Przez całe spotkanie próbowała pogadać z Bartkiem, ale ten ciągle mnie unikał. Z tego wszystkiego zapomniałam powiedzieć o najważniejszym.
-Możesz się obrażać Kapustka ile chcesz, ale musisz wiedzieć, że będziesz wujkiem. – powiedziałam krzyżując ręce pod biustem.
- A nie mówiłem bałwany? I wy debile nie chcieliście mi uwierzyć. – prychnął Bartek przytulając mnie. I weź tu go ogarnij.
Szczęsny nie byłby sobą gdyby nie rzucił tej swojej riposty. Ale na szczęście w walnięcia go wyprzedziła mnie Marina.
Calutki dzień spędziliśmy na świeżym powietrzu. Począwszy od parku, kończąc w ogrodzie botanicznym.
- Na co masz ochotę? – zapytał Robert kiedy byliśmy już w mieszkaniu.
- Nutelle. – westchnęłam.
- A na coś bardziej realnego?
- Coś bezglutenowego, ale dobrego. – powiedziałam siadając na jednym z krzeseł w jadalni.
Mówiąc coś bezglutenowego nie miałam na myśli wody destylowanej. Kocham Roberta, ale czasami mam go ochotę zabić.
Wieczorem, kiedy leżałam sobie na kanapie i oglądałam film, który poleciła mi Lena, Robertowi znów odwaliło. Ubzdurało mu się, że zgubił bardzo ważne dokumenty. Ale tak naprawdę ich nie zgubił tylko zostawił w samochodzie.
- Mówię to ostatni raz. Zostawiłeś je w samochodzie.- powtórzyłam zaciskając pięści. Katy ma pocałować Brandona, a ten mi wyjeżdża z tekstem gdzie są jego dokumenty. No chory człowiek!
Gdy Lewandowski już ochłonął i przypomniał sobie, że rzeczywiście zostawił dokumenty w samochodzie położył się obok mnie i wspólnie oglądaliśmy już prawie końcówkę filmu.
- Nudne to nasze życie. – skomentowałam.
- Poczekaj jeszcze pięć miesięcy. Nie będzie już tak nudno.
Robert ma rację. Pieluchy, nieprzespane noce, regularne pory karmienia. Jak ja to przeżyje?
- Chyba, że znów coś komuś odwali i będzie mnie albo ciebie posądzał o zdradę. – zaśmiałam się.
- To nie jest śmieszne. Przecież od razu bym się z tobą rozwiódł.
- Ty? Chyba ja z tobą. – zadrwiłam. Podejrzewam, że kłócilibyśmy się dalej gdyby nie dzwonek do drzwi. Robert zerwał się z sofy i poszedł otworzyć drzwi.
- Lena? A co ty tutaj robisz? – słyszałam głos Roberta. Natychmiast pobiegłam do korytarza i widząc zapłakaną Leną przytuliłam ją. W tym samym czasie Lewy wziął Szymka i jej walizkę oraz samego chłopczyka i poszli do sypialni.
- Co się stało?- zapytałam gdy siedziałyśmy już w jadalni.
- Po pracy zaczepiła mnie jakaś dziewczyna i p-powiedziała , że j-jest w ciąży z ... Z A-Arkiem. – wydusiła ocierając łzy . Nie wierzę aby Arek mógł zdradzić Lenę szczególnie gdy ją tak kocha i na dodatek mają dziecko.
- Ta laska na pewno kłamała. Jestem tego pewna – powiedziałam po chwili zastanowienia.
- W sumie to ja też. – zaśmiała się. Z jej twarzy zniknął smutek, a jej źrenice powiększyły się dwu krotnie.
- Czyli tak naprawdę to po co przyjechałaś?
- Bo ten debil mnie już wkurza.

CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...