– Musimy uważać – przypomina Michael. Wzdrygając się, China spogląda na swojego przyjaciela, jakby był co najmniej martwy. – Ezra powiedział, że mamy uważać na jej rozkazy.
– Wiemy – przytakuje Anabel. – To chyba pierwsza taka sytuacja, jaka się zdarzyła w całym Midorium – dodaje.
– Midorium jest tak popierdolone, że nie zdziwiłabym się, jeśliby na polach uprawnych zaczęli hodować olbrzymów – rzuca czarnowłosa, zagryzając wargę. – Jestem gotowa zaufać dowódcy.
– Ja też – dodaje Casimir.
– Jeszcze nie jestem tak spierdolony, aby pchać się na śmierć pod dowództwem Szaleńca – oświadcza jasny blondyn, splatając palce. – Anabel?
– Odmawiam odpowiedzi – mówi tylko, obracając w palcach swoją herbatę. – Dowódca Ben skrytykowałby nas za bycie takimi sługusami – dodaje.
– Też mi się tak wydaje – popiera ją China, śmiejąc się cicho. – Musimy pamiętać, że jeśli coś się stanie Demetrii albo Ezrze, naszym obowiązkiem jest natychmiastowo wybrać nowego dowódcę. Michael, ty byś się nadawał – zauważa, szturchając chłopaka w ramię.
– Nie mam do tego kompetencji oraz bezlitosności – oponuje blondyn, biorąc łyk ciemnej herbaty. – Aby zostać dowódcą, trzeba stać się potworem, a ja nie jestem w stanie się tak poświęcić.
– Ludzi w Midorium do piachu posyłałeś – wtrąca Casimir.
– To był rozkaz Demetrii. Poza tym nie tylko ja to robiłem. – Ignorując zmrużone oczy Trilliana, Michael marszczy brwi. – Czasami ciężko mi jest się zwracać do dowódcy jak do przyjaciółki, a wam?
– Tak samo – przytakuje Casimir. – Chyba zbyt wiele razy byliśmy na bitwach. Praktycznie nic o niej nie wiemy.
– A ona wie o nas wszystko – kończy Anabel. Biorąc głęboki oddech, unika wzroku któregokolwiek z jej przyjaciół. – Ja bym mogła wami dowodzić, jeśliby coś poszło nie tak – decyduje. – Myślę, że jestem w stanie zrobić przynajmniej połowę tego, co dowódca.
W kuchni budynku należącego do zwiadowców następuje cisza. Zaskoczone spojrzenia są wbite w dziewczynę bawiącą się końcówkami swoich włosów. I jakby czując, że czekają na coś więcej, Anabel wzdycha.
Ja znam prawdę, myśli. A ten, kto zna prawdę, może łatwo manipulować tłumem, wmawiając mu kłamstwo.
– Wiem, że żadne z was nie chce tracić tego, co straciła dawno Demetria – zaczyna, jednak milknie po wypowiedzeniu imienia dziewczyny. – Byłam w defensywie, a teraz jestem w ofensywnie, osobiście wybrana przez Corvus, a co za tym idzie, mam większe kompetencje na temat obu tych stref. Ponadto, w przeciwieństwie do was będę w stanie jasno myśleć.
Mimo tego, że sama nie jestem do końca...
– Ty? – powtarza China, wytrzeszczając oczy. Grymas przyozdabia jej twarz, a niechęć maluje się w oczach. – Będąc w ośrodku, nawet walczyć dobrze nie potrafiłaś, a teraz mówisz, że jesteś w stanie stać się potworem?!
Zdrada. To słychać w jej głosie. Zaciśnięte zęby oraz pięści.
– Nie – oponuje. – Mówię, że jestem w stanie stać się po części potworem.
Wymownie spoglądając na każde z nich, chwilę dłużej trzyma wzrok na Casimirze obracającego w palcach łyżeczkę. Kiwając jej prawie niezauważalnie głową, wie, o co jej chodzi.
Ponieważ, jeśli Szaleniec zginie, tylko inny, prawdziwy potwór może nimi przewodzić. A Trillian jest świadom własnych słabości oraz psychiki, która i tak potępia Szaleńców. Jedynymi wyjątkami są dowódca Corvus i panna Izabela.
CZYTASZ
Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]
RandomPrzyglądając się zielonym wzgórzom, pragnę zobaczyć ocean. Wbijając wzrok w niebo, pragnę ujrzeć w nim taflę wody. Wdychając ten rześki, spokojny wiatr, pragnę znowu poczuć morską bryzę. "Wrócicie do domu". Tak brzmiała moja obietnica. O...