THIRD PERSON
Każdy następny dzień wyglądał zupełnie tak samo — śniadanie, żmudne treningi, krótka regeneracja, popołudniowe treningi, kolacja i upragniony czas wolny, który w większości piłkarze poświęcali na masaże, których mieli pod dostatkiem. Karolina sądziła bowiem, że gdy piłkarze faktycznie będą zajęci, spędzi ten czas z przyjaciółką i obie wykorzystają go niezmiernie pożytecznie. Szybko jednak zorientowała się, że Lena miała zupełnie inny pomysł na ten czas, a wyobrażenie to ani trochę nie uwzględniało drugiej dziewczyny. Lena bowiem towarzyszyła swojej sympatii na każdym kroku. Chociaż Arka nie można było nazwać jej sympatią, czym stawał by w szeregu ze wszystkimi chłopakami, z jakimi dotychczas spotykała się dziewczyna, ponieważ był kimś więcej, niż jakimś tam romantycznym epizodem. W tym wszystkim zupełnie pominęła swoją przyjaciółkę, która każdego kolejnego dnia czuła się coraz gorzej, a jej zachowanie niczym nie przypominało tego sprzed tygodnia. Przede wszystkim zamknęła się na ludzi, co nie uszło uwadze bystremu oku Roberta. Za wszelką cenę usiłował ustalić przyczynę zachowania dziewczyny, jednak ilość zajęć w środku dnia i jej niebotyczna upartość stawiały go na pozycji losera. Nie był personą, która przy pierwszej porażce stulała uszy i znikała w cieniu; to zdecydowanie nie była definicja Roberta Lewandowskiego. Karolina jednak za każdym razem sprawiała, że chęci usunięcia się w kąt były coraz to silniejsze. Zauważył, że Lena prędko odpuściła, za co miał do niej żal. Jego definicja przyjaźni i wartości, którymi przyjaźń powinna się kierować były zupełnie inne niż te blondynki. Tak, był na nią wściekły, że nie osaczała Karoliny, nie zmuszała jej do rozmowy i przede wszystkim, że ona sama nie mówiła nic, co kierunkowałoby go w jakąś stronę. Musiał jednak przełknąć gorycz i obserwować, jak jego świetlisty promyk słońca przygasa.
Lewy, dzisiejszego poranka usiadł sam, dając pozostałym do zrozumienia, że jego humor nie należy do najlepszych i życzyłby sobie, by śniadanie zjeść samotnie. To był sposób, który nabył w Borussi, by zwalczyć w sobie złość, egoizm i rozgoryczenie. Mimo, że takowe sytuacje nie zdarzały się często, on wiedział, jak radzić sobie z negatywami, które niekiedy władały jego życiem. Dlatego dzisiaj zajął najbardziej odległe miejsce, wlepiając wzrok w swój talerz. Kątem oka obserwował dziewczynę, która zupełnie nie mogła odnaleźć się przy bufecie. Minęła jedno stanowisko, później drugie i trzecie, a jej talerz był pusty — zupełnie, jak jej wzrok. Czuła na sobie spojrzenie każdego, kogo mijała i kto witał ją krótkim "hej" czy "cześć". Nie była jednak gotowa podtrzymać interakcji tak, jak nie była w stanie wziąć nic dziś do ust czując, że jej żołądek za moment eksploduje z nerwów. Wszystko, przed czym broniła się od kilku lat wróciło do niej ze zdwojoną siłą, nie dając możliwości obrony. Demony przeszłości, których tak kiedyś się obawiała powróciły i nie miały zamiaru dać jej spokoju. Wciąż jednak miała przed sobą tydzień zgrupowania, a więc nie mogła pozwolić, by ktoś odkrył, że jej życie przestało być spokojne i kolorowe. Właściwie, to nigdy takie nie było, jednak dziewczyna zwykle starała się, by szarości nie zdołały wypełnić jej wnętrza.
Największym diabłem Karoliny był ten, który kusił ją, by ta nie pozwoliła odejść mężczyźnie, przy którym czuła się przede wszystkim bezpiecznie. Czuła się też przy nim doceniana, szanowana i pełnowartościowa, a to dawało jej nadzieję, że nawet po zgrupowaniu i Euro, jej przyjaźń z Robertem przetrwa. Mimo także swoich wątpliwości, które rozsadzały jej głowę, postanowiła zrobić krok dalej, czym chciała udowodnić innym, że te wszystkie pytające, a nawet współczujące spojrzenia były niepotrzebne, a z nią tak naprawdę jest wszystko w porządku. Dlatego, gdy tylko zauważyła Roberta, podjęła decyzję, że dosiądzie się do niego nawet, jeśli miała świadomość, że tego nie chciał. Zostawiła pusty talerz na przypadkowym stoliku, nie mogąc zmusić się do przełknięcia czegokolwiek. Zresztą ciągle uważała, że dieta była jej potrzeba, gdyż jej ciało zdecydowanie miała nadprogramowe kilogramy, jednak nigdy nie miała tyle silnej woli i chęci, by zacząć dbać o swoje zdrowie. Jednak to nie tak, że wpychała w siebie tony niezdrowych tłuszczy, wlewała w siebie litry słodzonych napoi, ale na pewno nie zwracała uwagi na składniki odżywcze czy wartości makro.

CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...