*36*

706 46 12
                                    

Dzisiaj nadszedł pierwszy dzień szkoły, wczoraj było rozpoczęcie szkoły, ale mnie nie było, bo kręgosłup dał o sobie znać i straszliwie bolał. Na całe szczęście jest już lepiej i moę ruszać na podbój szkoły...

Przez twn czas nauczyłam się sama wykonywać wiele czynności, a pokój mam już na parterze. Ubrałam białą bluzkę, na którą nałożyłam czarną bejzbolówke. Założyłam też czarne leginsy, a na nogi białe baleriny.

Włosy podkręciłam i zrobiłam wysokiego kucyka. Dzisiaj postawiłam na lekki makijaż, bo nauczyciele i tak będą czepiać się czerwonych włosów.

- cześć wszystkim!- powiedziałam wjeżdzając do kuchni

- siema Mellcia, wcinaj śniadanie, bo zaraz twój Beniu przyjedzie. - powiedział Nathaniel

- spadaj na szczaw braciszku i zajmij się Lili

Po paru chwilach byłam już pod szkołą, Ben zaparkował tak daleko jak to tylko możliwe, bo go oczywiście o to poprosiłam. Najpierw wyciągnął wózek a potem pomógł mi na niego usiąść, nawet nie wiecie jakie to jest czasami irytujące, ta bezradność.

- dziękuję- szepnęłam

- nie denerwuj się, będę przy tobie...

- przepraszam Ben

- za co?- zapytał

- za to, że nie możesz iść teraz pogadać z kumplami tylko musisz mnie niańczyć

- nie masz, za co przepraszać. Pamiętaj, że przyjaciół się nie zostawia- powiedział i mnie przytulił

Było tak jak się spodziewałam, ludzie patrzyli się na mnie jak na kosmitkę. Ale muszę wam powiedzieć, że wcale im się nie dziwię, bo teraz jestem z pozoru inna niż wszyscy!

Pierwsza lekcja była z "nowym" wychowawcą, tym razem był to nasz pan od biologi, którego zdąrzyłam już poznać. Razem z Benem pokierowaliśmy się do ostatniej ławki, uprzednio odstawiając jedno krzesło, bo go nie potrzebóję...

- witam was wszystkich po wakacjach mam nadzieję, że wypoczeliście. - powiedział i rozejrzał się po klasie

- doszło do nas 2 nowych uczniów, są od was starsi, ale macie traktować ich normalnie.- dopowiedział- ale może ich wam przedstawię, to jest Ben, a to Mellody.

Wszystkie spojrzenia wylądowały na nas, ja spuściłam wzrok na swoje kolana. Chyba powrót do szkoły to był zły pomysł!

Po powrocie do domu zamknęłam się w swoim pokoju. Dzisiejszy dzień był okropny, wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli. Na szczęście, żaden z nauczycieli nie poruszał tematu mojej niepełnosprawności.

Oficjalna wersja brzmiała tak, że wpadłam pod samochód. Więc szkoła jest o tym poinformowana przez mojego brata. Rodzice o niczym nie wiedzą, bo przecież i tak mnie nie chcieli...

Z nudów zaczęłam odrabiać lekcje, chyba na prawdę jestem jakaś chora...
Niestety jak szybko się za to zabrałam, tak szybko chciałam zrezygnować, ale nie zrobiłam tego i uczyłam się dalej.

*Ben *

Widać, że dzisiejszy dzień przybił trochę Mellody. Ja odwiozłem ją do domu i pojechałem pomóc bratu na siłowni.

- cześć brat!

- siemka, co u twojej dziewczyny?- zapytał

 - to nie jest moja dziewczyna, a tak poza tym to nie wiem jak jej pomóc.

- oj, Ben nic nie możesz zrobić, może namów ją na rehabilitację.

Chciałem mu powiedzieć, że Mell już ma ją załatwioną, ale przyszli klienci i musiał wracać do obowiązków.

Ostatnio miałem urodziny, ale nie robiłem żadnej imprezy, bo cały dzień spędziłem z Loli. Dla mnie to był najlepszy prezent pod słońcem, bo cieszę się z tego, że ona wogóle żyje. Gdybym jeszce nie był takim tchórzem i powiedział co do niej czuję...

Po chwili poczułem wibracje w kieszeni pomyślałem, że to Mell coś potrzebuje, Ale nawet nie wiecie kto do mnie napisał. Była to moja była dziewczyna, z którą zerwałem 2 lata temu, ponieważ przestałem dażyć ją takim uczuciem jak wcześniej, ona zresztą mnie też.

Od Lajla

cześćBen z tej strony Lajla Scoot, mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz...

Do Lajla

Tak pamiętam...

Od Lajla

A możemy się spotkać, bo muszę z tobą pogadać?

Do Lajla

Kiedy i gdzie, bo nie wiem czy będę miał czas?

Od Lajla

za godzine w parku obok mojego starego domu...

Do Lajla

Postaram sie być, ale nic nie obiecuję

Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz