*75*

445 38 7
                                    

- kochanie!!! Myszko!!! Wstawaj śpiochu!!!

- spadaj, bo ci zaraz obije tą piękną mordę Collin- powiedziałam zasłaniając się kołdrą

Po chwili usłyszałam tylko odgłos zamykanych drzwi, czyli Collin sobie odpuścił. A już myślałam, że znowu nie da mi pospać... Niestety, już po chwili ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody, żartuję ona nie była zimna tylko lodowata...

- No co ja nie nazywa się Collin, a to jemu miałaś obic mordę, więc wysłał mnie!- powiedział uśmiechnięty Justin.

- W takim razie chyba muszę sobie odpuścić, albo... Justin masz trzy sekundy na opuszczenie tego pomieszczenia, bo inaczej skopie ci ten tłusty zad!!!

- Bosz, kobieto chyba zacznę się ciebie bać, bo już nawet warczeć umiesz, a wiesz od tego jeszcze chwila i nauczysz się gryźć i szczekać. Mellcia aport, chcesz kosteczkę, dobra psinka...

Mimo że, byłam na niego i Collina to nie mogłam się nie zaśmiać na jego stwierdzenie. Ale przyżekam, że gdyby głupota umiała latać to ten pan latał by już dawno... Przez to wszystko zapomniałam, że jestem cała przemoczona, dlatego wyciągnełam pierwsze lepsze ciuchy z szafy i pognałam do łazienki.

Ubrałam czarne spodnie z wysokim stanem i różowo szary sweterek. Gdy weszłam do pokoju naszczęscie zastałam tam tylko swojego współlokatora, który coś robił na laptopie. Wiedziałam, że coś kombinuje, bo miał na twarzy ten swój cwany uśmieszek, a to oznaczało kłopoty.

- Coll co ty kombinujesz?- zapytałam

- ja? Nic...

- chyba cie zanm, mów co kombinujesz, bo widzę ten twój uśmiech.- powiedziałam wystawiając mu język

- no, bo chciałem zapytać czy pojedziesz ze mną, Demi i Derekiem na nielegalne zawody tańca do Londynu, bo jest tam niezła sumka do zgarnięcia?!

- bosz, ale czemu to jest akurat tam, przecież tam mieszka mój brat, ale zawody sa ważniejsze, a poza tym wy dla mnie tyle robiecie, że nie mogę odmówic. A ile tam będziemy?

- dwa tygodnie, bo to będą tygodnie tańca i prawie codziennie będa zawody.

- a kiedy wyjeżdażamy współlokatorze?- zapytałam skacząc do niego na łożko,a on patrzył na mnie z niedowierzeniem.

Nie uwierzycie co ten wariat zrobił... Wziął mnie na ręce i niusł przez całe ZNTG drąc się; MELLODY SIĘ ZGODZIŁA, BĘDZIEMY BOGACI!!! No i jak ja mam z takim człowiekiem wytrzymać, czy ktoś mi to powie. Albo da mi jakis przepis na jakiś syrop na uspokojenie, a może on ma wściekliznę...

Wiem, że nie powinnam wracać do Londynu, bo mój brat mógłby spotkać mnie gszieś na ulicy... Ale ci ludzie zrobili dla mnie bardzo dużo i ja nie mogę ich teraz tak po prostu zostawić.
Ale wygramy tygodnie tańca i wrócimy spowrotem tutaj, a mój brat nawet się nie domyśli, że byłam w Londynie...

                           ***
- Eli, małpo gdzie jesteś? - krzyknęłam wchodząc do mieszkania

- w kuchni, a co chcesz salcesonie?

- ten gang coś od ciebie chce, wiesz chodzi o sprawy wynajmu i w ogóle, a wiesz ja się na tym nie znam- zaczęłam się śmiać

- dobra to ja idę do nich, a ty dokończ robić kurczaka w sosie pieczarkowym.

Zaśmiała się z zachowania Elizy, bo ona zawsze coś zaczynała gotować, a ktoś musiał za nią kończyć. Dzisiaj rozmawiałam z szefem w sprawie urlopu, bo przecież zgodziłam się na te zawody.

- o Mell już wróciłaś i co dostałaś ten urlop? - zapytała Demi

- tak, ale ty mi lepiej powiedz co to się stało, że jesteś w domu?

- hahah bardzo śmieszne, ale powiem ci, że jestem tutaj bo jutro wieczorem przecież jedziemy. Derek niestety, aby dostać urlop musi zostać dzisiaj cała noc w pracy.

Po chwili to Demi zajęłam się gotowaniem posiłku, a ja poszłam do swojego pokoju, gdzie zastałam chłopaków. Siedzieli na łóżku Collina i nad czym dyskutowali.

- o czym tak dyskutujecie chłopcy?

- o tym kiedy zaczniesz się pakować.- powiedziała Justin

- ja obstawiam, że to ja będę musiał cię spakować, bo jesteś za leniwa- zaśmiał się Collin

- spadaj geju

- zamknij się lezbijko

- bosz to brzmi jak byście sobie miłość w dziwny sposób wyznawali- zaśmiał się Jus

Ja i Collin w tym samym momencie rzucilismy w niego poduszkami. A on zaczął się śmiać jak jakiś psychopata.
Następnie uciekł z naszego pokoju krzycząc coś o jakiejś wielkiej miłości.
Czemu ja żyję z tak głupimi ludźmi tego to ja nie wiem. Niestety, chyba za to ich wszystkich uwielbiam...

- Collin kiedy mnie spakujesz, bo mi się nie chce? - zapytałam

- wiedziałem, że tak będzie.

- też cię kocham grubasie. - powiedziałam

- nie podlizuj się już...

Już po chwili rozpetalismy między sobą wojnę na ubrania, bo rzucilismy w siebie swoimi rzeczami. Tak wyszło, że ja pakowalam Collina, a on mnie.

Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz