[9]

2K 98 5
                                    



ROBERT

Karolina to kretynka.

Karolina jest nieodpowiedzialna.

Karolina się do mnie nie odzywa.

Karolina zerwała naszą przyjaźń.

Karolina uciekła.

Martwię się o nią.

Tęsknię za nią

Cholernie się boję.

Kurwa. W każdej minucie myślałem tylko o niej i o tym, co działo się w jej życiu tak poważnego, że dopiero teraz bierze to wszystko w swoje (wciąż) dziecięce dłonie. Z determinacją przyglądałem się Lenie, która zalewała się łzami, nie potrafiąc przepowiedzieć rzetelnego słowa, które w jakikolwiek sposób mogłoby mnie na coś nakierować. Arek nieustannie głaskał ją po plecach, szepcząc słowa do jej ucha, a zaś Bartek siedział na fotelu nieopodal mnie, tępo wgapiając się w swój smartfon. Tak, wszyscy otrzymaliśmy tego samego sms'a zupełnie, jakbyśmy zostali wsadzeni do jednej grupy, a Karolina zrobiła zwykłe kopiuj-wklej. I to właśnie poddawało wątpliwościom wszystko, co się wydarzyło. Jej zachowanie, nagła ucieczka, te głupie wiadomości i brak informacji o niej, nawet od jej rodziców (!), którzy tak, jak my bardzo się o nią martwili.

— Czego jeszcze nie wiemy, Lena? — postanowiłem się odezwać, nie mogąc znieść napięcia, które tylko rosło. Nie byłem w stanie także wytrzymać tej niewiedzy, dlatego wbrew swojej woli, w końcu wybuchłem. — Jesteście przecież przyjaciółkami, do cholery!

— Stary, daj jej spokój...

Szloch dziewczyny nasilił się, jednak nic nie mogłem poradzić na to, że byłem wściekły tym, co się wydarzyło, a o czym nie mieliśmy pojęcia. Zupełnie nie zwracałem uwagi na to, że w mniemaniu innych byłem zakochanym szczeniakiem, który nie potrafił zapanować nad emocjami i patrząc prawdzie w oczy, nie miałem zamiaru wyprowadzać ich z błędu — tak właściwie to tak się czułem i nie chciałem w żaden sposób tego ukrywać. To robiło się już zbyt bolesne nawet dla takiego faceta, jak ja.

— Kilka lat temu miałyśmy przerwę... w przyjaźni — dziewczyna odsunęła się od Arka, pociągając nosem i jednocześnie ocierając dłonią twarz z łez. — Poznała wtedy chłopaka; był naprawdę przystojny, skończył już szkołę, jeździł sportowym wozem i... och... wszystkie zazdrościłyśmy go Karolinie i jednocześnie dziwiłyśmy się, że zakochał się właśnie w niej, bo... — urwała na moment, patrząc na mnie niepewnie. Dałem jej jednak znać, by kontynuowała, nie zwracając uwagi tak naprawdę na moją minę, która z pewnością była nietęga. Zupełnie nie interesowało mnie to, jak kilka lat temu wyglądała Karolina, bądź z kim się spotykała, jednak nie mogłem zaprzeczyć, że mnie to nie ciekawiło. — Miałyśmy raptem wtedy po szesnaście lat, ale ona wciąż nosiła różowe sukienki, nawet buty na rzepę, co było kurewsko obciachowe. Dlatego nie mogłyśmy pojąć, dlaczego to akurat ona wpadła mu w oko.

— Co to ma do rzeczy? — wtrąciłem, zdenerwowany. Jeśli to nie miało nic wnieść, to nie potrzebowałem tego słuchać i jednocześnie marnować czas.

— Był złym chłopakiem, jak można się domyślić, a ona będąc z nim, również się taka stała — odparła, patrząc mi w oczy. — Ta Karolina, którą poznaliście wy, to konsekwencja wielu miesięcy terapii, walki i nieustannych problemów. Ten sukinsyn zniszczył naszą małą Linę do cna, a na koniec prawie wpakował ją do więzienia, gdy wymknęła mu się spod kontroli.

— Słucham?

— Ona z czasem była jeszcze gorsza niż on; niszczyła wszystko na swojej drodze, w tym siebie. Ale jej rodzice, wujek, a nawet jej bracia siłą zmusili ją do terapii, do przyjmowania leków i sprawili, że jeszcze przed swoją osiemnastką przyszła do mnie cała zapłakana, opowiadając o wszystkim, co ją spotkało, a o czym ja, jako jej przyjaciółka nie miałam pojęcia. Wtedy wsypała Przemka i jego ekipę i ostatecznie to oni usłyszeli wyroki...

I hate you? Don't. I love you. ||rl9      W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz