Księga Lotników. Osiem. [Część druga].

115 11 0
                                    

Serio myślisz, że nie to mnie nie otruje, tylko uratuje? – pyta z wątpieniem Demetria, siadając na kanapie.

– Gdybym tak nie myślał, nie wysyłałbym cię do salonu – odpowiada Ezra, podając jej poduszkę. – Swoją drogą jak tam twoja głowa?

– Pełna pustki. Na początku było dobrze, myślałam, że zachowuję się, jak wcześniej, ale teraz dostrzegam, że od początku mam ubytki. – Dziewczyna spogląda na sufit z takim zaciekawieniem, jakby był na nim tytan. – Jednak przystosowałam się do twoich pierwszych słów. Jaeger, może i go przypomina, ale teraz widzę, że ma odmienne zachowanie. Jest bardziej impulsywny.

– W twoim typie, co nie, siostra? – Parska, sadząc się obok niej. Demetria mierzy go wzrokiem, aby następnie go skierować na, trzymany w dłoniach, metalowy kubek, z którego bierze wielki łyk i krzywi się chwilę. – Zbiera ci się na pawia? – Kiwnięcie głową jest aprobatą dla jego słów. – Jeśli chcesz rzygać, idź na zewnątrz. Nie chcę słuchać marudzenia kaprala.

A środkowy palec przekazem, że ma się iść pieprzyć.

– Cieszcie się z wolnego, jakie macie, ponieważ, gdy będę sobą, zapewne będziecie mieli przesrane – oznajmia, uśmiechając się słabo. – Może sobie przypomnę, dlaczego tutaj jesteśmy, ponieważ wątpię, że to przez burzę...

– Też o tym myślałem – przyznaje, również kierując wzrok na sufit. – I szczerze wątpię, aby historyjka z burzą na morzu była prawdą. To musi mieć drugie dno, ponieważ w tym miejscu, mimo jesieni, nadal jest ciepło.

– Mamy jesień? – Dziwi się.

– Niedługo będzie. Dzisiaj jest, który? Trzeci? Czwarty września? – Zamyśla się. – Coś w tym stylu. A z tego, co kojarzę, z Midorium wypłynęliśmy... – Milknie, nasłuchując zza przymkniętych drzwi. Rozmowy dobiegające z kuchni nie dziwią ich, przecież jest wieczór. Nie dziwi ich głośna rozmowa Hange z Chiną. Nie dziwią ich kłótnie Erena i Jeana ani głos kaprala z góry, który nakazuje im się wszystkim zamknąć. Życie w tym budynku jest widoczne na każdym kroku. Niemal podobne do budynków mieszkalnych młodych żołnierzy w Midorium, którzy chętnie rozmawiają ze swoimi przyszłymi dowódcami bądź tymi, którzy już nimi są. – Tęsknię za domem – zmienia temat.

– Każdy tęskni – rzuca Corvus i mimowolnie bierze łyk.

A chwilę później kubek leży na stoliku, a Ezra przytrzymuje dziewczynę, zasłaniając jej usta i nos rękoma.

– Przełykaj to – warczy cicho – i ani mi się waż tego zwrócić. Chcesz chyba dopełnić swojej obietnicy?

Zmrużone oczy, gdyby mogły, ciskałyby w chłopaka błyskawice. Niestety, z racji, że tlen w tej chwili jest ważniejszy, dziewczyna z obrzydzeniem przełyka mieszankę, która smakuje jak wymiociny zmieszane z miętą.

I na samą myśl ma ochotę oddać kubkowi jego własność.

Oddychając ciężko, Corvus myśli jedynie o tym, aby pozostać przy zdrowych zmysłach. Aby przetrawić ciecz, którą podaje jej Libra, a po której czuje się coraz bardziej senna.

– Jak tam knypek? – pyta cicho i bierze nagły wdech, wstrzymując powietrze w płucach.

– Wkurza go twój chaos – odpowiada, wciskając jej naczynie w dłonie. Demetria ilustruje rzecz wzrokiem i przewraca oczami. – Wiesz, mnie też to wkurza.

– Nie dziwię ci się – stwierdza – mnie również mocno wkurwia. Myślę, że po przebudzeniu, wszystko się zmieni. Od moich rozkazów, po charakter. – Marszcząc brwi, prostuje się i z trudem bierze kolejny łyk. – To serio jest paskudne. Na języku to nawet czuję.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz