Księga Demetrii. Pięć. [Część druga].

52 10 0
                                    

Ostatni raz?, przemyka mi przez głowę. Prostując się i ponownie spoglądając na zniszczone pianino, staram się przypomnieć, czy kiedykolwiek grałam na takim czymś, jednak zapewne przez amnezję, nie będę w stanie nic sobie przypomnieć. Z resztą, nie to jest teraz najważniejsze, a dowiedzenie się, czy jakikolwiek Midorian położył stopę na tej wyspie oraz kim był Aleksander. Jego osoba zapewne miała wielki wpływ na nasze losy.

Muszę również pamiętać o spotkaniu z dowódcą Erwinem oraz Hange, jeśli oboje będą mieli czas, myślę i rozsiadam się wygodniej, mając wiarę, że to, co się zaraz wydarzy, pomoże mi z pamięcią.

Jednak, kiedy nareszcie rozbrzmiewają pierwsze nuty, pierwsze dźwięki, tak lekkie, jak fale widoczne każdego poranka z plaży, zamieram. Ze wzrokiem utkwionym w tej kobiecie o mysich włosach, uważnie wsłuchuję się w jej pracę, w jej uczucia, jakim się oddaje.

Czując ukłucie w klatce piersiowej, krzywię się, powoli sobie uświadamiając, wraz z kolejnymi, nieco melancholijnymi nutami i dźwiękami, że jej zazdroszczę. Nie wiem dlaczego, ale zazdroszczę jej perfekcji, z jaką oddaje się grze. Zazdroszczę jej postawy, jakiej ja nie mam już od...

Zagryzam również wargę, starając się zrozumieć, dlaczego jej zazdroszczę. Dlaczego ta melodia wydaje mi się tak znajoma, mimo że nigdy jej nie słyszałam?

– To pierwszy utwór – szepcze China, wyrywając mnie z zamyślenia. Nie odrywając wzroku od kobiety, kiwam jej głową, aby mówiła dalej. – Nazwałaś go „dwa znaki", z tego, co pamiętam, na cześć kogoś o imieniu...

– Aleks? – szepczę jeszcze ciszej niż ona, nie chcąc tracić kontaktu z tą muzyką. Jednak mimowolnie, jakby coś kierowało moim umysłem, jakbym odruchowo to musiała zrobić, zaczynam cicho nucić, idealnie trafiając w kolejne tony melodii. – Dla zwiadowców biję pokłony, lotnikom oddaję hołd, dla nich brawa i pogrzeb, który dla nas jest murem.

Skąd to znam?, zastanawiam się, kiedy melodia milknie i rozlegają się ciche brawa. Usilnie próbuję przekopać swój umysł, aby zyskać jakiekolwiek informacje, jednakże, kiedy nic nie...

– Och – wyrywa mi się, kiedy pewne układanki scalają się w całość. – Teraz rozumiem.

Trzeci Główny Dowodzący zginął kilka dni po moich urodzinach, z czego wcześniej miałam z nim na pewno do czynienia. Idąc tym tropem oraz zamglonym obrazem, który przedstawia jego twarz i łącząc go z ów Aleksandrem, który był wtedy w moim śnie, a który nęka mnie od pewnego czasu, śmiało mogę stwierdzić, że to ów Aleksander był Trzecim. Zatem, skoro Radni go zabili albo on musiał mieć powód, żeby zginąć, albo złamał którąś z reguł.

Wracając wspomnieniami do tamtych dni, kiedy kobieta ponownie zaczyna muskać palcami klawisze, w innej, nieco żywszej melodii, ja zastanawiam się, czy śmierć mojej matki i Aleksandra była ze sobą związana. Można by stwierdzić, że jego odejście miało na celu wybranie mnie na Trzecią, tym samym pozostawiając przywileje odnośnie domu Radnej.

Jednakże... skąd on posiadał aż tak strzeżone informacje?

To on to skomponował, przemyka mi przez myśl. Kierując się instynktem oraz podświadomością, która próbuje przypomnieć sobie przeszłość, zdaję się na nią, podnosząc z krzesła i kierując w stronę zatłoczonego stołu. Nie, ten utwór ma o wiele więcej lat, stwierdzam. Nie mógł tego skomponować, ponieważ niemożliwym by było, aby go tutaj przekazał. Ponadto, w wersach występują „zwiadowcy", co można uznać za oznakę, iż ktoś z Midorium wiedział o tym miejscu.

– Pierwsza wskazówka – mówię w stronę dziewczyn, które patrzą na mnie nieco otępiale. – Ten utwór. Co oni robią? – Wskazuję na grupkę starszych facetów, którzy siedzą przy okrągłym stole, na którym leżą karty.

Lotnicy; Krokiem w przód zaczniemy naszą wolność[SnK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz