Skończyłam pracę i spacerkiem wróciłam do domu. Poszłam do swojego pokoju, wzięłam prysznic i poszłam spać... Tak wygląda moje życie od tygodnia... Wstaje -> idę -> do pracy -> przychodzę -> idę spać.
Patrick nie ustala mi grafiku, przychodzę kiedy mi się to podoba. To dobry sposób, żeby o niczym nie myśleć.
Co, do Jeremiego, to on mnie unika i nie chce mieć ze mną kontaktu.
Wstałam dzisiaj o 10 i szybko się ubrałam. Niestety w przed pokoju zatrzymał mnie Dylan...
- ej, młoda! - powiedział łapiąc mnie za rękę. On jest o rok starszy, ale się tym szczyci.
- co?
- idziesz do kuchni i wcinasz śniadanie, ostatnio nic, nie jesz...
- jem w pizzeri... - skłamałam
Prawda jest taka, że zapominam o głodzie i co na to poradzę...
W tak krótkim czasie straciła prawie wszystko... Praca to jedyne miejsce, gdzie nie mam czasu na myślenie... Ale tak na serio to chyba zaczynam już świrować.
W pracy oczywiście skupiłam się na obowiązkach. A tak w ogóle to mam kłopoty w szkole, bo do niej nie chodzę, ale kto w mojej sytuacji by się nią przejmował. Teraz tak na prawdę to nie mam nikogo. Chciała bym mieć już 18 i wyjechać z tąd.
Około godziny 17 w pizzerii pojwił się, mój kochany kuzynek.
- hej, możemy porozmawiać? - zapytał
- nie, jestem w pracy.
- ale chyba możesz zrobić sobie, krótka przerwę?- zapytał retorycznie po czym złapał mnie za ręce i pociągnął do wyjścia
- co ty ode mnie chcesz? Nie możesz, dać mi spokoju. Muszę pracować, aby mieć za co żyć. - Powiedziałam
- przyjchałem, żeby porozmawiać, bo chyba cię wtedy za ostro potraktowałem.
- o nareszcie zrozumiałeś, że beze mnie wasz gang to nie to samo. Ale nie masz nawet co mażyć, że ci wybaczę. Zraniłeś mnie, bo obiecywałeś być zawszę, a wyrzuciłeś mnie na ulice. A teraz chcę tylko tego, abyś wyniusł się z mojego życia, a jeżeli chodzi ci o to, co mam zapłacić to nie bój się, dam ci tą kasę.
- nie o to chodzi Mell, ja po prostu źle cię potraktowałem- powiedział
Ja go olałam i odwróciłam się, aby udać się do miejsca pracy. Niestety on postanowił mi to uniemożliwić i złapał mnie za ramiona...
- puść mnie, nie chce z toba rozmawiać - wykrzyczałam mu w twarz
- widać po tobie, że sobie nie radzisz. Zaczynasz mieć wątpliwości, nie poradzisz sobie beze mnie. Nie udawaj takiej odważnej i dzielnej, bo beze mnie jesteś nikim. - powiedział, a mi z każdym jego słowem chciało się coraz bardziej płakać.
Nie mogę mu pokazać tego, że jestem słaba...
Z jego oczu nie mogłam nic wyczytać... Stawał się taki jak przed moim wstąpieniem do gangu!
- nienawidzę cię!!! - powiedziałam, a on dał mi w twarz
Ale gdy chciał zadać mi drugi cios ktoś go ode mnie odepchnął. A ja zostałam pociagnieta do tyłu i wsadzona do jakiegoś auta. Chciałam z niego wyjść, ale zobaczyłam tam Stevena.
- możecie mnie wypuścić? - zapytałam
- nie. - odparł, chyba Daniel- ale ja muszę wracać do pracy.
- nie musisz, dogadałem się z Patrickiem - powiedział chłopak, który odepchnęła Kevina
- kim ty jesteś, że za mnie decydujesz?- zapytałam
- dowiesz się, jak dojedziemy do nas do domu
CZYTASZ
Kolejne Podejście |KOREKTA |
ActionCzasami jest tak, że człowiek gubi się w życiu, goniąc za sławą i pieniędzmi. Zapominamy o tym, że staliśmy się taką osobą jaką zawsze gardziliśmy. Stałam się tym kim się stałam... Zapomniałam, że to co robię to nie jest spełnienie marzeń... Na sz...