Księga Lotników. Sześć. [Część druga].

32 5 4
                                    

- Przez nią dowódca Izabela nie żyje - oświadcza lekko, jednak z bólem Mive - przez jej rozkaz prawie wszyscy zginęliśmy. To jej wina. Powinna zdechnąć, podobnie jak wy.

- Rachel, szukaj lepiej chłopaka - odparowuje blondyn - jak go będziemy mieć, możemy zająć się...

- Pierdolę chłopaka - rzuca oschle - musimy ich zabić. Dopiero kiedy ich pokonamy, możemy wziąć go ze sobą, jak prosił Zeke.

No pięknie, przemyka Casimirowi przez myśl. Będzie zabawnie, nie ma co. Kolejna atrakcja, której w Midorium nie było.


Jeśli teraz się poruszę, moje ciało zmieni się w proch, myśli, wpatrując się w niebo i słuchając muzyki lasu. Będę patrzeć na swoje dłonie, lecz zmysł dotyku zaniknie. Nim się obejrzę, ostatni raz będę patrzeć na ich twarze. Nie poczuję już słońca. Nie poczuję już wiatru. To, o co walczyłam, zniknie. To, co cywile dostają bez problemu, ja, walcząc o to, zginę.

Polegnę.

Jeśli teraz ktoś powie chociaż słowo, moje serce zmieni się w szkło, a te rozpadnie się w drobny mak uderzone literkami, stwierdza, przekręcając ze stęknięciem głowę. Słowami. Zdaniami. Wyniszczy moją klatkę piersiową do końca, odbierając płuca, zwiększając ilość krwi. To, z czym się urodziłam i co wykorzystuję, zostanie mi odebrane.

Oszaleję.

Nie wiem już nawet, czy oddycham, zastanawia się, nieświadomie biorąc wdechy. Czy wydobywam z siebie głos? Niemym krzykiem wołam kogokolwiek, aby mi pomógł, jednak w tych czasach bezwarunkowa pomoc jest jedynie marzeniem. Boli mnie klatka piersiowa. Biorę wdechy? Nie, zaraz. To jest to zimno, które czułam od początku. Zimno, które nie pozwala mi zbliżyć się do ciepła, ponieważ swoją temperaturą zgasi ogień.

Wykrzywia usta w grymasie bólu. Chce się położyć na dobre, jednak to niemożliwe. Chce stracić przytomność, jednakże kto wtedy ich poprowadzi? Stając się tak wysoka rangą, wiedziała i wie, co na siebie bierze.

Boję się.

- A... na. - Udaje jej się wyszeptać, nie poruszając wargami.

Tak bardzo mnie boli twoje kłamstwo.

- Dla... czego? - pyta cichutko, ostrożnie się podnosząc. - Dlaczego się... za mnie... wtedy... poświęciłaś? Dlaczego... mnie... zostawiłaś?

Chroń mury.

- Dlaczego kazałaś mi wziąć na siebie ten obowiązek?

Pytając się o to, podnosi się po chwili na proste nogi i, nie wykazując żadnych reakcji na bodźce środowiska, rusza przed siebie w stronę murów.

- Dlaczego chciałaś umrzeć?

Podnosi wzrok i przekrzywia głowę, kiedy widzi maleńką postać, która obraca się wokół własnej osi, a następnie grzmot zakłóca ciszę.

- Nic tym nie zyskałaś.

Stopień Piąty. Podczas Stopnia Piątego zmysły Szaleńca osiągają niemal maksimum wydajności, przypomina sobie, skupiając się na dotyku i słuchu. Jego instynkt samozachowawczy zaczyna reagować odruchowo oraz gwałtownie...

G... gwałtownie... Gwał... townie.

Komórki mózgowe są atakowane przez komórki choroby, w ten sposób przypominając Szaleńcowi, że nie jest bezpieczny. Stopień Piąty odbiera Szaleńcowi możliwość logicznego myślenia i jedynie naprawdę silna wola może poskromić to w chociażby minimalnym stopniu.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz