Księga Lotników. Trzynaście. [Część druga].

49 6 2
                                    

– Ciekawe – rzuca jedynie w odpowiedzi na streszczoną wersję jej rozmowy z Pyxisem. – Więc musimy im przekazać, że aktualnie to ten staruszek jest najniebezpieczniejszy.

– Wątpię – oświadcza, kierując się w stronę budynku. – Według mnie, oni powinni się wystrzegać przede wszystkim Hange, natomiast Nile' a trzymać na krótkiej smyczy. Istnieje możliwość, że żandarmi nie będą tak zachwyceni dołączeniem zastępu do nich. Najprawdopodobniejsze, że staną się nawet samymi ochroniarzami królowej.

– Po kij jej ochroniarze, skoro nikt jej nie zaatakuje? – Dziwi się, stając z Demetrią przed znajomym dziewczynie budynkiem. – Po coś mnie tu przyprowadziła?

– Mireille, nasze główne źródło informacji odnośnie do Catoc, chce się z nami widzieć. Na ten czas bar jest nieczynny.

Nie czekając dłużej, podchodzi do zniszczonych drzwi i puka w nie kodem, jaki ta podała na kartce. Dwa-raz-pięć-raz. Tak to powinno iść, przemyka dziewczynie przez głowę, natomiast jej przypuszczenia potwierdza otwarcie zamka i uśmiechnięta twarz staruszka, który przeważnie stoi za barem, obserwując lokal.

– Witaj, Dymitrze – wita go, kłaniając się lekko. – Wydajesz się równie pełny energii, jak ostatnio.

– Mogę to samo powiedzieć o tobie, młoda damo, o ile nie trzymasz się teraz lepiej – odpowiada jej, wpuszczając oboje do środka. – A twój przyjaciel to, jak mniemam, Adrien? – Upewnia się, a bystry wzrok ilustruje go od góry do dołu. – Zapraszam do stolika, Mireille chciała rozmawiać przy nim.

– Rozumiem wasze obawy – przyznaje Corvus, dając chwilę Bonnetowi na rozejrzenie się – jednakże nie musicie się już obawiać. Panuję nad sobą o wiele lepiej niż ostatnim razem.

– I również lepsze masz maniery – informuje ją, na co Adrien jedynie cicho parska.

Siadając przy drewnianym i poobijanym stole, oboje czekają na ostatniego gościa, po którego poszedł mężczyzna. Wdychając zapach alkoholu i pyłu, Adrien przymyka oczy, z lubością opierając się o tył krzesła. Z zamkniętymi oczyma bierze przez nos płytkie wdechy, dając Demetrii możliwość przyjrzenia mu się nieco uważniej.

– Dawno nie widziałam cię tak zrelaksowanego – zauważa rozbawiona, tykając go palcem w ramię. – Jakie to uczucie?

– Przyjemne – odpowiada bez zbędnych farmazonów. – Masz wtedy poczucie pustki, ale to przyjemna pustka. Ten zapach przypomina mi w pewien sposób dom, dlatego się tak czuję. Swoją drogą – dodaje, spoglądając na nią jednym okiem – tam jest pianino. Zagrasz mi coś?

– Znam tylko dwa utwory, poza tym, musiałabym mieć zgodę właścicielki – informuje go, spoglądając na płomyk oraz wosk, który leje się ze świeczki do świecznika.

– Nie krępuj się.

Parskając śmiechem na niemal natychmiastową reakcję dziewczyny, Adrien podnosi się i kłania w pół starszej kobiecie, która klepie go po ramieniu i zasiada obok, wpatrując się w zafascynowaną minę Demetrii.

Następnie nie mija pięć sekund, a z klawiszy oraz strun wydobywają się lekkie dźwięki pełne melancholii i goryczy. Ciosane delikatnymi piórami, które nie chcą jednak zniszczyć niczego, szatynka przymyka powieki, kolejno wybierając odpowiednie klawisze. Wprawiając w osłupienie Adriena, który zamarł z uniesioną ręką, przygląda się tej, która grała im ostatni raz, dwa lata temu. Przygląda się tej, wokół której widzi stare dzieje, gdy to Marissa obok niej siedziała przy starym, jednak pięknym instrumencie i starała się odtworzyć nuty.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz