Księga Lotników. Osiem. [Część pierwsza].

113 9 0
                                    

Od dawna widział, że coś się w niej zmieniło. Od razu wiedział, że podczas choroby Szaleńca, nie będzie ona dokładnie taka sama, jaka była przed wypłynięciem z Midorium. Poinformował o tym swój oddział, prosząc jednocześnie, aby nie zdradzali, że zauważyli jakiekolwiek zmiany.

Siadając pod drzewem, spogląda przed siebie, na zieleń wokół rosnącą. Zbliża się jesień, a liście nadal nie żółkną. Zbliża się wrzesień, a co za tym idzie, zbliża się również coroczny festyn gwiazd, organizowany dwudziestego drugiego września, trwającego od świtu do zmierzchu. Podczas tych godzin, ludzie bawili się, a ochronę wokół murów zmniejszano. Ten jeden dzień był tylko milionami sekund, podczas których liczny tłum okazywał sobie emocje. Płakał, śmiał się i radował. Smutki za poległych znikały. Byli tylko ludźmi. Nie byli maszynami.

Tutaj już tego nie przeżyją. Nie zobaczą tych radosnych min. Nie wyciągną Demetrii w tłum. Nie zaczną jej gonić i bawić się przy tym, aby po południu znaleźć ją na murze bądź przy zaułku z kotami.

Tutaj, jeśli ich nie znajdą, nie zobaczy więcej jej prawdziwego oblicza. Teraźniejsze uśmiechy Demetrii denerwują go, tak jak denerwowały jej brata, kiedy ten jeszcze żył. Pamięta, jak raz na dwa miesiące odwiedzała go, gdy ten był w różnych klasach. Jonathan był jednym z nielicznych ludzi, którzy mogli się do niej zbliżyć w sposób rodzinny. Ciepły. Tylko jemu, oprócz matki i owej Anastazji, udawało się jej dotknąć. Uścisnąć.

A kiedy po śmierci jego i oddziału Demetrii, Ezra znalazł się w nowym oddziale, pełen obaw i niechęci, ta zaproponowała mu rodzinne ciepło w zamian za jego obecność przy niej.

I tak lata, mijały, a oni zżywali się ze sobą. Porozumiewając się bez słów. Nie zakochując się w sobie, tylko traktując jak rodzeństwo. Znając swoje tajemnice. Znając sekrety, o których nie wiedzą nawet Radni, są jedną z najlepszych par towarzyszy w swoim domu.

Jednak podczas szaleństwa, nić, którą utworzyli, zaczyna pękać. Charakter dowódcy zmienia się wraz z kolejnymi dniami, sprawiając, że ta zaczyna się zachowywać, jak oni. Ezra stwierdza, że za jakiś miesiąc, jeśli jego poszukiwania nie dadzą cholernych efektów, Demetria po prostu załamie się i postanowi odejść. Podda się, ponieważ to, co przeżyła, w zupełności wystarczy, aby doprowadzić do ostateczności nawet Radnych.

A przecież obiecała zabrać ich do domu. Do miejsca, gdzie nikt nie sprzedaje ludzi. Gdzie większość społeczeństwa docenia to, co im dano.

– Kurwa – rzuca na wiatr – ten świat jest bardziej oddany pierwowzorowi.

Pierwowzór świata przed wojną z olbrzymami i tytanami jest bardziej podobny do świata za Murami niż w Midorium. Tutaj panuje chaos i chciwość. Wdzięczność i poświęcenie jest zbyt przygniatane przez strach i pożądanie, jakimi się kierują ludzie. Niechęć niesienia pomocy i martwienie się o swoją rodzinę, nawet kiedy tej już nie ma, jest o wiele większa niż obowiązek niesienia pomocy żyjącemu.

Tutejsi ludzie przypominają ludzi, a nie maszyny.

– Wolę być cholerną maszyną, niż sprzedać swój oddział – mamrocze pod nosem, podnosząc się na proste nogi.

Musi znaleźć roślinkę, o jakieś opowiadał mu James. Rudowłosy nauczył go wyróżniać różne stany Demetrii po ataku, nawet jeśli te przychodziły kilka miesięcy później. Roślinkę, której zastosowanie ma zneutralizować szaleństwo i wspomóc mózg.

Nie pamięta jej nazwy. Pamięta jedynie, że te kwiaty posiadały jakieś czterdzieści centymetrów oraz liście, które pod wpływem słońca mieniły się na srebro. Uważa się je za trujące i nie powinno się ich brać w żadnym przypadku, ponieważ grozi to śmiercią, jednak dziadek Wilsona odkrył, że mają niesamowite zastosowanie na Szaleńców. Ze względu na brak zaufania do lekarzy, którzy by zapewne wykorzystali tę wiedzę w celach naukowych, pomagał tą rośliną tylko kilku dowódcom.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz