Księga Lotników. Pięć.[Część pierwsza].

34 6 0
                                    

Umowa.

Jaka... o czym była umowa?

Nie zaatakujemy siebie nawzajem... i co dalej?

– Kurwa – rozlega się głośnie warknięcie, które dla nich jest jedynie mamrotaniem – skończ rzucać. Muszę z tobą pogadać.

Zaciskając zęby, odczekuje kolejną chwilę i w momencie, w którym Zeke wyrzuca kolejną turę rozkruszonych kamieni, dziewczyna skacze na dach, mocnym wyrzutem posyłając w ich kierunku bombę. Po rozlegnięciu się małego, jak na wcześniejszy, huku, wzrokiem odszukuje blondyna, który przerwał rozmowę z Leviem.

– Zdobędę dla was maksymalnie dziesięć minut! – oświadcza podniesionym głosem. – W tym czasie macie szansę na ucieczkę albo walkę. Obiecałam, że moi ludzie nie będą walczyć – kieruje swoje słowa zachrypniętym głosem w stronę żołnierzy – ale teraz, wraz ze zwiadowcami po drugiej stronie muru pilnują Jaegera, którego pozbawiono przytomności. Moi żołnierze buntują się przeciwko mnie, a jeśli naprawdę ma się im coś stać, miejcie na tyle wielkie jaja, aby przynajmniej im się odwdzięczyć, ponieważ nie naszym obowiązkiem jest walczyć o te mury, a waszym.

Widząc jej spojrzenie, Levi zamiera. Widząc jej puste oczy, niepewnie spogląda na Erwina i zaciska zęby, wiedząc, że jedno z nich polegnie. Że niezależnie od sytuacji, któremuś z nich stanie się coś złego. Chłód w sercu, który odczuwa jednak nie mroczy jego zmysłów. Nie sprawia, że zamyka oczy, tylko dumnie się prostuje, gotów pobiec za tą wariatką.

Gotów odzyskać szansę ratunku, którą zaprzepaścił lata temu.

Jednak skoro Corvus chce pomóc, dlaczego oboje ze Smithem są na tyle dumni i uparci oraz tej pomocy nie przyjmują?

– Dziesięć minut – słyszy jej głos poprzez odgłosy wojny – nie więcej. Wykorzystajcie dobrze ten czas.

Przeżyj, Erwinie Smith, myśli natomiast Trzecia, spoglądając na blondyna i kiwając mu głową, bierze rozbieg, kierując się w stronę zwierzęcego.

Wybacz mi, Tom, przemyka jej przez głowę, kiedy zniszczone budynki pozostają za nią. Kiedy biegiem kieruje się w stronę zwierzęcego tytana wpatrującego się w nią z ciekawością. Na odkrytej skórze czuje mrowienie, na zaciśniętych dłoniach, które obejmują rękojeści, nieprzyjemny uścisk. Przepraszam cię jeszcze raz, Tom, ale skoro walczyłeś tyle lat, wiesz, co muszę zrobić. Wiesz, że nie mogę pozwolić im zginąć, nawet jeślibym musiała poświęcić życia wszystkich, którzy się tutaj znajdują.

Świadomie zaczyna odliczać czas, jaki im pozostał. Biorąc głębokie wdechy, czuje na sobie ciekawskie spojrzenie, które pozostaje również skupione na żołnierzach za nią.

Co próbujesz zrobić, Demetrio?

Co?, przemyka jej przez głowę, gdy sprintem pokonuje nierówności. Co to miało być? Jeśli Stan Piąty wyjdzie poza kontrolę, bez leku nie dam rady. I podobnie, jak jej świadomość mówi ciału, aby przystopowała, tak ciało ignoruje rady, nieugięcie prąc naprzód. Biorąc wdech, staje w końcu przed człowiekiem-tytanem, wysoko unosząc głowę. Chwilę milcząc, oboje ilustrują się wzrokiem, jakby niepewni kolejnych słów, które powinni wypowiedzieć.

– Witaj, Demetrio – odzywa się po chwili, przyklękając na kolano. – Dawno się nie widzieliśmy.

– Zeke – odpowiada głośno, chrapliwie, starając się utrzymać ślinę w ustach i raz po raz patrząc na tytanów, którzy ani drgną. – Mam do ciebie jedno pytanie, na które oczekuję odpowiedzi. Zawarliśmy umowę – ciągnie powoli, między słowami biorąc krótkie wdechy, nim ten zdołał choćby otworzyć usta – jestem Szaleńcem, wtedy byłam pod Piątką. Jestem pewna, że wiesz, o czym mówię. – Jednak skąd?, pyta samą siebie. Co się wtedy stało? –Przypomnij mi, proszę, na czym polegała. I pragnę cię uprzedzić, że jeśli skłamiesz, złamię ją i wytnę cię z tego pierdolonego karku oraz przekażę zwiadowcom, a twoich tytanów zabiję.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz