Księga Demetrii. Jeden. [Część druga].

61 8 4
                                    

Na to mi już nie odpowiada. Zaciska zęby, ale nie odwraca wzroku. Zezwala, aby cisza na nowo stała się naszym wiernym towarzyszem, aby chłód wkradł się do ciał oraz umysłów, potęgując negatywne uczucia, jakie oboje posiadamy.

– Nie wiem, kim jesteś – oznajmia w końcu, łapiąc moje nadgarstki. Pozwalam mu, aby zdjął moje dłonie ze swojej bluzki i ujął je. Tańczę do jego tańca, ciekawa kolejnych kroków, które wykonamy. Zafascynowana jego osobą, chcę ją poznać, jednakże będąc nadal w strefie, z której będę mogła go zabić.

Więc gdy siada na rogu łóżka, trzymając mnie na swoich kolanach, uświadamiam sobie, że jest to okropne. Pozwalam, aby bawił się mną... Ja pozwalam.

Ześlizguję się z jego nóg na podłogę, zaczynając odczuwać, jak w mojej głowie powoli tworzy się chaos. Klękam na jedno kolano, składając prawą, zaciśniętą pięść na piersi, zaś lewą sięgam ostrożnie po jego dłoń, ujmując za palce. Pewna swoich poczynań, przyciągam kończynę chłopaka i ostrożnie muskam ją wargami, czując, jak wywołuję u niego dreszcze. Następnie podnoszę się oraz odsuwam włosy z czoła, które również muskam ustami w motylim pocałunku.

– Nie jestem kimś, kim Ezra chce, abym była – oznajmiam, spoglądając w zdziwione oczy. – Nie wiem, dlaczego mój oddział prosi cię o tej dziwne gesty, ale miej świadomość, że jeśli będą one aż nazbyt używane, w końcu w umyśle któregoś z nas zapali się czerwona lampka.

W odpowiedzi marszczy brwi, aby po kilkusekundowej kalkulacji wyrazić na swojej twarzy irytację i jednym ruchem rzucić mnie na łóżko, pojawiając się nad moją osobą. Próbując mu nie powiedzieć, że jeśli nie wzmocni uścisku, ze zbytnią łatwością zdołam się mu wykręcić, gryzę się w język oraz czekam na słowa z ust, aktualnie zaciśniętych.

– To niedozwolone, fakt – zaczyna w końcu – ale co jest złego w miłości?

– Czy to nie ty powiedziałeś, że nie jesteś zainteresowany takimi błahymi sprawami? – Interesuję się, wracając wspomnieniem do rozmowy w łazience.

– Czy to nie ty powiedziałaś, że jestem człowiekiem? – odparowuje. Jednak... przecież te dwie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego, prawda?

– Nie rozumiem.

Nigdy nie rozumiałam. Podobnie jak nie rozumiałam relacji Adriena i Toma, kiedy, dając na przykładzie, po raz pierwszy widziałam, jak się...

Samej rozszerzam oczy, wpatrując się w niego z przerażeniem. Czuję, jak własny oddech zaczyna przyspieszać, jak muszę mrugać oczami, aby odgonić łzy. Wspominam ich kolejne kontakty cielesne oraz wzrokowe między sobą, jakie miałam okazje dostrzec, próbuję przypomnieć sobie wszystkie informacje z nimi związane, jednak odpowiedź pojawia się zbyt szybko. Wspomnienie o nich, o ich relacjach, o ich uśmiechach. Zamykając powieki, a następnie je otwierając, przypominam sobie, że to właśnie oni dwaj pośród nas pięciu byli sobie najbliżsi. A to wszystko trwa zaledwie sekundę.

To właśnie Tom i Adrien przejawiali część człowieczeństwa. Co się zatem stanie, jeśli jedno z nich umarło?, słyszę głosik gdzieś z tyłu głowy, mówiący mi jednocześnie, że stracę również Adriena. Stracę go i nie odzyskam.

Stracę.

Dwie sekundy.

– Nie rozumiem – powtarzam, czując, jak zaczynam się gubić we własnych myślach. Marissa znienawidzi mnie, jednakże nie tak bardzo, jak Adrien, kiedy się dowie o mojej zbrodni. – Nie rozumiem, co mają twoje słowa do tego, że jesteś człowiekiem.

Biorę uspokajający wdech. Nie. O tym pomyślę, kiedy odzyskamy Marię. Pomyślę, kiedy będę sama, a nie pod czujnym okiem pół-tytana.

– Decyzje ludzi się zmieniają – mówi powoli, uparcie się we mnie wpatrując – nasze decyzje, nasze słowa, to wszystko zmienia się z chwili na chwilę. Wszystkie czynniki, które są wokół nas, zmieniają nasz tok myślenia. Uczucia. Nie wiem, jak o tym teraz myśleć, ale wiem, że szanuję cię...

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz