*22*

862 58 8
                                    

Widocznie przez płacz zasnełam, bo obudziłem się następnego dnia o 8 rano. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi...

-Lili pyta się, czy zejdziesz na śniadanie? - zapytał Chris

- a muszę?

- według niej nie, ale ja ci rozkazuje zejść na posiłek...

- dobra tylko się ogarnę...

Poszłam do łazienki, starałam się nie patrzeć na swoje odbicie, bo ostatnio prawie zawału dostałam. Ej, Mell weź się w garść pokaż, że tobą się nie pomiata!

O! Już jest jakiś plan...

Wzięłam do ręki moją kosmetyczkę i zrobiłam porządek ze swoją twarzą. Włosy zakręciłam lokówką...

Ubrałam czarny crop top i krótkie spodenki. Na nogi ubrałam czarne trampki z ćwiekami.

Nareszcie wyglądam jak stara ja...
Dzisiaj postanowiłam jeszcze nie iść na siłownię, bo nie dała bym rady...

Usiadłam przy stole, a wzrok wszystkich spoczął na mnie. Patrzyli na mnie jak na kosmitkę, nie dziwię im się...

- proszę to twoje kanapki - powiedziała Lili

- dziękuję

Wyjełam swój telefon i napisałam do pewnej osoby...

Do Bena
Hej straszy! Jestem w Londynie...

Od Bena
Co potrzebujesz?

Do Bena
Pracy

Od Bena
Podaj adres to za godzinę po ciebie przyjadę!

Podałam mu adres i schowałam telefon, a następnie pobiegłam do swojego pokoju...

Ben to mój internetowy przyjaciel nigdy się nie widzieliśmy na żywo. Bo przez kamerkę to co innego.

Po godzinie usłyszałam klakson samochodu...

- gdzie ty się wybierasz? - zapytał mój 'braciszek'

- spoktak się z kolegą - Powiedziałam i wyszłam

Ben stał oparty o samochód, ale tyłem do mnie i z kimś rozmawiał. Dlatego ja podeszłam do niego i zasłoniła mu oczy...

- czy to ty moja Loli? - nie pytajcie, czemu tak mnie nazywa bo naprawdę nie mam pojęcia

Zdją moje ręce że swoich oczy i się do mnie odwrócił.

- no niestety to ja - Powiedziałam a on mnie przytulił

- ocho, chyba mamy widownię w oknie - powiedział

- a nie przejmuj się nimi

Po chwili wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy...

- to załatwisz mi ta pracę, bo muszę zapłacić te 90 tysięcy- tak Ben wie o wszystkim

- wiem, dlatego mój brat przyjmie cię do pracy na siłowni, ale jest jeden warunek...

- jaki?

- wracasz do szkoły - powiedział

- no dobra

Razem z przyjacielem pojechałam do niego do domu i nie zauważalnie poszliśmy do jego pokoju.

Siedziałam u niego do godziny 17 ( oczywiście na obiad zamówiliśmy pizze).

Dobra podwieziesz mnie do domu...

Gdy miałam już wysiadać on pociągnął mnie za rękę.

- przyjedź jutro zapisać się do mojej szkoły Loli

-obiecuję

Gdy weszłam do domu od razu zostałam zawołana do salonu.

Na kanapie z resztą idiotów siedział ten kretyn, zwany moim bratem

- gdzie ty byłaś? - zapytał

- poza domem- odpowiedziałam

- pytam, gdzie i z kim byłaś?

- odczep się ode mnie, nikt od lat nie interesował się co robię i z kim. Więc ty też tego nie rób... - krzyknęłam

- ale teraz ja się tobą opiekuję, więc mogę ci zabronić wychodzić z domu- teraz to on podniósł głos

- to ucieknę i tyle mnie zobaczysz... Nie zmienisz mnie, a to, że miałam małe załamanie nic nie znaczy. Tak naprawdę mnie nie znasz... Wiesz, co zrobiłam i robię, spełniam obietnicę...
I wpakuje się w kłopoty, rozumiesz?

- nie zrobisz tego, nie będziesz już w żadnym cholernym gangu - krzyknął

- już mam kłopoty, a co do tej drugiej rzeczy to nie jesteś moją matką, aby mi rozkazywać

Po tej akcji widziałam osłupienie na twarzach domowników... Ale ja się tym ani trochę nie przejęła i poszłam do siebie

Od Bena
Co tam?

Do Bena
Pokłóciłam się z braciszkiem

Od Bena
Przykro mi Loli, a mój o ciebie wypytuje!

Do Bena
O której jutro kończysz lekcje?

Od Bena
A co?

Do Bena
Bo chcę iść do fryzjera

Od Bena
Kiedy tylko będziesz chciała, moje lekcje skończął się szybciej...

Do Bena
Przyjdziesz jutro rano po mnie, bo ja nie wiem, gdzie ta szkoła?

Od Bena
Loli dla ciebie wszystko...

Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz