Księga Lotników. Dwa. [Część pierwsza].

186 15 2
                                    

Pracując jak jeden organizm, przekierowują swoje ruchy. Unikają ostrych zębów istoty, którą zwą olbrzymem. Czując strach przenikający do kości, powoli się on zmienia w zdeterminowanie mające na celu wyeliminowanie zbędnego balastu.

Jednak nie wszystko staje się tak, jak za machnięciem różdżki.

Pierwszym krokiem ku pokonaniu potwora jest czysty umysł, który, w ich przypadku, zawodzi. Wystraszeni innym bytem, z którym nie mieli do czynienia, pierw się odsuwają. Słuchając rozkazów swojej przełożonej, nie mają jednakże innego wyjścia, niż wyjść naprzeciw olbrzymowi i z nim walczyć.

Ciszę, tak niebiańsko idealną, przerywają odgłosy walki. Odgłosy krzyków i „ryków" olbrzymów. Istot innych od tych, z którymi walczyli, ale tak bardzo podobnych. Cielisty kolor skóry, wielkie oczy i ciało, którego nie można przeciąć zwykłym nożykiem. Z plecakiem na ramionach, przypiętym szelkami na piersi, blondwłosy chłopak analizuje ruchy tego stworzenia, ostrożnie unikając wielkich łap, które trzęsą się, jakby olbrzym zamierzał zrobić z nich mikser.

Wykrzykując do towarzyszy broni polecenia, jakie mają wykonać, sam udaje się w kierunku drugiej walki, którą prowadzi dowódca Demetria Corvus oraz jej zastępca Ezra Libra. Michael Frost dołącza się, pragnąc przekazać siedemnastoletniej dowódcy pewne informacje. Słysząc jej rozkazy w stosunku do swojego zastępcy, atakuje ramię olbrzyma, wbijając haki w twardą skórę i przenika pod jego pachą.

Czując odór śmierci, jaki wydostaje się z ciała mutanta, łapie swoich przełożonych za ramiona, odciągając, póki może. Zaciskając gwałtownie palce na ramionach, w obawie, że mogą zginąć, jeśli ich puści. Jednak... to tylko złudzenia.

– Frost, do cholery, wracaj do oddziału! – Wściekła twarz przełożonej, która straciła wiele, podobnie jak i oni, ukazuje mu się w pełnym wymiarze.

– Dowódco, to ważne! – wrzeszczy, pragnąc przekrzyczeć wiatr. – Najprawdopodobniej przyjedzie burza od lasu! Jest również możliwość, że te istoty są mutantami olbrzymów! Jedyne, jak można ich pokonać, to rozdzielić się i znaleźć coś, na co możemy się wspiąć!

– Sama na to wpadłam! – krzyczy, odrzucając chłopaka na bok. Pokazując swoją naturę wobec większego i nieznanego zagrożenia, dowódca Corvus jest w stanie zniszczyć wszystko w promieniu trzech kilometrów, byleby ochronić swoich podopiecznych. Przyglądając się jej zwężonym źrenicom, wykrzywionym ustom, Michael rozpoznaje, że żarty się już dawno skończyły. – Skąd wiesz o burzy?! Libra to rozkaz! Natychmiast dołącz do drugiej grupy! Jeżeli mnie się coś stanie, zostajesz dowódcą lotników!

Dezorientacja, która wcześniej ją otumaniła przez wybuch statku, na którym płynęli, teraz zniknęła. Strach o nią zostaje zepchnięty na drugi plan, podobnie jak troska. Każdy z nich zna wartość straty. Ocalenia. Jeżeli dowódca odejdzie, dla nich to będzie ostateczny cios.

– Przylazłeś powiedzieć coś sensownego czy truć mi dupę czymś, na co sama wpadłam!? – Wrzask dociera do jego uszu. Walcząc ramię w ramię z dziewczyną, blondyn odciąga mutanta jak najdalej od drugiej walki.

– Owszem! Podczas ostatniej walki za wzgórzem zauważyłem kawałek muru! Prawdopodobne jest, że na tym terytorium istnieje życie, a tamtejsi ludzie walczą z wrogiem! Również zauważyłem, że te mutanty są trzy razy szybsze od zwykłych olbrzymów, tym samym wpadają pod kategorię Akrobatów na naszym terenie! Nie sposób jest je zdezorientować, ponieważ posiadają impulsy odpowiedzialne za wybieranie sobie ofiary! Można ich pokonać tylko na zamkniętym polu, gdzie mamy możliwość zaczepienia haków o stałą powierzchnię! – odkrzykuje, nacierając na dziesięciometrowa.

– Jaja sobie robisz?! Tymi kreaturami zajmuje się trójka! My jesteśmy głównie od większych przypadków! – Szok na jej twarzy jest nadzwyczajny. Przyspieszony oddech i urywane zdania wyrywają się z jej ust, a ciało napina się niczym linka w ich pasach. – Odwróć jego uwagę!

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz