Głowa boli mnie jak cholera, a Robert? Leży obok mnie i uśmiecha się do sufitu jak głupi.
- Czy ty jesteś normalny? – zapytałam przewracając się na drugi bok.
- W sumie to tak. – powiedział radosny.
- Co ja tu robię. - mruknęłam sama do siebie. Po chwili leżenia, zebrałam w sobie siły i poszłam do łazienki aby trochę się ogarnąć. Tak jak przypuszczałam nie wyglądałam najlepiej. Po trzydziestu minutach udało mi się doprowadzić moją twarz i włosy do ładu. Gdy wróciłam do pokoju Robert ciągle leżał w tej samej pozycji i uśmiechał głupio do sufitu. Postanowiłam przerwać mu 'tą piękną' chwilę i rzuciłam w niego poduszką, która była na ziemi.
- Masz dwie sekundy, żeby uciec. – powiedział wstając z łóżka. Przeżegnałam się i najszybciej jak potrafiłam uciekłam . Biegłam ile sił w nogach, ale i tak na marne, bo już po chwili poczułam silne ręce które uniosły mnie w górę.
- Robert! – pisnęłam.- Puszczaj mnie!
- A co będę miał za to ? – zapytał.
- A co byś chciał?
- Buziaka. – powiedział radośnie. Chwyciłam dłońmi jego twarz i namiętnie pocałowałam.
- No, a teraz mnie już puść. – powiedziałam odrywając się od jego ust.
- Ugh... - jęknął puszczając mnie. Stanęłam na placach, pocałowałam go jeszcze raz i pobiegłam do pokoju Leny.
Drzwi do jej pokoju był niedomknięte, więc bez pukania mogłam wejść. To co tam zobaczyłam, zwaliło mnie z nóg. A mianowicie Lena w samej bieliźnie opierała się o komodę, a Arek leżał wtulając się w dywan.
- A co tu się dzieje? – zapytałam.
- Ciszej kobiet , łeb mi zaraz rozsadzi. – jęknęła Lena kładąc się na łóżku.
- Dokładnie. – wychrypiał Arek kładąc się na plecy.
- Jak dzieci,- zaśmiałam się sama do siebie wychodząc.
Na korytarzu spotkałam Bartka i jak mogłam się domyślić jego dziewczynę.- Klaudię.
- A to kochanie jest moja przyjaciółka.- powiedział wskazując dłonią w moją stronę.
- Ooo! W końcu mogę cię poznać. – zwróciła się do mnie. – Klaudia.
- Karolina. – powiedziałam uśmiechając się.
- Bartek bardzo dużo mi o tobie opowiadał. – powiedziała.
- Mam nadzieję, że dobre rzeczy. - zaśmiałam się.
- I to jakie! Na początku myślałam, że jakąś królową jesteś!
Po piętnastu minutach, Bartek już był tak znudzony naszą rozmową, że aż zasnął. Wtem razem z Klaudią doszłyśmy do wniosku, że zakończymy to na dziś i spotkamy się jeszcze po powrocie do kraju. Swoją drogą całkiem fajna ta Klaudia.
Jako, że wieczorem mieliśmy wrócić do Polski zaczęłam się już po woli pakować. W gruncie rzeczy nie chciałam wracać do Polski. Tutaj we Francji, jest inaczej. Mam przyjaciół wokół siebie, a po powrocie? Każdy pojedzie w swoją stronę i tyle się zobaczymy. Tak samo jest z Robertem. On wyjedzie do Monachium, a ja ? Zostanę ze złamanym sercem.
Około godziny 18:00 wszyscy elegancko ubrani wylecieliśmy z Francji.
- Dlaczego jesteś smutna? – zapytał Robert, który siedział tuż za nami wraz z Arkiem.
- Nie jestem smutna, wydaje ci się. – powiedziałam szybko.
- Mnie nie oszukasz Karolina. – powiedział.
- Jestem zmęczona. – odparłam. Lewy już nie drążył tematu, więc plus dla mnie. Po trzech godzinach lotu, w końcu dolecieliśmy do Warszawy gdzie czekały na nas tłumy ludzi. My z Leną oraz Klaudią i partnerką Krzyśka wyszłyśmy innym wyjściem, więc byłyśmy wcześniej. Na parkingu tuż obok lotniska było zaparkowanych dużo samochodów. Jak mogłam się domyślić piłkarzy. Na parkingu także stał mój samochód, który jako jedyny wyróżniał się w tłumie ponieważ był biały.
- No to dziewczynki widzimy się w przyszłym tygodniu. – zaśmiałam się żegnając się z każdą z osobna.
Tuż po ponad godzinie wróciłam do mojego mieszkania. I dokładnie w tym momencie zorientowałam się, że przecież zapomniałam o Konradzie!
- Cholera! – krzyknęłam. Rzuciłam walizki w kąt i jak najszybciej wróciłam do samochodu. Gdy miałam już odjeżdżać otrzymałam sms'a od Konrada.
Od: Braaat
Nie musisz się już fatygować, Robert podwiózł mnie do rodziców.
Dzięki Bogu! Gdy z powrotem wróciłam do mieszkania, walizki zataszczyłam do mojej garderoby i sama poszłam do kuchni. Bo co jak co ale taka podróż jest bardzo wyczerpująca. Gdy zajrzałam do lodówki byłam pod wrażeniem.
- No to mamusia się postarała.- powiedziałam sama do siebie.
Już po trzydziestu minutach byłam taka najedzona, że aż nie miałam siły wstać. Wtem zadzwonił dzwonek do drzwi. Przeklęłam w myślach i doczołgałam się do drzwi.
CZYTASZ
I hate you? Don't. I love you. ||rl9 W TRAKCIE KOREKTY
FanficW TRAKCIE KOREKTY; fabuła może ulec małej zmianie 2017© Ona. - dwudziestoletnia brunetka , o błękitnych oczach. Zaradna , miła , twardo stąpająca po ziemi dziewczyna z dużymi ambicjami. Studentka oraz asystentka w dobrze prosperującej kancelarii s...