Księga Lotników. Jedenaście.[Część pierwsza].

34 6 1
                                    

– Możesz mi wyjaśnić, na gwiazdy na nieboskłonie, co ty do diabła, wyprawiasz?

Podnosząc zdumiony wzrok znad zamku z kart, Demetria wzrusza ramionami i kładzie dwie ostatnie na szczycie wieży. Wstrzymując oddech, ostrożnie układa je na pozostałości, a następnie powoli wycofuje ręce, przyglądając się swojemu dziełu z uśmiechem.

– Stwierdziłam, że spróbuję się nauczyć gry w pokera – zaczyna, spoglądając na zbliżającego się Pierwszego – ale ni cholerę nie rozumiem zasad, więc stworzyłam to – wskazuje na mały zamek. – Również za pomocą tego, chciałabym ci coś wyjaśnić.

– Nie tak głośno, Dems. Nie jestem tutaj sam.

– Wiem o tym – przyznaje ze spokojem, pozbywając się sztucznej radości. Siedząc ze skrzyżowanymi nogami, opiera się ostrożnie o celę, nie odwracając wzroku od skutków swoich działań. – To, co powiem i tak się nie przyda tym stąd.

– Zatem mów – proponuje, spoglądając, jak Levi wraz z Hange otwierają cele Ackerman i Jaegera.

– Prawa, jak i struktura piramidalna Głównych Dowodzących jest strasznie krucha – zaczyna ostrożnie, zastanawiając się nad następnymi słowami. Wygląda jak sprzed trzech lat, przemyka przez głowę Bonnetowi, z tym samym spokojnym i ciekawskim wyrazem twarzy. – Wszystkie czynniki, jakie wpływają na nasze stanowisko, mogą okazać się naszym końcem. Wraz z naszymi działaniami, naszymi słowami, naszymi czynami, niezależnie od tego, czy są one kierowane do publiki, czy do bliskich, w naszych umysłach tworzą coraz to głębsze rany, które chowamy, a których nie możemy się pozbyć.

Orientując się, że krzyki chłopaka i Hange zniknęły, kątem oka przygląda się zaciekawionym zwiadowcom.

– I wraz z tymi czynnikami, wiatr niesie te słowa i czyny...

– Do rzeczy.

– Nie przerywaj – warczy. – Wracając. Niesie te słowa i czyny poprzez usta Midorian, które wypowiadają się przed Radnymi, zaś w ich umysłach, tak cholernie bardziej rozwiniętych niż nasze, tworzą się coraz to kolejne plany odnośnie do stworzenia zupełnie nowej utopii, gdzie nie będzie bólu, gdzie nie będzie olbrzymów, gdzie nie będzie walk, a ludzkość, po tylu latach cierpienia, nareszcie zazna zasłużony odpoczynek. Jednakże Radni są również świadomi tego, że posiadają z naszej strony zagrożenie. Adrien, przypomnij, co pisało na nagrobku Aleksa? To drugie zdanie.

„Pomimo strachu przed wami, posiadamy własną wolę, z której nie zrezygnujemy" – recytuje szybko, przecierając zmęczoną twarz dłońmi. – Demetrio, naprawdę czas nam się kończy. Mów jaśniej.

– Właśnie – przytakuje, skupiając się jedynie na pierwszym zdaniu. – Pomimo strachu przed wami – zaczyna powoli – jasne jest, że te słowa są skierowane do Radnych, ponieważ tylko przed nimi mamy respekt – bierze nieco głębszy wdech i dodaje – posiadamy własną wolę, z której nie zrezygnujemy. Tobie też to przypomina niemą prowokację, prawda?

– Po namyśle, to owszem – przyznaje głucho, tępo, z ciekawością.

– Właśnie. Zatem, jeśliby złączyć w całość fakt, że moja mat... – Milknie nagle, zaciskając zęby. Wstrzymując w sobie głos, przez głowę przemyka jej myśl, że nie może już tak nazywać tej kobiety. Nie teraz. – Że Radna Corvus była uznana za najbardziej bezduszną Radną w historii Midorium, poświęciła się za mnie, Aleksander, Trzeci Główny Dowodzący, z racji swoich halucynacji, skorzystał z okazji i został przez Radnych zabity, a później my, wyruszając z Midorium, zostaliśmy wysłani w jedne z większych burz, można zakładać, że Radni próbowali się nas pozbyć.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz