Pov.Karolina.
Dziś nadszedł dzień pierwszego meczu tutaj we Francji. Po śniadaniu wraz z Leną postanowiłyśmy jeszcze przed wyjazdem oglądnąć pewien film, który już od dawna krąży w mojej głowie. Mam na myśli „Egzorcyzmy Emily Rose". Dużo słyszałam o tym filmie i zawsze chciałam go obejrzeć, lecz nigdy nie miałam czasu. W trakcie buforowania filmu, każda z nas zaczęła się przygotowywać. Nie miałam zamiaru się jakoś specjalnie szykować tylko tak na luzie.Tak ażeby było ładnie i wygodnie. Jako, że jest czerwiec i noce są cieplejsze postanowiłam założyć poszarpane szorty i do tego zwykłą bokserkę. Włosy związałam w kucyka, a na twarz nałożyłam trochę podkładu i tuszu do rzęs.
Około godziny dwunastej wszyscy wyruszyliśmy autokarem na lotnisko skąd mieliśmy polecieć do Nicei na Allianz Riviera, gdzie odbędzie się mecz. Już po godzinie lotu znaleźliśmy się w pięknej, słonecznej Nicei. Gdy chłopaki poszli do szatni, ja i Lena zabrałyśmy jedną z piłek i udałyśmy się na stadion, który wyglądał przepięknie!
Podczas rozgrzewki, którą były dwa kółka wokół stadionu czułam na sobie czyiś wzrok lecz prędkość z jaką biegłam uniemożliwiała mi zobaczenie tego kogoś. Po rozgrzewce razem z Leną 'grałyśmy w grę' polegającą na jak największej ilości odbić piłki nogą.
- 18 ! – krzyknęłam siadając zmęczona na murawie. Lena usiadła obok mnie i razem zaczęłyśmy rozmawiać, a głównym tematem był Arek. W pewnym momencie podszedł do nas Robert i bez słowa przerzucił mnie przez ramię . Piszczałam, wyrywałam się lecz wszystko na nic. Po czasie usadowił mnie na 'ławce rezerwowych' i sam usiadł obok.
- Spójrz. - powiedział dyskretnie pokazując na kłócących się Lenę i Arka. Po chwili gdy Lena już miała odchodzić, Arek złapał ją za rękę i namiętnie pocałował co wywołało na stadionie głośne 'Ooo'.
Przed meczem zajęłyśmy dogodne miejsca, czyli obok prezesa Bońka.
Mecz rozpoczął się równo o godzinie 18:00.Pierwsza połowa była spokojna i zakończyła się bez gola dla obu drużyn.
Po przerwie na początku pięćdziesiątej minuty Arek Milik przejmuje piłkę i... GOOOOL! Tak, strzelił pierwszego gola na tym euro!
Do końca meczu prowadziliśmy 1:0 i tak też pozostało. Mamy to! Mamy trzy punkty!
Po powrocie do La Baule wszyscy byli wykończeni włączając w to Lenę która zasnęła w trakcie lotu.Ja natomiast byłam już zmęczona od samego ranka, a to już inna bajka. Po odprężającym prysznicu położyłam się na łóżku i postanowiłam doglądać film, który zaczęłyśmy z Leną. Sama sceneria przyprawiała o dreszcze a na dodatek w całym pokoju jak i na dworze było ciemno co w cale dobrze nie wróżyło.
Po skończonym filmie, położyłam laptopa pod łóżkiem i zasnęłam.
Obudził mnie dzwoniący telefon.Spojrzałam na zegarek i dostrzegłam liczbę, która była najgorszym horrorem w tym właśnie filmie. A mianowicie godzina 3:00 w nocy. Symboliczne znaczenie szatana.Czym prędzej wygramoliłam się z łóżka i jak najszybciej wybiegłam z pokoju udając się do pierwszego lepszego pokoju. Waliłam, kopałam w drzwi modląc aby ktoś jak najszybciej otworzył drzwi, a gdy już się otworzyły nie patrząc na właściciela wbiegłam do pokoju i schowałam się pod kołdrą.
- Co się stało ? – zapytał Robert. Tak, to był zdecydowanie Robert.
- B-bo o-oglądałam ... - próbowałam wytłumaczyć mu wszystko, lecz na marne. Za bardzo byłam zdenerwowana.
- Powiesz mi jutro jak się obudzisz, a tym czasem idź spać. – powiedział. Położył się obok mnie i zasnął. Tak sądzę.Było mi nie wygodnie, więc postanowiłam przytulić się do Roberta i to była dobra decyzja. Po chwili zasnęłam.

CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...