*85*

519 32 5
                                    

- Eli w co ja mam się ubrać?

- Boziu, przecież jak powiem, że w sukienkę to i tak się nie posłuchasz. Dlatego ubierz spodnie.

- wy Collinsowie jesteście strasznie pomocni.

Dimitri zaprosił mnie na urodzinową randkę, a ja się bardzo stresuje. Kto by pomyślał, że będę chodziła na randki... Dzisiaj jest dzień moich dwudziestych urodzin, więc najpierw idę z Moreno, a następnie wracam tu świętować je z resztą. Szkoda, że nie będzie Kevina...

Ubrałam bordowe jeansy oczywiście z ćwiekami, oraz czraną koszulkę. Oczywiście ubrałam też moją kochaną skórzaną kurtkę. Na nogi założyłam lity z dużą ilością ćwieków.

- ocho, widzę, że możemy już iść- stwierdził

- możemy, ale powiesz mi gdzie jedziemy?

- a możesz, mi chociaż raz zaufać?- zapytał

- a czy ty wiesz, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie?

Dimitri jak zwykle mnie zaskoczył, bo nasz randka miała być niezwykła. Od razu wam powiem, że nie zabrał mnie do kina, restauracji, na piknik, i w ogóle.

- wiem, że twoje życie nie było idealne, ale teraz ma takie być. A mój ojciec zniszczył je doszczętnie, lecz obiecuję, że ja będę twoim rycerzem skarbie. Dlatego nasza randka odbędzie się w takim, a nie innym miejscu. - powiedział odsłaniając mi oczy

Ukazało mi się stare lotnisko i dwa sportowe auta. Już wiedziałam, że to jest najlepsza randka, co z tego, że się jeszcze nie zaczeła...


*Nathaniel*

- skarbie, Mell pojechała właśnie z Dimitrim. Ale powiem ci, że od kąd przyjechaliśmy chodzi jakaś przybita.- powiedziała Lili

- chyba chodzi o to, że Isabell i Kevin nie przyjechali. Ale jak ja mam jej powiedzieć prawdę przecież ona się załamie.

Kocham swoją siostrę, ale są sprawy, które mogłyby ją skrzywdzić. Wiem, że za niektóre sekrety by mnie zabiła, bo często ją okłamywałem, wmawiając co innego. Ale jestem jej starszym, bratem i staram się ją chrionić, mimo wszystko. --

-ale czasami lepiej znać prawdę, pomyśl czy ty byś chciał być okłamywany!- powiedziała i odeszła, prawdopodobnie pomagać w dekorowaniu

- hej, Nathaniel mam do ciebie prośbę. - powiedział przyjaciel mojej siostry

- jaką!

- wiesz, najmłodsza Collins jest strasznie uparta, a ja nie mam czasu spełmić jej prośby, więc  prosze abyś załatwił to ty. Czy mógłbyś kupić te rzeczy na tą imprezę urodzinową?

- a tobie jakie zadania wyznaczyła siostra?- zapytałem Collina

- ja razem z druga siostrą zajmujemy się niespodzianką, ale powiem ci, że to jakaś masakra.

Już po chwili byłem w drodze do najbliższego super marketu, ale gdy zobaczyłem listę zakupów... Było na niej tyle rzeczy, a ja nawet połowy nie znałem. Lecz wolałem nie przegapić ani jednego punktu, bo Demi jest osobą, z która nie lubie zadzierać

*Mellody*

Nasza randka była wspaniała, najpierw się ścigalismy, a następnie siedząc na masce samochodu rozmawialismy. Postanowilismy, że na razie nie bedziemy się śpieszyć ze wspólnym mieszkaniem, bo mamy na to jeszcze dużo czasu.

Oboje wiemy, że mamy mroczną przeszłość, a od niej nigdy sie nie ucieknie... Nasze decyzje, które podejmiemy teraz mogą zmienić naszą przyszłość, ale nigdy nie zmienimy przeszłości. Lecz możemy się z nią pogoodzić, podjąć ryzyko i walczyc o lepsze jutro. Możemy nie pozwolić na to, aby to co było kiedyś zniszczyło to co jest teraz.

Narazie ważni jesteśmy my i to co nas połączyło... Tak Dimitri Moreno był moim porywaczem, jest synem człowieka, którego nienawidze całym sercem, ale co z tego. Czy te szczegóły aż tak dużo zmieniają, a może ważniejsze jest to, że się kochamy, tęsknimy, a przede wszystkim akceptujemy.

- może teraz pojedziemy na twoja urodzinową imprezę?- zaproponował

- mi jest nawet dobrze tylko z tobą, nigdy nie lubiałam za bardzo świętować moich urodzin. To zawsze oznaczało, że jestem coraz starsza, a wciąż tak mało wiem...

- może i jestes coraz starsza, ale wiesz naprawdę sporo, a to dlatego, że jesteś ciekawska- zaśmiał się

- kocham cię - powiedziałam

- jak to ślicznie brzmi, ja ciebie też kocham skarbie

Gdy weszliśmy do mieszkania, prawie sie przewróciłam z szoku. To wszystko wyglądało fantastycznie, na ścianach były zdjęcia, piekne, kolorowe, a przede wszystkim zrobione z ważnymi dla mnie osobami. Wszędzie były balony i serpentyny, a na kanapach siedziały ważne dla mnie osoby.

To było pieknę, nie było mocno przesadzone, ale dane prosto z serca. Urodziny, które zapamiętac miałam na długo, bo nareszcie nie musiałam uciekać. Mogłam mieć nadzieję, że moje życie nareszcie będzie normalne, że sie ułoży.

- boziu, to wszystko jest piękne, dziękuję- powiedziałam, przytulając się do nich

- ale to nie wszystko, nie byłabym sobą, gdybym nie namówiła kilku osób do zrobieni mega, super, świetnej, oryginalne, a przedewszystkim urodzinowej niespodzianki.

- Demi, co wymyśliłaś?

- wyjrzyj przez okno, a się przkonasz

Na parkingu stali Collin, Derek i Eliza byli ubrani w czarno czerwone ubrania, a w rękach trzymali latarki i spreje. Nie wiedziałam, co planują, ale byłam pewna, że to bedzie coś niezwykłego... Wtedy niewiadomo skąd pojawił się samochód, a z niego ktos wysiadł, moi przyjaciele wyrzucili puszki i zaświecili na stojąvy obok budynek. Był na nim namalowany napis... "Taniec łączy ludzi, a Mellody trzyma ich razem... " Wiem, że może wam się wydawać to kiczowate, ale mnie to rozczuliło.

- to jeszcze nie koniec, czeka cię jescze wiele takich imprez i zawsze będzie coś nowego, ten napis to tylko poczatek

Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz