Księga Demetrii. Sześć. [Część pierwsza].

78 7 7
                                    

– To pytanie jest absurdalne – zauważam, nim Levi zdążył otworzyć usta. – Jest zbyt dużo kolidujących ze sobą argumentów, aby można było dać poprawną odpowiedź. Jednak, jeśli jej desperacko oczekujesz, to jest ona aż nazbyt oczywista.

Patrząc w zaciekawione oczy, odsuwam się nieco. To trochę denerwujące musieć unosić głowę w górę, jakby się patrzyło na wysoki szczyt.

– Wrogiem jest każdy. Bez znaczenia, po jakiej stoi stronie – odpowiadam. – Bez znaczenia, czym jest. Jednakże... Ludzie przecież kłamią, prawda?

Łżą. Oszukują. Deprawują innych. Robią wszystko, aby tylko zniszczyć tego, kto im się nawinie. I z tego również powodu są wygnani ci, którzy próbują zniszczyć Midorium. Pod naszymi czujnymi oczyma są wysyłani za mur, gdzie samotnie muszą sobie radzić z olbrzymami.

Taka jest kara za nieposłuszeństwo. Za bezczelną ignorancję. Za błahe oskarżenia, które mają większe znaczenie, niż pokazujemy.

– Interesujące – przyznaje. – Nazywam się Erwin Smith. Jestem trzynastym generałem korpusu zwiadowczego – przedstawia się chłodno, przykładając ściśniętą pięść do serca.

– Demetria Corvus – odpowiadam podobnym tonem, robiąc znak Midorian – Trzecia Główna Dowodząca Oddziałów Ofensywy i Defensywy oraz dowódca ósmego oddziału ofensywnego. Czuję, że przyjemnie będzie rozprawiać z panem na temat zaistniałej sytuacji.

– I wzajemnie, mimo twojego młodego wieku.

Lekka drwina, pomimo powagi. Słyszę ją w jego głosie, w sylabach. W tonie, którym do mnie mówi. Ten mężczyzna jest nazbyt inteligentny, aby ot, tak zacząć z nami otwarcie rozprawiać.

– Chciałabym prosić o dyskrecję – zaczynam, odsuwając się i siadając w fotelu – zatem prosiłabym wszystkich, którzy nie są powiązani w żaden sposób z tą sprawą, o wyjście. Libra to się tyczy również ciebie. Poszczególne dane do raportu otrzymasz później.

Nic nie wie, stwierdzam, sądząc po jego postawie. Może to być oczywiście jedynie kurtyna, za którą się ukrywa, jednak nie oznacza to, że nie mogę być nieuważna.

Mija dłuższa chwila, zanim z pokoju wychodzą Hange, Ezra oraz Eren, pozostawiając mnie z tymi dwoma. Levi spogląda na nas z dezaprobatą, jakby obwiniał naszą dwójkę o zachlapanie mu dywanu błotem.

– Dlaczego kapitan Levi został? – pytam spokojnie, zakładając nogę na nogę.

– Levi zgodził się mieć was pod swoją opieką, więc sądzę, że uczciwie będzie, aby wysłuchał tego, o czym porozmawiamy – wyjaśnia. – Mam do ciebie kilka pytań.

– Na które znasz odpowiedź – zauważam. – Dowódco Smith – ciągnę spokojnie – sądzę, że oboje jesteśmy ludźmi o podobnym stopniu, zatem zbędne będzie oficjalne pieprzenie. Da się od ciebie wyczuć winy, jakimi się obarczasz, zatem śmiem sądzić, że rozmowa może pójść gładko, o ile nie zaczniesz próbować zrobić ze mnie idiotki.

– Zastanawiam się właśnie, czy jeśli wyjdę, nie poderżniecie sobie gardeł – oświadcza brunet, podnosząc się. – Mam nadzieję, że nie, ponieważ ta rozmowa idzie w złym kierunku, moim zdaniem.

– Zawołamy cię, jeśli zajdzie taka potrzeba – obiecuję, parskając cichym śmiechem.

Oboje odczekujemy w ciszy, aż drzwi za Leviem się zamkną, po czym jeszcze chwilę milczymy, wpatrując się w siebie. Dociera do mnie, że blondyn jakby próbuje się zapoznać z moim stanem, chcąc w ten sposób wywrzeć na mnie swoją osobę.

Kręcę mentalnie głową. Demetrio, niektóre twoje przemyślenia nie mają za grosz logiki.

– Zastanawiasz się, z której strony mnie podejść? – pytam, krzyżując nogi. – Czy może, jak zacząć rozmowę? Mnie to jest obojętne, czy porozmawiamy o mnie, o Midorium, czy może o tym, co zrobimy po opuszczeniu tego miejsca. Chcę się tylko zapoznać z twoim planem odnośnie do muru Marii, mocy tytana Jaegera oraz chciałabym w końcu, aby ktoś opowiedział mi, co się tu odpierdala.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz