Przede mną rozpościera się długa, długa dolina. Za mną słyszę szum miasta, żyjącego, spokojnego, aczkolwiek każdego dnia osaczonego w strachu przed tytanami, jak nazwał ich jeden ze zwiadowców.
Patrząc na zachodzące słońce, pozwalam wiatrowi muskać moje ciało i ubranie. Z braku wody oceanu, która jest dla mnie niczym drugi dom, wyciągam rękę. Chcę jej dotknąć. Spojrzeć na horyzont, którego końca nie widać. Tworzyć w głowie obrazy państw, które przeżyły. Stanąć w za sterem lub podziwiać błękitną wodę z pokładu statku i na maszcie.
Odwracam się w stronę wewnętrznej strony muru. Patrzę po małych domkach i szukam choćby cienia szansy na to, że ci ludzie po prostu udają cywili, a tak naprawdę są również żołnierzami, jak u nas.
Jednak czując, że to inny świat, przymykam oczy i ponownie spoglądam na zewnętrzną stronę.
A przed sobą widzę wysoki, wysoki mur, jaki stanowią góry, zasłaniając mi widok dalszej ziemi. Czując lekki powiew wiatru, uśmiecham się mimowolnie.
– Wrócicie do domu – mówię na tyle cicho, aby nikt mnie nie usłyszał. – Choćbym i tu miała zdechnąć.
----------------------------------------
Prolog za nami, zapraszam do pierwszego działu^^ [*Unosi brew, rzucając siedzącemu po przeciwnej stronie pomieszczenia, pianki*. Zapomniałaś o czymś]. To pod rozdziałem pierwszym.
A teraz - sajonara~!
20.10.16r.
CZYTASZ
Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]
RastgelePrzyglądając się zielonym wzgórzom, pragnę zobaczyć ocean. Wbijając wzrok w niebo, pragnę ujrzeć w nim taflę wody. Wdychając ten rześki, spokojny wiatr, pragnę znowu poczuć morską bryzę. "Wrócicie do domu". Tak brzmiała moja obietnica. O...