Księga Demetrii. Siedem.[Część druga].

108 12 0
                                    

Po założeniu sprzętu wyjaśniam mu najpierw, gdzie znajduje się przycisk w rękawicy przyniesionej wraz z moimi zabawkami. Mniej więcej pośrodku dłoni, bliżej kciuka, gdzie będzie miał dostęp do wszystkich palców. Zdziwiło go to, zatem, gdy tylko nacisnął przycisk w prawej rękawicy, lina automatycznie wyrzuciła się i przytwierdziła do najbliższego drzewa, pociągając go za sobą. W ostatniej chwili udało mu się znowu nie przypieprzyć twarzą w pień.

Objaśniając, że pierw musi użyć bransolet, których liny wydobywają się z kół przy łokciach, otaczane przez delikatną osłonkę, zazwyczaj ignorowaną, ale niezbędną, aby nie podrażnić skóry, zahaczającą o obręcz wokół nadgarstka i wyrzucić rękę w daną stronę. Cierpliwie słuchając moich słów, jednak niecierpliwiąc się z tego również powodu, raz na jakiś czas rozglądał się za dogodnym drzewem.

A teraz, po kolejnej godzinie treningów, sześciu udanych i jedenastu nieudanych próbach, siadam z nim pod drzewem, spoglądając na bezchmurne niebo. Dysząc, staram się patrzeć na to, jakbym była w domu i siedziała pod drzewami owocowymi razem z Jamesem, czekając na swój oddział i trójkę.

Wyrównując oddech, przenoszę wzrok na zachwyconego Erena, który za parę minut będzie mi pokazywać, jak mam używać sprzętu do trójwymiarowego manewru.

– Masz jakieś pytania?

Zagryzając wargę, zastanawia się. Teraz, jak i wcześniej, marszczy brwi, pomiędzy którymi powstaje mała zmarszczka.

– Czy za murami naprawdę są tytani?

– Tak – przyznaję. Po raz pierwszy od obudzenia się sprawdzam ramię, na którym, po bliźnie, pozostał tylko blady ślad. Kiwając do siebie głową, odwracam się do chłopaka. – Nie będzie to dla was łatwe, jednak, jak obiecała, po odnalezieniu drogi do domu, postaram się porozmawiać z Radnymi w tej sprawie. – Wzdychając, czochram jego włosy. Palcami przeczesuję delikatne kosmyki, nieco sztywne, jednak nada przyjemne w dotyku. – Za górami nie występuje taka liczba tytanów jak tutaj. Jest ich stosunkowo o wiele mniej i są mniej agresywni, jednak widać wielkie podobieństwo, które wykazują, widząc ofiarę.

– Rozumiem – odpowiada powoli, starając się zrzucić moją rękę. – A jak to jest czuć piasek na nogach?

Parskam śmiechem, unosząc lekko ramiona. Zabieram dłoń, samej odgarniając włosy z oczu.

– Przyjemnie, ale to też irytujące – mówię. – Na przykład, chcesz iść na trening, poćwiczyć na plaży, dać w kość żołnierzom i z satysfakcją widzieć ich marudne miny, a tu nagle czujesz drażniące uczucie w skarpetkach. Koniec końców zawsze ćwiczymy na boso, odziani jedynie w spodnie, bluzki i jakieś bluzy, żeby się nie przeziębić – dodaję. – Jednak... patrząc na to ze strony odpoczynku, to naprawdę wspaniałe. W rozgrzanym słońcu możesz się wylegiwać, ile wlezie i zarówno słońce, jak i piasek cię ogrzewają. Mimo dyskomfortu czujesz się błogo, ponieważ małe ziarenka przemykają ci przez palce, gdy bierzesz je w garść. Zabawnie jest robić z piasku różne budowle, tylko potrzebna jest woda.

Wyznaję to, patrząc tępo w pień drzewa i wspominając jeden dzień, kiedy mieliśmy wolne. Wspominając ten jeden z błogich dni. Dawnych dni, których prawdopodobnie nie odzyskamy.

Ten piasek, przemykający przez palce był również metaforą do ilości dni życia, jakie nam zostały, dodaję niemo.

– Oprócz tego, niedaleko znajduje się woda, która, przy pomocy wiatru i fal przypływa w twoją stronę. Moczy piasek, który robi się twardszy i ciemniejszy, moczy stopy, a przez zimno uciekasz jak najdalej. Jednak, kiedy pogoda jest świetna, a woda w miarę ciepła, po wejściu do niej, nie czujesz nic, oprócz ogarniającej cię lekkości. Pod stopami czujesz muł, wodorosty oraz inne rośliny, przyjemnie zahaczające cię o nogi. To zawsze mnie łaskocze, mimo że sama rzadko do niej wchodzę – oświadczam. – Coś jeszcze, czy możemy trenować dalej?

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz