Pov.Karolina.
Nareszcie weekend! Około dziesiątej, kiedy już się tak porządnie wyspałam, ubrałam moje ulubione szare dresy i zeszłam na dół.
- Czemu tak późno? – zapytał Robert.
- Kiedyś musiałam odespać ten cały tydzień. - zaśmiałam się kładąc na kanapie.
Całe przedpołudnie spędziliśmy na kanapie przed telewizorem.
- Co ty na mały wyjazd w góry? – zapytał Lewy wypijając do dna mój sok. MÓJ.
- Jasne, czemu nie. – odparłam.
Mogłam powiedzieć nie. Robert tak się nakręcił, że nawet zaplanował nam co będziemy jeść w danej godzinie.On jest chory!
Po południu postanowiliśmy się wybrać na krótki spacer.
Mijając parę z małym dzieckiem, wyobraziłam sobie siebie w roli matki i Roberta w roli ojca. Do Roberta byłby dobry test cierpliwości, a dla mnie byłoby to coś cudownego.
- My też takie będziemy mieć. – powiedział Robert przytulając mnie.
👪👪👪
Ostatni tydzień czerwca. Ostatni tydzień przygotowań do ślubu.
- Lena, bo ja jeszcze nie mam sukienki. – powiedziałam.
- A no tak. – mruknęła ciągnąc mnie do kolejnego sklepu ze sukienkami. Lena ma to do siebie, że uwielbia kupować ubrania i szybko nie wyjdzie ze sklepu kiedy mi czegoś ładnego i sensownego nie pomoże znaleźć.
- Ta jest ładna. – powiedziałam pokazując blondynce zwykłą czarną sukienkę z wycięciami tam i ówdzie.
- Dla mnie zbyt nudna, ale jeśli cię się podoba to bierz. Będzie na co popatrzeć. – odparła uśmiechając się.
Po wybraniu szpilek poszłam do przymierzalni. Muszę przyznać, że wyglądam całkiem nie źle w tej sukience.
- I co mylisz? – zapytałam wychodząc.
- Kiedy ci tak cycki urosły?!
- Lena. – mruknęłam.
- No wyglądasz zajebiście. – powiedziała przyglądając mi się.
Po dwóch godzinach postanowiłyśmy skończyć nasze zakupy i tuż przed galerią się rozstałyśmy.
- Co tam kupiłaś skarbie? – zapytał Robert próbując dostać się do moich siatek.
- Odejdź jeśli życie ci miłe. – syknęłam wpychając moje zakupy do szafy.
Wieczorem wspólnie siedząc na kanapie przed telewizorem rozmawialiśmy o naszych planach na przyszłość.
- Jesteśmy już tyle ze sobą, a ja zapomniałem ci oddać twoją własność- powiedział kierując się na górę. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, ale gdy wrócił z pierścionkiem zaręczynowym chciało mi się wyć ze śmiechu.
- Ty to jesteś jednak Robciu głupi. – zaśmiałam się wkładając go na palec.
- Głupi, ale za to twój. – zaśmiał się .
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i w końcu dałam mu się nakłonić do pokazania mojego zakupu. Nie był zbytnio zachwycony tymi wycięciami, ale na szczęście żyjemy w wolnym kraju i on tutaj nie ma nic do gadania. Był trochę zły, ale mogę się założyć, że za kilka minut mu przejdzie.
CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...