Księga Lotników. Trzynaście.[Część pierwsza].

44 7 0
                                    

Dziewczyna uśmiecha się do niego, mimo faktu, że kąciki ust bolą ją od sztuczności, jak cholera, natomiast oczy krzyczą, aby cokolwiek powiedział.

– Kilkanaście dni temu spytałam się ciebie o pewną rzecz – rzuca, ustawiając się do pozycji pionowej. Przyglądając się mu wzrokiem, którego nie zna, nie rozpoznaje, nie pamięta. Nie wie nic na jego temat i nie ma ochoty patrzeć w jej oczy. – Powiedziałeś, cytuję; więc przestań ode mnie żądać rzeczy, których nie jestem ci winien. I tak jak wtedy odpowiedziałam, że chcę od ciebie wymagać i żądać, dzisiaj dziękuję ci za to, że zaakceptowałeś moją osobę. Tak jak wtedy prosiłam cię o pomoc i schronienie przed światem, dzisiaj ci za to dziękuję i przepraszam za wszystkie niedogodności, jakie ci sprawiłam.

A Leviowi jedynie przemyka przez myśl, że to nie jest ta sama smarkula, która go irytowała swoimi słowami, czynami i samą osobą. Wpatrując się w nią beznamiętnie, w jej delikatny i grzeczny uśmiech, który ukazuje jednocześnie wydoroślenie z poprzednich dni, orientuje się ponownie, że i ją stracił. Że dziewczyna, którą po raz pierwszy zobaczył na murze Rose, całą we krwi i wściekłości, zniknęła pod osłoną dowódcy, który tak naprawdę nigdy nie będzie godny zaufania. Jednakże... w stosunku do niej, kolejnym osobom pozostało tylko zaufanie.

– Następnie spytałam, czy pozwolisz mi się do siebie przywiązać i zniknąć, kiedy nadejdzie czas – dodaje, wzdychając cicho. – Odpowiedziałeś, że dlaczego miałbyś, skoro jestem gówniarzem robiącym sobie żarty. Dzisiaj więc spytam o to ponownie, jednak w innej formie; chcę, abyś przyznał się, że przywiązałam cię do siebie i chcę również, abyś pozwolił mi zniknąć, tak jak zniknęli oni. Pozwolisz mi na to?

– Corvus, mimo zmian w tym twoim łbie, nadal jesteś tak samo tępa – odpowiada jej po dłuższej chwili, na co dostaje chichot w odpowiedzi.

– Dziękuję, Levi – oświadcza cicho. – Dziękuję, że się nimi zajmiesz.

– Przestań już dziękować, smarkulo – rzuca, pochylając się do przodu i niepewnie tarmosząc jej krótkie włosy, które Adrien ściął w międzyczasie na chłopaka. – Po prostu się już zamknij.

I tak jak oni nadal są ze mną, tak dziękuję ci za to, że dzielisz ze mną ciszę, dodaje niemo, chwytając mężczyznę za dłoń. Najbardziej ze wszystkich stąd, jestem tobie wdzięczna za człowieczeństwo, które mi pokazałeś. Które mogłam zrozumieć, nawet jeśli to zrozumienie przyszło po tak długim czasie.

– Więc? – rzuca szatynka, przekrzywiając głowę. – Kim byli dla ciebie Farlan i Isabel?

Odpowiedź przychodzi po dłuższym czasie, gdy mężczyzna beznamiętnie wpatruje się w kubek przed sobą, wspominając ostatnie chwile, jakie razem przeżyli. Dzień, w którym się poznali. Dzień, w którym dostali szansę.

Wspomina dni, kiedy jeszcze cała ich trójka mogła śmiać się beztrosko, ciesząc się sobą.

– Isabel Magnolia i Farlan Church – zaczyna cicho i cicho również ciągnie dalej – byli moimi przyjaciółmi.

– Anastazja Clane i Aleksander Jackson. Tom Knight – odpowiada mu więc – oni byli moimi przyjaciółmi. A dzisiaj proszę cię, abyś został również jednym z tych przyjaciół.

– Idź do diabła, Corvus – stwierdza jedynie, wypuszczając ciężko powietrze z płuc i przyglądając się jej zmrużonymi oczyma.

– Diabeł powiedział, że adwokata jeszcze nie potrzebuje – informuje go, szczerząc się wesoło.

Obdarowując ją cieniem uśmiechu, Levi przerywa uścisk dłoni i sięga po kubek, aby dopić herbatę. Co jakiś czas rzucając krótkie spojrzenia na dziewczynę, która oparła się górną częścią ciała o stół, zaciska zęby i ponownie wyciąga rękę, aby zacząć po prostu głaskać tego małpiszona po włosach.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz