*14*

1K 65 3
                                    

Niestety Jeremi nie odbierał ode mnie telefonów... Dlatego dwa dni spałam w domu, bo nie było taty... Ale jutro wraca więc muszę poszukać mieszkania... Na szczęście znalazłam swoją starą kartę i okazało się, że mam na niej 5 tysięcy, więc mam za co wynająć mieszkanie...

Szukałam ogłoszeń w internecie tak długo, aż w końcu znalazłam dość tanią propozycje... Mianowicie dwoje przyjaciół poszukuje współlokatora, od razu do nich zadzwoniłam i wszystko uzgodniliśmy... Przyjadą pomóc mi dzisiaj zabrać rzeczy...

- hej Patrick, mam prośbę? - zadzwoniłam do właściciela pizzeri

- jaką księżniczko? - zapytał

- czy mogła bym zacząć u ciebie pracować?

- no pewnie, przyda mi się jescze jedna kelnerka.

- to od kiedy mogę zacząć?

- od jutra tylko ,że masz szkołę

- nie jutro robię sobie wolne więc może przyjdę

Po dwóch godzinach słyszę dzwonek do drzwi... Stoi w nich dziewczyna i chłopak...

- cześć my jesteśmy tymi współlokatorami - mówi dziewczyna

- cześć moje torby są na górze- Powiedziałam

Muszę wam powiedzieć, że złamałam zasady i zabrałam jak najwięcej broni z domu gangu. Dlatego ta walizkę wzięłam ja, a tamte dwie oni...

Gdy siedzieliśmy w samochodzie, mogłam im się dopiero przejrzeć...

Chłopak miał czarne włosy i niebieskie oczy ( jak to możliwe)...
Był ubrany w koszulę w czarno-niebieskią kratę i czarne jeansy.

Dziewczyna miała rude włosy i szare oczy ( zawsze takie chciałam mieć). Ubrana była w różowo-szary crop top i szare jeansy z dziurami. Była dosyć niska, co dodawało jej uroku...

- a tak w ogóle to jestem Dylan, a ta tu obok to Samantha...- odezwał się chłopak

- miło mi ja jestem Mellody

Po chwili byliśmy już pod blokiem. Mieszkanie było 2 piętrowe i bardzo przestronne.

- to twój pokój możesz go przemalować lub zrobić przemeblowanie- powiedział Dylan

- dziękuję

Pokój miał biało szare ściany i piękne nowoczesne meble. Już wiedziałam, że nie muszę robić tu żadnego remontu.

Po chwili zadzwonił mój telefon, zgadnijcie kto raczył zadzwonić...

- hej Mellody, co się stało?

- już nic...

- a czemu nie ma cię w domu?

- gdybyś odebrał to byś wiedział. A przy okazji nagrałam ci się na sekretarce. - powiedziałam i się rozłączyłam

Pewnie już wiecie kto to był, tak Jeremi...

Około godziny 20 skończyłam się rozpakowywać, a pół godziny później smacznie spałam...

Wstałam o godzinie 8 nie wiem, co mi się stało, ale to nie ważne.

Weszłam do kuchni gdzie zoastałam Sam i Dylana...

- hej! - Powiedziałam

- hej, zjesz jajecznicę? - zapytała

- no pewnie

Usiadłam przy stole obok Dylana.

Od Patricka
Hej mała!

Do Patricka
No hej, na którą mam przyjść???

Od Patricka
Na 12

Do Patricka
A do której?

Od Patricka
Do 20, pasuje?

Do Patricka
Okej

- ej, ja wychodzę o 12 i wrócę o 20

- spoko, my zaraz i tak do szkoły idziemy.

Zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam do pokoju...

Ubrałam czarny crop top i czarne krótkie spodenki z ćwiekami na szlufkach. Do tego założyłam moje ukochane czarne lity, które oczywiście miały ćwieki. Niestety, na piechotę, udałam się do mojego nowego miejsca pracy.

Na miejscu byłam dość wcześnie, bo miałam jeszcze 30 minut. Lecz ja poszłam do gabinetu Patricka i opowiedziałam mu o wszystkim, już wyjaśniam skąd on wie o gangu...
Otóż należał do niego dwa lata temu, ale został z niego wyrzucony, bo odbił dziewczynę Kevinowi.

- nie przejmuj się mała... Jak coś to ja i Hayley ci pomożemy - powiedział.

Wspomniana wyżej to właśnie była Kevina.

- dzięki, ale nie skorzystam, bo i tak macie dziecko na głowie. A tak w ogóle to co u małej Lary?

Tak Patrick ma dziecko, to nic dziwnego w jego wieku, bo ma 22 lata.
- a już jest duża ma 2 latka, musisz przyjść ją zobaczyć

- dobra skorzystam, ale teraz biorę się do pracy.

- jak nie chcesz to nie musisz nosić fartuszka...

- dzięki, ale go założe...

Około godziny 18, do lokalu zawitały znienawidzone przeze mnie osoby...

- co podać? - zapytałam, bo inne kelnerki były zajęte

- o czyli teraz tu pracujesz, a gdzie twoi bogaci kumple, zostawili cię...- powiedział Steven

Mi zrobiło się smutno, ale to zignorowałam...

- pytałam, co podać, ale nie chodziło mi o plotki na mój temat. - Powiedziałam i podeszłam do innego stolika.

*Nathaniel*

- to cię pojechała- powiedziałem do przyjaciele

- ale wiecie, co oznaczał ten napad słowny. Coś jest u niej nie tak...- powiedział Daniel

- czekajcie sparwde- powiedział Dejn i zaczął coś wystukiwać w telefonie- już wiem wyżucili ją z gangu...

- no i teraz będzie łatwym celem, bo dużo wie o gangu i nie ma ochrony- powiedziałem - czyli koniec jej wolności, bo wkraczam do akcji. Bo teraz ja mam prawa rodzicielskie, bo ojciec wyjechał do nowej dziewczyny i zrezygnował z Mell...

- ale dobrze wiesz, że ona cię nie posłucha

- otym to się przekonamy

Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz