Piętnastoletni chłopak uniósł jedynie brew w odpowiedzi na zadane mu pytanie. Spoglądając na okno, za którym wiał mocny, kwietniowy wiatr, westchnął i uśmiechnął się, z powrotem kierując wzrok na przyjaciela. Ten, podnosząc się z krzesła, posłał Luizie delikatny uśmiech, od którego kobieta nabrała mimowolnych rumieńców.
– W dupę sobie to wsadźcie – oświadczył blondyn, na co Pierwszy parsknął śmiechem i zakrztusił się herbatą przed chwilą wziętą do ust. Widząc jego reakcję, Leo natychmiast podszedł, aby mieć pewność, że ten nie wyrżnie się przypadkiem z krzesła. – W każdym razie to, że istnieje festiwal gwiazd, nie oznacza, że możecie sobie spokojnie hasać po łąkach i chlać z pozostałymi cywilami, żołnierzami, czy jak zwał, tak zwał, tylko pijecie maksymalnie szklankę i pilnujecie murów.
– Nie rozumiem tego – stwierdził Aleksander, łapiąc się za skronie i je masując. – Święto to święto, nawet my mamy prawo odpocząć.
– Tom ma rację – oświadczył Leo, przeczesując włosy i kiwając Adrienowi, który stanął obok. – Zgodziliśmy się być Głównymi Dowodzącymi ze świadomością o braku możliwości zabawy, więc powinniśmy się do tego dostosować.
– Przecież nawet ci mali od Radnej Corvus...
– Gówniarze od Corvus będą pod jej nadzorem – przerwał jej ostro Knight. Nastolatek odsunął się od niego i z zaciekawieniem zaczął przyglądać. – Może i macie już swoje lata, ale nie zapominajcie, że...
– Jesteś pół-olbrzymem i Piątką – przypomniał mu Aleksander. Szatyn odgarnął z oczu brązowe loczki i sceptycznie przyglądał się przyjacielowi dzieciaka. – Wiemy, że ciężko jest być pół-olbrzymem, ale to nie znaczy, że będziemy litościwi. W dodatku buntujesz nam nowego – wskazał na jasnookiego, który jedynie odsunął się nieco przed blondyna – swoim zdaniem.
– Więc, według ciebie, ja, jako pół-olbrzym, powinienem siedzieć cicho?
Adrien wzdrygnął się i spojrzał na przyjaciela.
– Powinniście się zamknąć.
Z uniesionymi ramionami, blokował im drogę do młodego mężczyzny. Wpatrując się w oczy Trzeciego Głównego Dowodzącego, zastanawiał się, co może powiedzieć, aby blondyn przestał być przez nich uważany, jako potwór.
– W przeciwieństwie do was, nie próbuję upijać Adriena – powiedział spokojnie Tom. W tym samym momencie młodszy poczuł dotyk ciężkiej dłoni na swoim ramieniu, co poskutkowało lekko zaróżowionymi policzkami. – Ponadto, nawet sami Radni stwierdzili, że w obecnym momencie jestem najspokojniejszym Głównym Dowodzącym, jakiego znali. Pragnę wam przypomnieć, że jednocześnie ja jestem z was najsilniejszy i wybrany przez nich osobiście.
– Zbędne pieprzenie – rzucił Leo, wzdychając. Odsunął z oczu ciemne kosmyki włosów i otaksował wzrokiem dwójkę żołnierzy. Odsuwając młodszego chłopca na bok, Tom zmrużył oczy, świadom tego, że mimo wszystko nie ma z nimi szans.
Oni wszyscy przecież byli tylko dziećmi.
Adrien, schowany za blondynem, przypatrywał się tylko tej scence, zaczynając zastanawiać, czy tak ma właśnie wyglądać ich współpraca. Czy to właśnie przy tych ludziach ma płakać i się śmiać. Czy to im ma ufać, kiedy nadejdzie najgorsze.
Zaciskając palce na bluzce siedemnastolatka, westchnął mentalnie i niemo poprosił gwiazdy, aby to cholerne spotkanie się skończyło. Jedyne, czego pragnął, to wrócić do swojego oddziału i zastanowić się nad spadkiem ataków na mur Cygnusa. Chciał zaśmiać się z tymi, którymi dowodził oraz uczyć się od Toma.
CZYTASZ
Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]
RandomPrzyglądając się zielonym wzgórzom, pragnę zobaczyć ocean. Wbijając wzrok w niebo, pragnę ujrzeć w nim taflę wody. Wdychając ten rześki, spokojny wiatr, pragnę znowu poczuć morską bryzę. "Wrócicie do domu". Tak brzmiała moja obietnica. O...