[12]

1.9K 91 4
                                    

Nie poszłam już na obiad tak, jak planowałam. Dokończyłam pracę Konrada i oddałam mu ją po niespełna godzinie, a nie jutro rano, jak zakładałam, że zrobię. Rozmowa z Bartkiem zmusiła mnie do intensywnego myślenia i do refleksji, które zaś skłoniły mnie do zmiany. Była ona mi potrzebna już bardzo dawno temu, ale nigdy nie dostałam takiego kopa w tyłek, jak teraz. Landrynkowa Karolina musiała więc iść się powiesić (brzmiało to brutalnie, ale wciąż lepiej, jak zakopać się, czy spłonąć żywcem), a na jej miejsce miała wstąpić nowa — ambitna, zdeterminowana, ale ludzka Karolina, która własne dobro będzie przekładać nade wszystko.

Manifestowałam to od tego momentu i przysięgam, czułam zmianę. To całkiem absurdalne, ale jeśli mi nie wierzyliście, powinniście sami zacząć manifestować swoje marzenia, myśli czy cele, a z pewnością zauważycie różnicę tak, jak zrobiłam to ja.

— Wiem, że miałeś iść na trening z chłopakami, ale... — zatrzymałam się w przejściu. Nie wiem, co strzeliło mi do głowy, jednak było to motywowane tym, że za mną nie stał nikt obcy, a rodzony brat, więc jego odtrącenie nie będzie absolutnie niezręczne i nie wprawi mnie w zakłopotanie. — Chciałabym podjechać na wybrzeże i pomyślałam, że mógłbyś pojechać ze mną.

— Jasne — odparł bez zastanowienia. — Nie myśl sobie, że interesuje mnie tylko piłką — prychnął ze śmiechem. — Jeśli ci pasuje, to tylko się przebiorę i możemy jechać. Nie widziałem cię na obiedzie, jadłaś coś?

— Kupimy coś po drodze — zbyłam go. — Jak będziesz tylko gotowy, to przyjdź do mnie.

Właściwie to nie miałam żadnych intencji, a po prostu kiedyś, całkiem przypadkiem wygooglowałam oceanarium w Croisic, tuż nieopodal właśnie La Baule. Naprawdę nie chciałam żerować na niczyjej gościnności i dobrej woli, więc sądziłam, że im mniej mnie w hotelu, tym lepiej na tym wszyscy wyjdziemy. Chociaż rodzice nie powiedzieli mi tego wprost, to wiedziałam, że moje działania wpłynęły na interesy rodziny i wcale nie pozytywnie, jakbym mimo wszystko chciała. Znałam oba środowiska i doskonale zdawałam sobie sprawy, że chociaż kryminał czai się za plecami, a nieuczciwe zagrywki są na porządku dziennym, to jednak nikt nie chce być bezpośrednio wiązany z przestępstwami. Ponieważ to nigdy nie było, nie jest i nie będzie dobrą wizytówką firmy. Podświadomie wiedziałam, że najlepsze, co mogłam zrobić, to właśnie usunąć się w kąt, ale byłam cholerną córeczką tatusia, która tak, jak jej ojciec, łatwo nie odpuszczała.

Nie zdążyłam nawet porządnie rozsiąść się w muszelkowym fotelu w rogu pokoju, gdy zadzwonił mój brat i poprosił mnie, bym poczekała na niego w lobby. Na początku było to dla mnie zrozumiałe — potrzebował więcej czasu, albo miał tam jakieś sprawy, o których nie bardzo miałam pojęcie, a bardzo chciałam to wiedzieć. Nie przypuszczałam jednak, że mój własny brat knuje za moimi plecami, co było równoznaczne ze sztyletem wbitym prosto między łopatki.

Kiedy dotarłam do lobby, natychmiast zauważyłam czwórkę osób, których nie chciałam widzieć, a przynajmniej na razie. Wyglądali dość ponuro, a atmosfera między nimi była gęsta. Widziałam to nawet z odległości, być może, kilkunastu metrów, jednak zamiast uciec, podeszłam bliżej nich czując, że to, co robię jest zgodne z tym, co wyznaję.

— Karolina — Bartek wstał, jaki pierwszy, zaszczycając mnie swoim spojrzeniem. Pozostali wciąż mieli spuszczone głowy w dół zupełnie, jakby czekali na wyrok. — Nie spodziewałem się, że twój brat odważy się, by ci o tym powiedzieć...

— Czyli to wy go namówiliście? — byłam zaskoczona. — Jeśli znów chcecie mi nawrzucać, to darujcie sobie.

— Przeczytaliśmy artykuły z Polski — do rozmowy wtrąciła się Lena, gwałtownie podnosząc się ze swojego miejsca. Jej oczy szkliły, a warga drżała. Widziałam to, a mimo wszystko nie potrafiłam jej pocieszyć. Miałam do niej żal, co prawda słaby, bo nasza przyjaźń była silniejsza niż kiedykolwiek mi się wydawało, jednak czułam rozgoryczenie w momencie, kiedy stanęła przeciwko mnie. — Dlaczego nie powiedziałaś, że cię do tego zmusił?

I hate you? Don't. I love you. ||rl9      W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz