Czas spędzony u Anglii był czasem gdy odpoczęłam od wszystkich problemów. Ale jakie problemy może mieć żona piłkarza? A no właśnie może mieć i to poważniejsze niż sądzicie. Od pewnego czasu dostaje dziwne wiadomości. A mianowicie wiadomości związane z tym co było dawno temu. Nie chcę mówić o tym Robertowi, bo znając jego charakter nic by z tego dobrego nie wyszło.
Dziś razem z Leną i Szymkiem wybraliśmy się do centrum handlowego, aby kupić już jakiś prezent Robertowi na święta. Wiem, że jeszcze jest sporo czasu, ale nie chcę aby sytuacja z tamtego roku się powtórzyła.
- Masz już coś na oku? – zapytała blondynka.
- Chciałam mu kupić coś, czego nie zapomni do końca życia.
- Moim zdaniem najpiękniejszym prezentem jest dziecko.
- Rozumiem cię tyle, że on już o nim wie.
W trakcie naszej rozmowy podbiegł do nas tłum ludzi prosząc o zdjęcia i autografy. Lena jak to Lena od razu wciągnęła się w robienie zdjęć. Czy ona przestanie mnie kiedyś zaskakiwać?
Po południu, kiedy wróciłam już do domu wydawało mi się, że coś jest nie tak. Robert chodził jakiś podenerwowany i unikał ze mną kontaktu. I tu chyba nie chodzi w cale o jakąś tam błahostkę.
- Powiesz mi o co chodzi, czy nadal będziesz się tak zachowywał? – zapytałam po pewnym czasie.
- W sumie to ty powinnaś mi coś wytłumaczyć. – fuknął.
- Ja? Jestem z tobą zupełnie szczera. – powiedziałam.
- To poczekaj na chwilę. - nim się obejrzałam Robert poszedł w kierunku sypialni a kilka minut później wrócił z beżową kopertą. Nie czekając wyrwałam mu ją z ręki i wyjęłam zawartość.
Byłam zaszokowana ilością zdjęć na którym jestem ja i... Oskar. Na zdjęciach uchwycony był moment, kiedy wręczał mi on czyste dziesięć gramów heroiny. Zdjęcie jako tako jest stare tyle, że ja wciąż wyglądam tak samo.Dziecinnie.
- Możesz mi to w jakiś sposób wytłumaczyć?
- To zdjęcie jest stare. – powiedziałam pewnie.
- Tak? Ja ci jakość nie wierzę. Znów ćpasz? – zapytał. Zabolało.Zabolało bardziej niż to wszystko co o mnie wygadywał kiedyś.
- Popełniłam błąd wychodząc za mąż. Teraz wiem, że nigdy mi nie ufałeś. – szepnęłam po czym prawie z płaczem wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami.
Zaufanie to podstawa związku, a on mi nie ufa. Wyszłam za człowieka, który nie obdarzył mnie zaufaniem, które jest tak potrzebne. Rozstanie to jedyna rzecz, która teraz wchodzi w grę. Nie mogę być z człowiekiem, który oskarża mnie o takie rzeczy.
Nie mogłam pojechać ani do rodziców ani do Leny. To zbyt oczywiste. Jedyne co teraz przychodzi mi do głowy to Kasia, moja dawna znajoma. Po kilku godzinach dojechałam do małego miasteczka pod Warszawą. W sumie to nie było to takie małe miasteczko.
- Cześć Karolina, co ty tutaj robisz? – zapytała widząc mnie przed progiem swojego domu.
- Przyjechałam was odwiedzić.
Rozmawiając z Kasią nie mogłam się powstrzymać i opowiadając jej całą historię płakałam jak bóbr. Wylewałam litry łez, gdy on siedział spokojnie przed telewizorem.
- Jak on tak może?! Kim on jest żeby takie bzdury wygadywać!? – unosiła się Kasia.
- Kasia m-mogę zostać na kilka dni u was? – zapytałam wycierając resztki po moim makijażu.
- Jasne kochana.
Cały wieczór przegadałam z Kaśką i jej mężem o tej sprawie. Tomek, który jest prawnikiem doradził mi co nie co. Gdybym zdecydowała się na rozwód, mam prawo do naszych mieszkań i połowy majątku Roberta. Tylko po co mi ten majątek? Pieniądze to nie wszystko.
CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanficW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...