List drugi - Podróż przez góry; odkrycie tytanów.

95 9 4
                                    

Witaj,

Oto drugi z listów, które pragnę, aby dotarły do rąk Midorian. Nie chcę się bawić w oficjalne pieprzenie ani pisać go prawidłowo, tylko wyjaśnić najpotrzebniejsze rzeczy. Znając siebie, pominę zapewne wiele wątków.

Nazywam się Demetria Corvus i jestem Trzecią Główną Dowodzącą Oddziałów Ofensywy i Defensywy w Midorium oraz dowódcą Ósmego Oddziału Ofensywnego. Mam pod pieczą piątkę nastolatków, którzy są żołnierzami gotowymi umrzeć w imię bezpieczeństwa przyszłych pokoleń.

W moim pierwszym liście opisywałam podróż od upadłego – już zapewne – Midorium, aż po odkrycie zupełnie nieznanego lądu. Aktualnie zajmuję się zbieraniem informacji, co będzie miało wpływ na treść dalszych słów.

Jakby się nad tym zastanowić, mogło minąć więcej dni od naszego wypłynięcia na brzeg. Mógł minąć tydzień. Miesiąc. Rok. Jednakże po przeanalizowaniu dat, które zapamiętałam, na brzeg nowego świata zostaliśmy wyrzuceniu, gdzieś trzy dni po wybuchu, na początku lipca.

Zdezorientowani, działaliśmy odruchowo, a co za tym idzie, nawet się głębiej nie... Przepraszam. Ja się głębiej nad tym nie zastanawiałam. Nie opiszę tutaj odczuć moich ludzi, ponieważ zwyczajnie nie jestem w stanie tego zrobić. Zatem powracając. Zostaliśmy wyrzuceni na brzeg i bez zbędnych ceregieli zaczęliśmy sprawdzać, co nam pozostało.

Będąc dowódcą, mi przypadła styczność z zapoznaniem się z ocalałymi rzeczami. Okazało się – ku naszemu zadowoleniu – że te najpotrzebniejsze rzeczy, w postaci zapasów na około dwa tygodnie oraz sprzętu linkowego mojego oddziału, przetrwały.

Można się więc domyśleć, że od razu przystąpiliśmy do działania.

Dni mijały. Kręcąc się w okolicach miejsca, gdzie nas wysadzono przez morskie fale, powoli zaczęliśmy zauważać ślady innego istnienia. Ten dzień był w miarę ciepły, kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy jednego z tytanów.

Proszę o cierpliwość. Mnie samej jest ciężko to opisywać, wiedząc, że nie mogę tego zobrazować i dać Wam do pokazania.

Tytani są różnego wzrostu, są potworami, którzy żywią się ludźmi, mimo iż, podobnie jak olbrzymi, nie muszą tego robić. Ponadto są to istoty bezrozumne, które kierują się instynktem, nie patrząc nawet na to, kogo atakują.

Pierwszym tytanem, którego zobaczyłam, był piętnastometrowiec. Wyglądał podobnie jak inni jego rozmiarom. Brak zewnętrznej skóry, parujące ciało, odsłonięte zęby, które raz po raz gryzły powietrze oraz ramiona niemogące nas dosięgnąć.

Sprawdzaliśmy na wszelkie sposoby, w jaki sposób można ich, zabić, jednakże żaden ze znanych nam ruchów nie był tym, który unicestwi ich istnienie. Po paru dniach China Carter zorientowała się, że ich słabym punktem jest kark.

Będąc tutaj, dowiedziałam się ważnej rzeczy. Miejsce na nasadzie karku tytana, który natychmiastowo powoduje jego śmierć, jest czymś w rodzaju kręgosłupa człowieka. Metr długości i dziesięć centymetrów szerokości – tak należy ciąć. Podczas gdy w Midorium olbrzymów trzeba było dziabnąć pod gardłem, w idealnie dobrane miejsce, z którego spływała krew oraz dziwny płyn, tutaj, w okolicach Murów, ludzie mieli jedynie wyciąć poszczególną część ciała, która zazwyczaj nie jest chroniona.

Pisząc to, jestem wściekła z powodu ich słabości oraz strachu. Jednakże nie mogę mieć im tego za złe. To są tylko ludzie, dla których niszczenie się nawzajem jest normą. Chcąc tylko przetrwać, gotowi są zostać za Murami, aby wieść w miarę spokojne życie, nie chcąc się bać o to, że pewnego dnia ich bariera zostanie zniszczona.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz