziecko. Ja jestem w ciąży?
- Przepraszam, a który tydzień? – spytałam.
- Trzeci miesiąc. – odrzekła wracając do swoich papierków. No to się kuźwa porobiło.
Wytarłam na żelowany brzuch i wyszłam z gabinetu.
- I co?
- Jestem w ciąży. – powiedziałam patrząc w plakat, który przedstawiał dziecko. Stałam tam jak słup i nadal nie mogłam pojąc, że ja będę matką. Ja, która zawsze była nierozważna.
- No to braciszek się ucieszy. – skomentowała Anka wyrywając mnie z zamyślenia.
W drodze powrotnej do naszego ośrodka, trochę ochłonęłam. Doszło do mnie, że będę matką. To coś niesamowitego!
Dziewczyny na wejściu zaczęły mi gratulować, chodź tak naprawdę nic im jeszcze nie powiedziałam. Ciekawe jak zareagują moi rodzice? Jak zareaguje Robert?
CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...