Pov.Karolina.
Pomimo iż minął już ponad tydzień od oświadczyn ciągle nie mogę uwierzyć, że JA zwykła pani adwokat i ON sławny piłkarz kiedyś stworzymy prawdziwą rodzinę.
Kiedy wróciłam z pracy, usiadłam zadowolona na kanapie i czekałam na mój ulubiony serial. Wtem usłyszałam dźwięk otwieranego zamka od drzwi. Nie przejęłam się tym zbytnio, ponieważ oprócz mnie klucz mają tylko dwie osoby. Robert, który przyjedzie dopiero za tydzień i moja mama.
- Jestem w salonie, mamo! – krzyknęłam, ponieważ byłam pewna, że to ona.
- Ja też cię kocham skarbie, ale nie nazywam cię mamą. – usłyszałam.
- Robert! – pisnęłam rzucając się na szatyna.
(...)
Kolejne tygodnie mijały, a ja ciągle odliczałam dni i godziny do ponownego przyjazdu Roberta. Było mi smutno, że nie mogę przytulić Roberta w tedy kiedy chcę, że nie mogę go pocałować w tedy kiedy chcę. Wciąż miałam koszmary, że akurat w tym momencie Robert może mnie z kimś zdradzać. Każdego ranka patrząc w lustro dostrzegałam brzydką, grubą laskę. Te wszystkie dziewczyny z magazynów.One mają to coś. Moją figurę, ładną twarz, są sławne, a ja? Ja się jeszcze dziwie dlaczego Robert ze mną nie zerwał.
Wczesnym południem umówiłam się z moją przyjaciółką na wspólne zakupy. W sumie nie tyle zakupy co umówiłyśmy się na pogawędkę. Jako, że już jest połowa listopada, ubrałam długie czarne jeansy, bluzę z nadrukiem batmana oraz na nogi wsunęłam białe air force. Włosy rozpuściłama na twarz nałożyłam trochę podkładu. Oczy podkreśliłam tuszem do rzęs. Założyłam kurtkę i pojechałam na spotkanie.
Po pół godzinie znalazłam się w kawiarni gdzie czekała już na mnie Aśka.
- Co było takie pilnie, że musiałyśmy się akurat dzisiaj spotkać? – zapytałam.
- Jest coś co musisz wiedzieć. – odparła zbyt poważnie jak na nią, co zresztą mnie zaniepokoiło. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to t , że Asia jest w ciąży, a druga, że rozstała się z swoim partnerem.
- Mów. Jestem ciekawa. – powiedziałam.
- Dwa dni temu dostałam ememesa od nieznanego numeru. Było to zdjęcie.. - zatrzymała się . - Było to zdjęcie Roberta i jakieś dziewczyny. Oni się całowali. – dokończyła.
Nie wierzyłam w jej słowa. Robert przecież by tego nie zrobił.
- Kłamiesz. - wydusiłam z siebie.
- Karolina, ja nie kłamie. Zresztą sama zobacz. – powiedziała podając mi swój telefon na którym faktycznie widniało zdjęcie Roberta całującego się z jakąś dziewczyną. Oczy wypełniły mi się łzami, które po chwili wypłynęły. Zabrałam swoją kurtkę i jak najszybciej wybiegłam z kawiarni biegnąc do swojego samochodu tuż na parkingu obok. A jednak. Moje przypuszczenia się sprawdziły. Ale po co ta cała szopka z oświadczynami? Po co to udawanie? Aśka dzwoniła do mnie kilkadziesiąt razy, ale bez skutecznie. Nie chciałam odbierać. Teraz najważniejsza była, potocznie mówiąc, zemsta. Nie miałam siły na jakieś wytworne zemsty, więc po prostu postanowiłam w najlepszy sposób oddać mu pierścionek i tym samym go pogrążyć. Z tego co w ostatnich esemesach Robert przypominał, ostatni mecz Bundesligii grają z Dortmundem właśnie za dwa dni. Zadzwoniłam do Piszczka i poprosiłam go, aby załatwił mi bilet właśnie na ten mecz, a w tym samym czasie załatwiłam sobie trzy dniowy pobyt w hotelu i samolot. Najwcześniej udało mi się załatwić bilet dopiero na jutro rano.
Była dopiero piętnasta, więc wróciłam do domu i po woli zaczęłam się pakować.
Przez cały ten czas zastanawiałam się dlaczego akurat to zdjęcie ktoś przysłał do Aśki?
Następnego Dnia
Od kilku godzin jestem już w Dortmundzie. Piękne miasto, ale nie przyleciałam tutaj aby podziwiać widoki. Przyjechałam tutaj w konkretnym celu i tego mam zamiar się trzymać.
Od: Piszczu
Jesteś już w Dortmundzie?
Do: Piszczu
Tak, spotkajmy się za dziesięć minut w kawiarni obok tej opery.
Od: Piszczu
Jasne, czekam.
Założyłam na głowę kaptur i poszłam na umówione spotkanie. Tak jak się umówiliśmy, po dziesięciu minutach byłam już w kawiarni.
- Cześć Łukasz. – powiedziałam siadając przy jego stoliku.
- Cześć. – odparł. – Co się stało, że tak nagle przyjechałaś na mecz swojego narzeczonego? – kontynuował.
- Byłego jak już coś. – mruknęłam, a uśmiech z twarzy Piszczka momentalnie zniknął.
- Co?! Dlaczego?! Co się stało!?
- Dowiesz się na jutrzejszym meczu, chociaż? Może na treningu przed meczowym. – odparłam sztucznie się uśmiechając.
Łukasz nie drążył już tematu co bardzo mnie cieszyło, bo teraz zamiast roztrząsać całej sprawy potrzebuję chwilę dla siebie. Chwili w której nie myślę o Robercie.
Zawsze byłam ciekawa czy zdrada bliskiej osoby naprawdę tak boli jak przedstawiają to w filmach czy książkach. Wniosek z tego taki, że boli cholernie.

CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanficW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...