Pov.Karolina.
Nie spodziewałam się spotkać tyle sławnych osób. Tyle sławnych osób i ja. Żona Roberta Lewandowskiego. Większość sportowców znałam z telewizji i nie miałam problemu nawiązać z nimi kontaktu.
Podczas gali starannie dobierałam słowa gdyż ukradkiem podpatrzyłam internetowe wyniki. W trakcie przyznania statuetek bardzo się denerwowałam. Chociaż nie było czego. Kolejno, od ostatniego czyli dziesiątego miejsca zaczęli wyczytywać nazwiska. Miejsca mijały, a ja nadal nie usłyszałam tego szczęśliwego nazwiska. Byłam coraz bardziej zmęczona, a myśl, że za niedługo będzie jeszcze bankiet na którym nie wypada nie być przyprawiała mnie o zmarszczki.
- Drugie miejsce zajmuje...Robert Lewandowski! – usłyszałam. Uśmiechnęłam się i dumnie poszłam odebrać statuetkę w imieniu mojego męża. Mówiłam to co mi ślina na język przyniesie. Wreszcie szczęśliwa zakończyłam swoją gadkę, a na ekranie za mną pojawił się Robert. Co za ... Fajny chłopaczek! A jakie fajne spodnie!
Krótko po godzinie drugiej w nocy wzięłam swoje rzeczy i pojechałam do domu. Nie czułam się zbyt dobrze. Kiedy w końcu dojechałam do mieszkania zdjęłam tylko szpilki i biegiem ruszyłam do toalety ledwo hamując odruchy wymiotne. Siedziałam tam z dobrą godzin, a gdy trochę ustąpiło położyłam się spać.
Rankiem czułam się już znacznie lepiej, jednak nie chciałam się narażać ,więc dziś pozostałam w domu. W planach jak zawsze miałam pożywne śniadanie, trening + fotka na instagrama i czas który wykorzystam na sprzątanie lub po prostu się położę.
Połowa rutyny za mną. Kiedy moje zdjęcie dodało się na instagrama dostałam wiadomość na grupie.
Milik: Kochanie ...
Milik: Ja naprawdę
Milik: Przepraszam
Milik: Nie powinnaś być na mnie zła
Milik: Ale
Milik: Kocham cię
Milik: Ty moja
Milik: Wariatko
Ja: O jak słodko ❤️Ale co cię tak wzięło Lena ? Jeszcze na grupie ?
Szczęsna: Bo ja jej kazałam 😂 A tak serio to WAG's trzymają się zawsze razem. 💕
Boruc: Mhm 💕💕
Ja: Ok. Idę posprzątać.
Szczęsna: Ty codziennie sprzątasz !
Ja: Się wie , nie ? Trzeba jakoś żyć
Szczęsna: Poczekaj. Wojtuś do ciebie wpadnie.
Jaunat: I Grzesiu również!
No super. Jeszcze tych debili mi tutaj trzeba. Znaczy debili w pozytywnym znaczeniu. Po kilkunastu minutach drzwi frontowe otworzyły się na oścież, a do środka wbiegł mały piesek radośnie merdając ogonkiem. Po chwili za nim wbiegł Wojtek oraz Grzesiu.
- Cześć. – powiedzieli nerwowo rozglądając się po salonie.
- Hejka. Tego szukacie? – zapytałam pokazując palcem na małego maltańczyka, który akurat chodził obok szklanego stolika. Wojtek jednym ruchem zabrał pieska.
- To jest bez imienny piesek, którego darujemy tobie jako znak naszej miłości do ciebie. – zaśmiał się Krychowiak.
Byłam zachwycona „prezentem" . Podziękowałam chłopakom i wspólnie przy gorącej herbacie myśleliśmy nad imieniem. Jako, że to był piesek to Kunegundzia odpadła od razu.
- Wiem!- pisnęłam radośnie. - Drops.
- Turlaj Dropsika?

CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...