KAROLINA
Jasne światło raziło moje oczy, chociaż moje powieki były zamknięte... a przynajmniej tak mi się wydawało. Towarzyszyło mi także uczucie ciężkości, które nie ułatwiało mi podniesienie głowy, która pulsowała jak cholera. Czułam także nieprzyjemność w żołądku, a to nie świadczyło o niczym dobrym. Przewróciłam się na lewy bok z jękiem. Miałam poczucie, że moja głowa zaraz eksploduje, a żołądek wyjdzie mi gardłem, ledwo żywy. Odrzuciłam od siebie te wszystkie ohydne myśli w momencie, kiedy moja dłoń dotknęła czegoś twardego, co miało włosy, było całkiem ciepłe i cholera, poruszało się.
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Próbując wstać uderzyłam o coś twardego. Upadłam z powrotem na łóżko.
— Dzień dobry... — usłyszałam. Chcąc czy nie, otworzyłam oczy, ale pożałowałam tego od razu, gdy tylko zobaczyłam czarną czuprynę.
— Jasny gwint! — zawyłam, odwracając się gwałtownie. — Nie byłam aż tak pijana, by nie trafić do swojego pokoju!
— Byłaś — odparł spokojnie. — Właściwie to zaliczyłaś zgona... tak to się mówi, prawda?
— Nie bądź bezczelny — westchnęłam, przecierając twarz dłońmi. — Nabroiłyśmy, prawda?
— Zgadza się — przytaknął. Wciąż leżeliśmy obok siebie, ale najciekawsze było to, że wcale mnie to nie wprawiało w dyskomfort. — Boniek już wie i nie jest zadowolony, że jego ulubienica dopuściła się tak niepoważnej rzeczy.
— Mam nadzieję, że wy nie macie przez nas problemu.
Czułam się blada, ale nie z powodu wódki, a ze stresu, który tylko we mnie narastał. Przyjazd wujka do La Baule był oczywisty — skończył odwiedzać kolejne stadiony, gdzie nasi piłkarze mieli rozgrywać mecze, albo przerwał swoje oględziny, by dać mi reprymendę, a nawet by odesłać mnie do domu. Byłoby to dość upokarzające, ale jak przystało na odpowiedzialną osobę, przyjęłabym to na klatę, nie próbując się nawet bronić.
— Wybroniliśmy się — odparł z westchnieniem. — W końcu to wy byłyście na wpół tomne.
Szczerą prawdą było, że w pewnym momencie klatki mojego filmu zaczęły się zacierać, po czym nastąpiła przerwa, która trwała aż do teraz. Robert nawet nie miał pojęcia, jak wstyd mi było, ale jednocześnie jak bardzo nie żałowałam tego wieczoru. To była moja chwila wytchnienia i jeśli miałabym okazję ją powtórzyć, bez zawahania bym to zrobiła.
— Grunt, że jestem w ubraniu — szepnęłam, zaglądając pod pościel.
— Nie mógłbym dotykać cię, jeśli tego byś nie chciała — brzmiał na oburzonego i cholera, kiedy niespodziewanie odgarnął od siebie pościel i zsunął się z łóżka, poczułam się, jak największa idiotka.
— Nie o to mi chodziło! — chciałam się obronić, jakoś go udobruchać, ale jego surowe spojrzenie, którym wycelował we mnie zanim wszedł do łazienki wiele mi powiedziało. Był urażony i raczej nie chciał mnie oglądać, gdy przyjdzie z powrotem. Dlatego, mimo bólu głowy i nudności, opuściłam jego pokoju, uprzednio zabierając torebkę i szpilki.
Jesteś tak cholernie popieprzona — powtarzałam sobie w głowie, kiedy szłam do swojego pokoju.
Zmieniłam jednak swój plan przed wejściem do swoich czterech ścian i przeszłam kolejne siedem drzwi, by znaleźć się przed tymi należącymi do Leny. Były uchylone, a więc odrzuciłam kulturę na bok i weszłam do środka. Właściwie to na samym wejściu przywitał mnie Arek, który swobodnie leżał na łóżku przyjaciółki i przeglądał coś na jej laptopie. Był nad wyraz uśmiechnięty i czerwony, a więc zdecydowanie nie było to coś... normalnego.
CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...