Pov.Karolina
Dni mijają nieubłaganie. Jeszcze nie dawno był ślub Grzesia, a teraz liczy się tylko to zgrupowanie. Robert o niczym innym nie mówi tylko o tym. Nie żebym specjalnie jakoś z tego powodu cierpiała, ale z czasem każdy by uznał, że to robi się nudne. Robert to zakręcony człowieczek.
- Nie bądź taki do przodu bo cię sznurówki wyprzedzą. – zaśmiałam się lekko uderzając go w czoło.
- Aleś ty śmieszna. - fuknął Robert krzyżując ręce na torsie.
Po południu razem z Robertem pojechaliśmy do klubowej siłowni gdzie umówiliśmy się z Thiago oraz Thomasem. Oczywiście z partnerkami, bo o czym ja mogłabym z nimi gadać prócz piłki?
Lisa i Julia kiedy tylko mnie zobaczyły od razu zaczęły o czymś zawzięcie dyskutować. Od początku uważały moją ciążę za coś niebywałego, 'bo jak żona takiego piłkarza może być w ciąży ?!'. Czy to takie dziwne?
Dziewczyny stanowczo ograniczały moje możliwości wysiłkowe. Zachowują się tak jak Robert tyle, że on ma teraz swoich kolegów.
- Czy wy czasem nie umówiłyście się z Robertem? – spytałam gdy po raz kolejny dziewczyny stanowczo zabroniły mi lekkiego truchtu na bieżni.
- Co? My? Nigdy w życiu. – zaprzeczyły robiąc niewinne minki. Coś nie chce mi się w to wierzyć.
Tym razem nasza mała kruszynka dała sobie spokój z kopaniem. Cały trening czułam się znakomicie. Niektóre kobiety na serio przesadzają mówiąc, że bycie w ciąży jest bardzo trudne. Owszem, momentami jest trudno, ale to najwspanialsza rzecz na świecie.
Kiedy wróciliśmy do domu, każdy zajął się sobą. Robert zaszył się gdzieś na górze, a ja krzątałam się po kuchni nie mogąc znaleźć sobie odpowiedniego miejsca.
- Kochanie... - zaczął Robert obejmując mnie w pasie. - Nie uważasz, że trochę mało czasu mamy dla siebie?
- Super, że zauważyłeś. – mruknęłam dopijając swój sok.
- I właśnie chciałbym to w jakiś sposób naprawić. Mam teraz kilka dni wolnego, więc może wybralibyśmy się do Włoch? – spytał.
To w cale nie taki głupi pomysł. Ciągle się mijamy i to dobry pomysł aby pobyć chwilkę we dwójkę, a w sumie we trójkę. Tylko co z Dropsikiem ? Ale i o tym Robert pomyślał. Sprytny jest, nie ma co.
Jeszcze dzisiejszego wieczoru musiałam się spakować aby zdążyć jutro rano.
CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...