Księga Lotników. Pięć.[Część druga].

35 6 0
                                    

Dławiąc się własną śliną, podnosi się z klęczek i podbiega do swoich żołnierzy, którzy zamarli. Zamiera również Casimir, jednak nie przestaje się poruszać. Wpatruje w Michaela, który przytrzymuje Anabel, natomiast ona krzywi się mocno.

– Co się stało? – pyta najspokojniej, jak potrafi.

– Piąty! – Odwraca się w stronę dziewczyny i zamiera, widząc jej stan. – Co się tu odwala!?

– Co ci się stało?! – Podnosi głos, wyciągając rękę, która zostaje odepchnięta. – Demetrio! Co ty... – Milknie, wpatrując się w jej plecy – zrobiłaś?

Normalny człowiek już dawno by umarł, myśli z przerażeniem, które maskuje ciekawością. Ona już od dawna nie powinna żyć. Demetrio, kto ci to wszystko zrobił? Kto ci dał tę twarz?, pyta ją niemo, wpatrując się w usta ściągnięte w obojętności. Kto ci dał ten charakter?, zastanawia się, wpatrując w zmrużone oczy. Kto cię taką stworzył?

Dowódco ósmego oddziału ofensywnego, myśli, odwracając się do niej, jako członek twojego oddziału, proszę. Pozwól sobie pomóc i nie cierp w samotności.

– Och. – Wyrywa się z jego ust, aby skończył niemo. Przecież im nie wolno ci pomóc.

– Rollins, co ci się stało? – Klękając przy nodze rannej, szatynka ujmuje ją delikatnie. Słysząc syknięcie, kiwa do siebie głową. – Zaraz wracam, Frost, zajmij się nią. Piąty, idź na dół i sprawdź, co im się udało.

– Co ty zamierzasz? – Kładąc rękę na jej ramieniu, Trillian odsuwa się i zbliża do krawędzi murów, aby znaleźć źródło tego dziwnego dźwięku. Wypatruje na dole ludzi, których znajduje po chwili. Niczym mrówki w swoim kopcu, oni zbili się w grupkę i nad czymś rozprawiają.

– Ja? – Wzdryga się, spoglądając na nią oraz na Frosta i Rollins, którzy odsuwają się. – Zamierzam znaleźć tego małpiszona i go zajebać własnymi rękoma.

Mówić jej, że jest na dole?, zastanawia się, ilustrując jej stan, czy może dać kapitanowi się z nim pobawić?, stwierdza, przekrzywiając głowę i spoglądając w lewo, gdzie pojawia się zjawa przypominająca jedynie kapitana.

Zjawa, przemyka przez głowę Piątemu, który zawiesił na chwilę wzrok na mężczyźnie skąpanemu we krwi. Skutek niszczenia tytanów, którzy tworzyli półkole przed Marią. Skutek gonitwy za wrogiem.

– Tam jest. – Nosz cholera, myśli odruchowo po usłyszeniu jej i wytrzeszcza oczy, kiedy kapitan nagle znika, a Demetria idzie za nim z głośnym warknięciem. Wzdychając mentalnie, biegnie za nią oraz łapie ją w pół, opadając z hukiem na kamień, gdzie siłą przytrzymuje ją, aby się nie wyrwała. Uważając na ciosy zarówno jej nóg, rąk i głowy, wydziera się jej w twarz; – Uspokój się, Szaleńcu!

Zamierając gwałtownie, Trzecia wpatruje się spod kaptura na Casimira, który policzkuje ją mocno i podnosi, biorąc dodatkowo pod ramię, przez które następnie ją przerzuca. Słysząc syknięcie, zaciska zęby, pamiętając o jej ranach, jednakże z tego zachowania wnioskuje, że Demetria osiągnęła Stopień Piąty.

– Uspo... – mówi z przerwami – koiłam się. Złaź! – warczy, mrużąc oczy z nienawiścią. Widzi ów nienawiść w małych źrenicach, w brązowych tęczówkach. Na twarzy i ciele, które domaga się wolności. Po wykonaniu jej „prośby" Corvus kieruje się w stronę krawędzi murów, po stronie, której życie straciło więcej niż trzydzieści osób. – Spróbuję znaleźć Erwina – oświadcza o wiele spokojniej, jakby wróciła jej jasność umysłu – może przeżył. Casimir, udaj się na dół i rozeznaj w terenie. Wracam za maksymalnie dziesięć minut.

Daję wam dziesięć minut, rozbrzmiewa w jej głowie, kiedy skacze w dół, a ból wywołany wszystkim, co ją dotychczas spotkało, podwaja się. Żyj, myśli, zaciskając zęby. Błagam, żyj, nawet jeśli twoja decyzja była najgorszą z możliwych.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz