Tego dnia trening został odwołany z powodu jakiegoś bardzo ważnego spotkania. Tak więc wszyscy, bez wyjątku postanowiliśmy pójść na spacer.
Idąc parkiem, pośród dużych, potężnych drzew zaczęła się klasyczna gra w dylematy.
- Czym chciałbyś być? – zapytał Grzesiek. – Makaronem czy ryżem?
- Co za różnica skoro tak czy tak zostałbym zjedzonym . – odparł Lewandowski.
- Ale kto powiedział, że zjedzonym? – wtrąciłam się.
- No w takim bądź razie ryżem, bo bardziej go lubię.- zaśmiał się szatyn. Po godzinie zaczęły boleć mnie już nogi, więc usiadłam pod jednym z drzew.
- Co ty byś biedactwo be zemnie zrobiła.- powiedział Robert kucając. Wskoczyłam na jego plecy i zadowolona prowadziłam dalszy dialog z Grześkiem oraz Wojtkiem, których poczucie humoru nie opuszczało.
Po powrocie do hotelu chłopaki rozeszli się do pokoi a my z Leną postanowiłyśmy trochę pograć.
Po wybraniu zespołów czyli ja grałam Bayernem Monachium, a Lena Napoli, zaczęłyśmy grę.
- Kurwa! Gram Arkiem! – wykrzyczała blondynka przez co walnęłam się padem w twarz.
- A ja gram Lewym i ... I właśnie strzeliłam ci gola! – krzyknęłam.
Po jakże zaciętej walce wygrałam 7:1 bo przecież nie mogło być inaczej.
Kolejną rundę zaczęłyśmy od wylosowania zespołów. Ja trafiłam na Leicester City, a Lena na Real Madryt.
- I tak wygram. – powiedziałam .
- Sorry mała, ale gram Realem.
- No i co z tego? Ja mam Leicester. – zaśmiałam się.
Chwilę po rozpoczęciu gry padł pierwszy gol do siatki Realu.
Po szybkim meczyku wygrałam 8:3. Lena była zdenerwowana i żeby jeszcze bardziej jej nie denerwować po cichutku ulotniłam się do swojego pokoju. Przy okazji, przed drzwiami do swojego pokoju spotkałam Roberta. Chwilę rozmawialiśmy, gdy nagle po całym hotelu rozległ się krzyk Leny oraz głośne kroki.
- Ona mnie zabije. – pisnęłam wbiegając do swojego pokoju. Schowałam się do szafy i modliłam się aby Lena tu nie zaglądnęła. Znam Lenę dosyć długo i gdy przegra, i jest zła potrafi nawet zabić.
- Wiem, że tam jesteś. - usłyszałam. Nie miałam wyjścia więc wyskoczyłam z szafy zasłaniając się przy tym rękami.
- Co ty robisz? – zapytała blondynka.
- Proszę nie zabijaj.
- Czy ty myślisz? Nie sądzę. Nie ważne. Potrzebuje twojej pomocy. – powiedziała.
Lena zaciągnęła mnie do swojego pokoju i pokazała trzy sukienki które wyglądały tak samo tylko miały inne kolory.
- Zdecydowanie ta bordowa. – powiedziałam sztucznie się uśmiechając. Blondynka uśmiechnęła się do mnie a po chwili wypchnęła mnie z pokoju. Nie mam nic do blondynek, wręcz przeciwnie lecz Lena jest wyjątkiem.
Po powrocie do pokoju, umyłam się i od razu rozpoczęłam oglądanie filmy, a mianowicie 'Trzy Metry Nad Niebem'.
Gdy skończył się film wyłam jak pies.Już wiem dlaczego mężczyźni nie lubią oglądać dramatów.

CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanficW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...