73

1K 80 3
                                    


Ostatnio zauważyłem, że za bardzo stałem się leniwy. Żeby nawet własnej walizki nie spakować? Już mam postanowienie na nowy rok. Mobilizacja do pracy!

- Ile jeszcze? - zapytała ponownie Karolina wiercąc się na fotelu pasażera.

- Mówiłem, że z jakieś piętnaście minut. – odparłem. Dosłownie kwadrans później byliśmy w ośnieżonym Zakopanem. Zimno jak na Arktyce. Podjeżdżając na parking dużego ośrodka wypoczynkowego, zauważyliśmy całą czwóreczkę.

- No nareszcie. – fuknął Arek.

- Ja wiem, że długo, ale co poradzę, że sypie. – zaśmiałem się.

Przechadzając się po wielkim hotelu, a raczej ośrodku wypoczynkowym miałem wrażenie jakbym był w Arłamowie. Tyle, że teraz sypie śnieg no i za ośrodkiem jest stok narciarski.

- No to co? Widzimy się za pół godziny tutaj ubrani na narty ? – spytał Bartek patrząc na zegarek.

- Tak jest ! – powiedzieliśmy chórem.

Mówiąc szczerze to odrobinę się bałem. Nigdy nie jeździłem na nartach i nie do końca jestem przekonany co do tego pomysłu.

- A ty co taki spięty? – spytała brunetka.

- Ja? Wydaje ci się.

Będąc na stoku i mając na nogach narty nie wiedziałem jak się zachować. W sumie to nie ja jeden. Arek nawet nie potrafił ustać w miejscu. Wiele razy sugerowaliśmy abyśmy wrócili do hotelu i wrócili jutro, ale za każdym razem usłyszeliśmy NIE. Jak połamię nogi to dopiero wtedy mnie popamiętacie. Na początku nie było tak źle. Wystarczyło odpychać się kijkami. Natomiast później zaczęło się piekło. Zaczęło się od małych zjazdów. Niby nic, a zawsze kończyłem na tyłku. W końcu kiedyś trzeba było przejść na poziom hard, prawda ?

- Ja nie jadę. – powiedziałem stanowczo.

- I ja też. – dołączył do mnie Arek.

- Cieniasy! – zaśmiała się Lena po czym całą czwórką pojechali na samą górę. Chore pojeby. Kiedy oni zjeżdżali, my postanowiliśmy wziąć mały kursik. Wynajęliśmy instruktora i dołączyliśmy do maluchów, które również uczyły się jeździć. Było mi trochę wstyd, ale też chcę się dobrze bawić.

Po dwóch godzinach wyczerpujących treningów w końcu nauczyłem się jeździć. Może nie aż tak jak moja żona, ale zdecydowanie lepiej niż wcześniej. Kiedy tak naprawdę z Arkiem zaczęliśmy się rozkręcać oni poszli do hotelu,a my jak te psy za nimi. No szlag mnie zaraz trafi.

- Dzisiaj było super! – powiedziała entuzjastycznie Karolina przebierając się w szare dresy z nike.

- Mhm. – mruknąłem kładąc się na łóżku.

- A co ty taki nie w sosie?

- Jestem wykończony.

- Akurat. – prychnęła rzucając we mnie poduszką. – Kłóciłabym się.

- Ty nie trenowałaś z jakimś pojebem i kilkoma maluchami. – fuknąłem.

- Ach tak! Urażona duma Lewandowskiego. – zaśmiała się.

I hate you? Don't. I love you. ||rl9      W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz