87

852 63 1
                                    


Pov.Karolina

Wizyta mamy mojego męża w pewnym stopniu uświadomiła mi, że mężczyźni jak naprawdę kogoś kochają tacy właśnie są - nadopiekuńczy. Pomimo iż byłam ciągle na niego zła, to cholernie mi go brakowało, tak więc wsiadłam w samochód i pojechałam do Niemczech. Cała noc- tyle dokładnie zajęło dojechanie mi do Monachium.

Roberta nie było w domu, więc musiałam taszczyć moją walizkę sama na górę. Było to męczące, jeszcze w ciąży ,ale dałam radę. Kiedy akurat schodziłam na dół, do domu wpadł mój mąż.

- Tęskniłem. – wyszeptał wtulając się we mnie jak w pluszaka. Najwidoczniej nie tylko ja tęskniłam.

Całe popołudnie spędziliśmy w domu, poświęcając nasz czas na drobnych porządkach a wieczorem z Robertem wybraliśmy się do restauracji. Robert znów mi zaimponował zachowując się tak jak przed ślubem. Był nadzwyczaj miły i prawił mi milion komplementów. Poczułam się jak nastolatka na swojej pierwszej randce. Czar prysł kiedy zadzwonił Krychowiak „w ważnej sprawie". Razem z Robertem rozmawiali ponad kwadrans o głupim weselu. Było pięknie, ale się skończyło.

Kiedy wróciliśmy do domu, jak zawsze najpierw włączyłam telewizję, a dopiero później poszłam się przebrać.

- Masz już sukienkę na ślub Celi i Grześka ? – spytał nagle Robert.

- Jeszcze jest dużo czasu. – odparłam obojętnie. Tak naprawdę początek marca zbliża się wielkimi krokami, a ja jeszcze nie mam nic. Gdy mój mąż wciągnął się w seria , ja napisałam na grupie dla „WAG's".

Ja: Help me! Nie mam sukienki na ślub Celi!

Jaunat: Ja ci bynajmniej nie pomogę  Lewandowska.

Milik: Na mnie możesz liczyć i na Marinę, prawda ?

Szczęsna: Się wie ziomuś  😂

Grosicka: EJ! W końcu my też tutaj jesteśmy. Uwaga! Jako , że Lewandowska jest w Niemczech to my , jako jej przyjaciółki kupimy jej sukienkę i te inne takie.

Ja: Byłoby świetnie , ale nie chcę was obarczać.

Szczęsna: To super pomysł! Ty się Karolina nie martw my się wszystkim zajmiemy. Będziesz wyglądać jak szesnastka.Hot szesnastka

Ja: W ciąży...

- Kochanie, a pojedziemy na tydzień do Polski? – spytałam robiąc minę małego szczeniaczka.

- No pojedziemy, bo muszę kilka spraw załatwić. – wymruczał Robert mrużąc oczy. Oho! To zły znak. Coś się szykuje. Jak dla mnie robiło się już całkiem późno, tak więc poszłam się umyć, a zaraz po tym poszłam spać. Nie miałam siły nawet żeby poczekać na Roberta aż ten mnie przytuli.

I hate you? Don't. I love you. ||rl9      W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz