47

1.3K 86 4
                                    


Pov.Karolina.

Nareszcie weekend! Około dziesiątej, kiedy już się tak porządnie wyspałam, ubrałam moje ulubione szare dresy i zeszłam na dół.

- Czemu tak późno? – zapytał Robert.

- Kiedyś musiałam odespać ten cały tydzień. - zaśmiałam się kładąc na kanapie.

Całe przedpołudnie spędziliśmy na kanapie przed telewizorem.

- Co ty na mały wyjazd w góry? – zapytał Lewy wypijając do dna mój sok. MÓJ.

- Jasne, czemu nie. – odparłam.

Mogłam powiedzieć nie. Robert tak się nakręcił, że nawet zaplanował nam co będziemy jeść w danej godzinie.On jest chory!

Po południu postanowiliśmy się wybrać na krótki spacer.

Mijając parę z małym dzieckiem, wyobraziłam sobie siebie w roli matki i Roberta w roli ojca. Do Roberta byłby dobry test cierpliwości, a dla mnie byłoby to coś cudownego.

- My też takie będziemy mieć. – powiedział Robert przytulając mnie.

👪👪👪

Ostatni tydzień czerwca. Ostatni tydzień przygotowań do ślubu.

- Lena, bo ja jeszcze nie mam sukienki. – powiedziałam.

- A no tak. – mruknęła ciągnąc mnie do kolejnego sklepu ze sukienkami. Lena ma to do siebie, że uwielbia kupować ubrania i szybko nie wyjdzie ze sklepu kiedy mi czegoś ładnego i sensownego nie pomoże znaleźć.

- Ta jest ładna. – powiedziałam pokazując blondynce zwykłą czarną sukienkę z wycięciami tam i ówdzie.

- Dla mnie zbyt nudna, ale jeśli cię się podoba to bierz. Będzie na co popatrzeć. – odparła uśmiechając się.

Po wybraniu szpilek poszłam do przymierzalni. Muszę przyznać, że wyglądam całkiem nie źle w tej sukience.

- I co mylisz? – zapytałam wychodząc.

- Kiedy ci tak cycki urosły?!

- Lena. – mruknęłam.

- No wyglądasz zajebiście. – powiedziała przyglądając mi się.

Po dwóch godzinach postanowiłyśmy skończyć nasze zakupy i tuż przed galerią się rozstałyśmy.

- Co tam kupiłaś skarbie? – zapytał Robert próbując dostać się do moich siatek.

- Odejdź jeśli życie ci miłe. – syknęłam wpychając moje zakupy do szafy.

Wieczorem wspólnie siedząc na kanapie przed telewizorem rozmawialiśmy o naszych planach na przyszłość.

- Jesteśmy już tyle ze sobą, a ja zapomniałem ci oddać twoją własność- powiedział kierując się na górę. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, ale gdy wrócił z pierścionkiem zaręczynowym chciało mi się wyć ze śmiechu.

- Ty to jesteś jednak Robciu głupi. – zaśmiałam się wkładając go na palec.

- Głupi, ale za to twój. – zaśmiał się .

Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i w końcu dałam mu się nakłonić do pokazania mojego zakupu. Nie był zbytnio zachwycony tymi wycięciami, ale na szczęście żyjemy w wolnym kraju i on tutaj nie ma nic do gadania. Był trochę zły, ale mogę się założyć, że za kilka minut mu przejdzie.

I hate you? Don't. I love you. ||rl9      W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz