31

1.5K 86 3
                                    


Po obiedzie postanowiłyśmy z Leną, że wpadniemy do Arka. W sumie to był to pomysł Leny, ja żeby nie wyjść na wredną wiedźmę zgodziłam się.

- To co was sprowadza moje drogie panie? – zapytał uśmiechając się.

- A tak wpadłyśmy. - powiedziałam kładąc się na jego łóżku.

Arek zaczął temat na, który nie zbyt chciałam rozmawiać. Ciągle wypytywał o jedno. Dlaczego się pokłóciliśmy i co zaszło w tym klubie? Owszem, jest moim przyjacielem, ale nie mogę mu powiedzieć. Po prostu nie mogę.

- Dlaczego ci po prostu Robert nie wytłumaczy? – zapytałam po pewnym czasie

- Um...Ym...No...

- No właśnie. – mruknęłam wychodząc z pokoju.

Zdenerwowałam się i to bardzo, aby ochłonąć postanowiłam wybrać się na spacer. W połowie drogi poczułam, że ktoś mnie śledzi .

- Poczekaj! – usłyszałam tuż za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Roberta.

- Czego ode mnie chcesz? – warknęłam.

- Dlaczego jesteś na mnie zła? Co ja ci takiego zrobiłem? – zapytał.

- Odczep się . – syknęłam przyśpieszając.

Pomimo tego, że wyraźnie dałam mu do zrozumienia, że nie chcę z nim rozmawiać on nadal nie dawał za wygraną. Tej jego czułe słówka kierowane w moją stronę nic nie działały. Każdy facet jest taki sam!

-Karolina! – krzyknął a ja diametralnie się zatrzymałam. – Powiedz mi do jasnej cholery o co chodzi!

- J-ja n-nie m-mogę. – wyjąkałam. Spojrzałam w głęboko w jego oczach smutek, żal ale też złość. Nie kontrolowałam swoich łez. Nie potrafiłam.

- Ej, nie płacz. – powiedział już nieco łagodniej.

- Najlepiej o mnie zapomnij. Nie znamy się. – powiedziałam poprzez łzy i jak najszybciej wróciłam do hotelu.

Może i popełniłam błąd mówiąc to, ale teraz już jest za późno chyba, że nie wziął tego na poważnie.

Pov.Robert.

Czyli to koniec? Czyli koniec tego co udało nam się zbudować przez te wszystkie tygodnie spędzone razem? Tyle razem przeszliśmy i ona to tak po prostu kończy? Nie będę się narzucał. Dobrze, niech będzie tak jak powiedziała. Po powrocie do hotelu nie miałem na nic ochoty. Moją głowę ciągle zaprzątała brunetka.

Zakochałeś się Robert.

Pierwszy raz od bardzo dawna zgodzę się z tym. Zakochałem się w osobie, która na każdym kroku wytykała mi moje wady, dzięki czemu udało mi się je zwalczyć. Zakochałem się w osobie dzięki, której zrozumiałem co to jest miłość. Zakochałem się w osobie, która zawsze umiała mnie rozśmieszyć. Zakochałem się w osobie która również popełniła wiele błędów. Zakochałem się w kobiecie o cudownym wyglądzie zewnętrzny jak i wewnętrznym. Zakochałem się w niej. W Karolinie, która odmieniła mój dotychczasowy świat.

W pewnym momencie mój smartfon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk przychodzącego SMS'a

Od: Blondi 👽

Dlaczego tak sobie komplikujecie życie?

Do:Blondi 👽

Życie już takie jest. Raz daje , a raz odbiera.

Dało mi siłę i wytrwanie w karierze, a odebrało miłość mojego życia.

Pov.Karolina.

Piętnaście minut po sms'ie od Leny, wpadła do mojego cała zapłakana.

- Co się stało? – zapytałam przytulając ją.

- O-on ,m-my ... T-to k-koniec. – wyjąkała z trudem.

- Spokojnie. - powiedziałam.

Gdy blondynka się już uspokoiła zaczęła mi wszystko opowiadać.

- ... Wyraźnie dał mi odczuć, że ciągle o niej myśli. – dokończyła a ja miałam ochotę zabić Arka. W pewnym momencie do głowy wpadł mi kolejny znakomity pomysł.

- Nie wiem jak ty, ale ja już tutaj nie dam rady przebywać. – powiedziałam.

- Zgadzam się z tobą. To... Wracamy do kraju?

- Jutro z samego rana. – zaśmiałam się.

- To ja lecę się pakować. – powiedziała wybiegając z pokoju.

Po spakowaniu się, późnym wieczorem poszłam do mojego brata.

- Zostajesz tutaj, albo jedziesz ze mną.

- Nie obraź się Karolina, ale jednak wolę zostać tutaj. – odparł drapiąc się po karku.

- Rozumiem. – powiedział uśmiechając się.

Tego samego wieczoru powiedziałam o wszystkim wujkowi. Od początku do końca. Nie był zachwycony z naszej postawy, ale mamy już po dwadzieścia dwa lata i same decydujemy o swoim życiu.

I hate you? Don't. I love you. ||rl9      W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz