Księga Lotników. Cztery. [Część pierwsza].

178 14 2
                                    

Trzynaście godzin przed przybyciem Demetrii Corvus.

Czekając cierpliwie, aż mały chaos panujący za nim się nieco uspokoi, swoje zainteresowanie skierował na dolinę oraz góry przed nim. Pocierając obolałe nadgarstki, spojrzał na chwilę za siebie, dostrzegając lekki grymas Chiny, która przerzuciła sobie przez ramię wysokiego chłopaka o nazwisku Kirschtein. Wzdychając, pokręcił głową i zaklaskał, zwracając na siebie uwagę lotników, zwiadowców oraz ich dowódców w postaci Levia Ackermana, oraz Hange Zoe.

– Na sam początek proszę was o dwie rzeczy – rzucił, pocierając skronie. – Głównie ciebie, China. Przestań znęcać się nad żołnierzem Kirschteinem. Druga. Z racji komplikacji, które wystąpiły, niezbędne będzie, abyście usłyszeli to, co powiem – odezwał się, spoglądając na ludzi, z którymi czekał na Corvus. Z powodu nowoprzybyłych oraz prawdopodobieństwa zjawienia się jeszcze jednej osoby spoza bram, dowódca korpusu zwiadowczego poprosił, aby to zwiadowcy łącznie z nowymi, pilnowali murów.

Tamtego dnia, rozumiejąc powagę sytuacji oraz kierując się na swoje przeczucia, uśmiechnął się sztucznie, mając nadzieję, że Demetria nigdy się tego nie dowie. Nie będzie musiała słuchać pytań odnośnie do tej historii, przez którą straciła ostatnią rzecz, jaka jej została.

Spokój.

– Istnieje tylko jeden powód, dla którego dowódcy Corvus z nami nie ma – ciągnął – a jest nim rozkaz oddzielenia się. Jak wiecie, prawdopodobnie nadal walczy z ów tytanami, których nazywacie odmieńcami. Przeważnie zajmuje się nimi trójka...

– Do rzeczy – przerwał mu kapral.

– Prosiłem o coś – warknął, po czym westchnął. – Racja. Problem, który aktualnie nad nami wisi, jest tym samym, który widziałem z trzy lata temu na murze Syriusza. Pamiętacie może, co mówiono o niej w Midorium? – Widząc kiwanie głowami, uśmiechnął się do nich ponownie. – Zatem pozwólcie, że nareszcie opowiem wam, co się stało, ponieważ jeśli w Demetrię ponownie wstąpił Szaleniec, to nie mamy najmniejszych szans w walce z nią.

– Szaleniec – wymamrotał Michael, kiwając głową. – Mówi się, że dowódcy oddziałów poświęcili życia, aby ci, którzy walczyli, mogli przeżyć. Według plotek tych, którzy to widzieli, Demetria i Izabela groziły zniszczeniem murów, jeśli je zamkną – dodał Michael, stojąc obok niższego od niego blondyna. Chłopiec imieniem Armin z zaciekawieniem wpatrywał się w zmienną mimikę Ezry. – Radni, kiedy się o tym dowiedzieli, zakazali o tym mówić w trosce o psychikę żołnierzy z oddziałów wewnętrznych. Na chwilę obecną jest to temat tabu, za którym stoi groźba szubienicy.

Brunet parsknął śmiechem na te słowa.

– Psychika, powiadasz? – spytał tylko. – Psychika to tylko stan, który łatwo zniszczyć. Harmonia, dla której wystarczy głęboki wydech, aby ją złamać. I tak jak ona się tutaj pojawi ze złamaną harmonią, tak harmonia dowódców niemal sześciu oddział oddziałów ofensywnych, dwojga dowódców oddziałów defensywnych oraz trojga zastępców, widząc pięciokrotnie zwiększoną liczebność wroga, wpadła w pewien amok. Plotki, które mówiły o nagłym ataku olbrzymów z nieznanych powodów, są prawdą. A gdyby nie ci ludzie, mur Syriusza by upadł.

Patrząc na nocne niebo, które zdobią gwiazdy oraz księżyc, unikał niedowierzających spojrzeń swoich ludzi. Zaciskając wargi i zastanawiając się, jak najkorzystniej, dla Demetrii i niego samego, im to wszystko przekazać, żeby nie zakuli tej szajbuski później w łańcuchy, wziął głęboki wdech.

Nie chodziło o jej dobro. Nie chodziło i nie chodzi mu o to, że skoro jest jego przełożoną oraz przyjaciółką, dla dobra dziewczyny, nie pozwoli jej wrzucić do więzienia. Nie martwił się o nią, tylko o tych ludzi, zupełnie nieświadomych świata zewnętrznego. Zamkniętych za murami.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz