Księga Lotników. Dwa. [Część pierwsza].

39 7 6
                                    


Wsłuchując się w pogwizdywanie liści, unosi dodatkowo głowę, aby spojrzeć na migocące gwiazdy. Prowadzony przez znajomą dłoń, nie odrywa wzroku od nieboskłonu, który w Midorium mógł podziwiać każdej nocy. Teraz, znużony wędrówką, jaką prowadzą, wzdycha mentalnie i czując na sobie spojrzenie Trzeciej, sam na nią przenosi piwne oczy. Widząc uśmiech pod kapturem, czując dłoń, która go prowadzi, dziewczyna nie zaprzestaje kroków. Idąc we własnej grupie, gdzieś między dowódcą a tytanem, Demetria cichym tonem zaczyna mu objaśniać zasady i nakazy, jakie na niego nałożono.

Słuchając jej słów, jest jednak bardziej pogrążony w strachu, kiedy raz po raz widzi jej oczy, które pojawiają się na chwilę w świetle księżyca. Zaciskając zęby, czuje, jak dłoń znika zastąpiona przez pustkę. Zastanawia się, czy Ezra podał jej herbatę. Czy Demetria ją wypiła?, pyta sam siebie, bojąc się odezwać, jakby swoimi słowami miał przywrócić zmarłych do życia. Czy z powodu Chiny zapomniała o niej, chcąc ostatni raz zapłakać na osobności? Spała? Jadła coś? Piła coś? Była w toalecie?

Czy Demetria jeszcze funkcjonuje jak człowiek?

– Ze mną w porządku – oświadcza nagle dziewczyna, przerywając swój monolog. Zaskoczony, wybudza się z transu, napotykając uśmiechnięte oczy. – Martw się o oddział, nie o mnie. Ja dam sobie sama radę.

Nie dasz, myśli to, czego nie może powiedzieć. Daj mi się chronić, skoro mam tę jedną jedyną szansę. Pozwól mi unieść broń, abyś mogła odetchnąć. Zmieniłaś się, dodaje, kiwając głową. Zmieniłaś, jednak wracasz, dowódco. Co to oznacza?

– Co jest? – podejmuje, kiedy dziewczyna nagle stanęła, a później bez słowa wystrzeliła do przodu, jakby gonił ją jej pobratymiec, Szaleniec. Zaskoczony nagłym obrotem spraw, wydaje z siebie jedynie „hę?" i rusza za nią, zaczynając odczuwać poważny strach. – Dem! – rzuca głośniej, mijając grupę Erena, którego pilnuje Hange. – Dowódco!

– Casimir! – rzuca głośno kobieta w okularach. Przystając, odwraca się i odczekuje chwilę, nim do niego dołączyła. – Co się dzieje?

Odpowiedzią jest cisza i szybkie zanalizowanie ostatnich godzin. Nie mają się martwić, tak? Zatem coś się zbliża albo Demetrię po prostu opanowuje wyższy stan. Jako Szaleniec Piątego Stopnia, może ona nagle stać się Piątką, a chwilę później Trójką. Sądząc po ostatnich wydarzeniach oraz tym, że na własne oczy widział, jak Demetria wypija herbatę, może stwierdzić, że usłyszała coś między drzewami albo napój przestaje działać.

– Ona szaleje szybciej, niż sądziłem – stwierdza, ruszając. Otrucie Chiny oraz wszystkie wydarzenia, których doświadczyli, do teraz musiały się na niej mocno odbić, nawet jeśli miała kogoś obok, nawet jeśli płakała w samotności. I nawet jeśli o tym nie myślała, teraz kiedy zyskała ponownie większą przestrzeń, istnieje możliwość, że Szaleństwo uderzy w nią z dwa razy większą siłą. – Bądźcie ostrożni i nie zbliżajcie się do niej – zwraca się do zwiadowczyni, a następnie rusza za Trzecią. Jestem Piątym, myśli. Muszę się więc zachowywać jak Główny Dowodzący. Przynajmniej teraz. Przynajmniej niech chociaż raz od przybycia tutaj poczuje, że ma kogoś obok.

– Co się tak guzdrzesz? – pyta cichy szept obok niego. Powstrzymując się od wrzasku zaskoczenia, zaciska tylko zęby, gotów rozszarpać dziewczynę na kawałki. – Coś jest nie tak. Zasadzka, tylko nie wiem, kiedy nadejdzie ani z której strony. Pilnuj Michaela i Anabel.

– Anabel to pół-olbrzym, da sobie radę – przypomina jej ostro, jednak Corvus nie reaguje, biegnąc przed siebie. Oboje wymijają dowódców, którzy zaskoczeni jedynie na nich patrzą. – Jestem Piątym i żądam wyjaśnień, Demetrio.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz