*30*

749 54 7
                                    

Jestem bardzo ciekawa jak wszyscy zaeragowali na mój list... Tak bardzo chciała bym cofnąć czas, aby to się nie wydarzyło, ale jak to się mowi karma zawsze wraca. Byłam zła na wszystkich, to dostałam za swoje!

Do mojego "ślubu" zostały dwa dni, nawet nie wiecie jak się cieszę, no dobra tak na serio mam ochotę się zabić. Na duchu podtrzymuje mnie jedynie myśl, że będę mogła napisać jeszcze do brata, bo mam zgodę.

Niestety, dalej jestem uwięziona w tym przeklętym pokoju... Jedyna rozrywka to telewizor i książki, które kiedyś namiętnie czytałam. Wydaje mi się, że ludzie mają nawet lepiej w więzieniu. Tak tęsknię za moim starym życiem, ale cóż ono jak narazie nie wróci i czas się z tym pogodzić.

- cześć kochanie, przyniosłem ci śniadanko! - powiedział Emmet wchodząc do mojego więzienia

- nie nazywaj mnie kochaniem!

- ej, spokojnie, bo inaczej nici z liściku do braciszka, a teraz proszę wcinaj.

- spadaj...- warknęłam, a on wyszedł

Jeszcze trochę, a tu zwariuję... Codziennie mogę z kimś porozmawiać, gdy przynoszął mi posiłki lub mój narzyczony przychodzi pogadać. Na początku miałam nadzieję, że to jakiś głupi sen, ale już dawno straciłam to przekonanie.

*Nathaniel*

Minął już tydzień, a wszyscy nie możemy pozbierać się po jej liście. Moja młodsza siostra ma wyjść za mąż, do tego z przymusu. Przecież ona ma dopiero 17lat to ja powinienem najpierw się ożenić... Do tego to jej przekonanie, że nigdy już nas nie zobaczy, widać po charakterze tego listu jak bardzo wydoroślała przez ten krótki czas. Zmieniła się, ale nie wiem, czy na lepsze...

Ben mimo cały czas żałuje, że tak mało czasu mógł z nią spędzic... Wszuscy żałujemy, że jej nie ma... Nie wiem, co ona musi czuć! Pomyślcie, że porywa was jakiś psychopata i oznajmia, że masz wyjść za niego.

- Nathan, zjesz z nami czy w biurze?- pyta Lili

- z wami kochanie

- to czekamy

W domu panuje dziwna atmosfera, prawie każdy dosta, od lili jakieś wskazówki lub zadania. Ja nie wiem jak postąpić, ale poczekam może na jej kolejny list, o ile taki przyjdzie. Teraz dopiero żałuję, że wtedy wyjechałem może gdyby nie to wszystko było by inaczej?!

Wszyscy usiedlismy do stołu w grobowej ciszy, każdy był pogrążony w swoich myślach.

*Mellody*

Tak nadszedł dzień, kiedy to mam pożegnać się z moim starym życiem raz na zawsze... Od samego rana byłam czesana i malowana, chociaż mogłam sama to zrobiś, bo rączki do tyłka mi nie przyrosły.

Emmet przyszedł po mnie o 15 i zabrał do limuzyny czekającej przed wejściem, oczywiś cie zawiązał mi oczy. Ceremonia nie odbyła się w kościele, ani w urzędzie... Weszliśmy chyba do jakiejś restauracji gdzie był ustawiony podest, na którym stał jakiś facet...

Jak się okazało na nasz ślub zjechała się połowa gangu Emmeta, a ja nie mogłam zaprosić nikogo. Całą ceremonie miał przeprowadzić ojciec mojego męża...

Chciała bym wam powiedzieć jak to wszystko przebiegało, ale w ogóle ich nie słuchałam. Wiem natomiast, że nie było regułki " czy ty .... bierzesz sobie tego... za męża" no i na odwrót, ponieważ wiedzieli, że powiedziała bym nie.

Najgorszy był chyba pocałunek, bo przecież nie mogli tego pominąć... Jak ja ich wszystkich nienawidzę, nie chcecie wiedzieć, co im wszystkim chciałam w tym momencie zrobić! Na moją wcześniejszą prośbę nie odbyło się żadne wesele, ale kto chciał mógł napić się z panem młodym "w naszym domu".

Ja zamknęłam się w swoim więzieniu i zaczęłam płakać, mam już tego wszystkiego dosyć. Czy tak naprwdę ma wyglądać moje życie? Co ja takiego zrobiłam? Dobra nie odpowiadajcie, bo się załamię...

*Nathaniel*

Siedzieliśmy wszyscy w salonie, gdy przyszedł Ben z listem..

- Nathaniel, to do ciebie.- powiedział podając mi kopertę

- nie to do nas wszytkich!

Drodzy przyjaciele!

Pewnie zastanawiacie się, co u mnie słychać? Ale nawet nie wiecie jak bardzo chciała bym dowiedzieć się tego samego. No jak widać jeszcze żyję, ale to może się za niedługo zmienic, bo w każdej chwili mogę sobie coś zrobić. Oczywiście stała się rzecz, która zniszczyła moje życie jestem mężatką...

Boję się, że za niedługo nie wytrzymam tego psychicznie... Na szczęście mogę juz swobodnie chodzić po domu, bo nie wytrzymywałam już zamknięta na klucz w pokoju. Jeżeli nie dostaniecie już listu to znak, że coś sobie zrobiłam, albo nie mam jużsiły do was pisać...

Byłam taka głupia, to wszystko moja wina i nigdy sobie tego nie wybaczę... jak się wkurzę to spale ten cały dom razem z sobą w środku, sorry to miał być żarcik.

Chcialam was też przeprosić, bo w poprzednim liście poprosiłam o coś, o co nie powinnam... Nie rezygnujcie z gangu, bo tak zrodziła się nasza przyjazń.

Życzcie mi szczęścia w małużeństwie i wogule... Kocham was wszystkich!!!

Mellody Larson


hej, to znowu ja!

Chciałam wam podziękować za tyle gwiazdek pod poprzednim rozdziałem...

Od razu uprzedzam wasze pytanie, na razie nie planuje końca tej książki więc się nie martwcie...

Mam jeszcze trochę do napisania w tej książce, więc tak łatwo się mnie nie pozbędziecie..

natix14 czyli Roksana





























































Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz