*25*

763 57 4
                                    

- oddawaj mój telefon - krzyczałam na Bena

- to mi go zabierz...

-  ciekawe jak? No proszę, bo inaczej zgłosze na policję kradzież- Powiedziałam

- yhy...

Po chwili uznaliśmy, że zachowujemy się jak dzieci i Benjamim oddał mi mój kochany telefon.

Od Lili
Hej, wracasz na obiad?

Do Lili
A możesz przygotować też dla Bena?

Od Lili
Ni pewnie

Do Lili
Ale my zjemy u mnie w pokoju

Od Lili
Dobrze

Po przekazaniu tej jakże ważnej wiadomości, na jego twarzy zagościł uśmiech. Dlatego czym prędzej się ubraliśmy i pojechaliśmy do mnie.

- ej, ale ty wiesz, że to moje łóżko? - Powiedziałam do Bena, który rozłożył się na moim łóżku

- nie przeszkadza mi to

- jak ja cię czasem nie nawidzę

- nie kłam, ty mnie kochasz - powiedział i wysłał mi buziaczka

W tej chwili do pokoju  Lili... Lecz dała nam tylko nasze posiłki i wyszłam. Lubię ją właśnie za to, że mi ufa i nie donosi na mnie bratu.

A co do mojego kochanego braciszka, to ostatnio wezwali go do szkoły. Oczywiście jak na przyzwoitego opiekuna przystało trochę mi pogroził, ale chyba w tam tym momencie go nie słuchalam...

*Sebastian*

- wiesz już może gdzie ona jest?- zapytałem Izabelli

- nie, ale skąd wiesz, że ona nie jest szczęśliwa bez gangu?

- bo wiem, musimy ją znowu mieć. Bo Kevin sam nie daje rady, a ty dobrze o tym wiesz...

- ale czemu chcesz ją narażać? - zapytała

- bo bez niej ten gang długo nie wytrzyma, a jak pamiętasz ja nie mam się gdzie podziać

- czyli nie chodzi o nią tylko o ciebie?- zapytała

Niestety nie było mi to dane, bo do pokoju wszedł Kevin. Od kiedy nie ma z nami jego kuzynki, on sobie z niczym nie radzi...

- jutro są wyścigi, dlatego Sebastian startujesz - oznajmił

- kochanie, ale Alan miał jechać?

- nie wtracaj się Izzy tylko szukaj jutrzejszego toru- oznajmił szorstko i wyszedł

Dziewczyna po chwili się rozpłakała, a ja wcale się jej nie dziwię... Ostatnio Kevin traktował wszystkich jak swoich podwładnych... W tamtym tygodniu po nie udanej akcji wyszedł z domu ówcześnie wyzywając Izabell

Przytuliłem dziewczynę i szeptałem jej uspokajające słówka.

- widzisz, o co mi chodzi? Ten gang to już nigdy nie będzie to samo...- powiedziała

- ale znajdziemy Mellody i wszystko się ułoży, zobaczysz.

- nie Seba, nic już nie będzie takie same. Ja już nie wytrzymuje tych ciągłych chumorków Kevina...

- bądź silna, a wszystko będzie dobrze

*Kevin*

Czemu oni nic nie rozumieją?! To nie moja wina, że Mellody już z nami nie ma. Zasłużyła to ją wyżuciłem i tyle...
Teraz nie będzie łaski, rodzina nie rodzina... Gang Nathaniela musi zniknąć, nawet jeśli ucierpi na tym Mell...

Zrobię to z pomocą mojego gangu, albo bez...

Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz