*62*

461 36 5
                                    

*Dimitri*

Siedziałem przed laptopem i w zasadzie nic nie robiłem... Nawet nie wiedziałem jak zacząć poszukiwania! Teraz wiem jak czuje się rodzina Mell.
- ej, Dimi chodź zjedść z nami kolację - powiedział Aiden

- nie mam czasu...

- kurde, stary nie możesz całymi dniami siedzieć przed laptopem, bo już wyglądasz jak zombi!

- ja muszę ją znaleźć! - wrzasnąłem

Mam dość tego, że wszyscy powtarzają mi to głupie " odpuść sobie"... Nigdy nie przestanę jej szukać. Już za dużo osób przeze mnie zginęło lub zostało wprowadzonych przez mojego ojca! Najpierw moja mama, potem brat i siostra, a teraz jeszcze Mellody!

Jeżeli się kogoś kocha to nigdy się z niego nie rezygnuje. Znajdę ich wszystkich chociaż miałbym przy okazji zginąć...

*Mellody *

- ej, młoda podam ci zastrzyk przeciw bólowych, ale musisz mi zaufać, okej?

- postaram się Patrick.

Po chwili miałam już zaaplikowany środek przeciw bólowy. Jestem wdzięczna mojemu tatuażyście za to co dla mnie robi, bo wiem, że bardzo dużo ryzykuje. Widać, że on i Dimi to bracia...

- mam do ciebie jeszcze jedno pytanie, czy pamiętasz adres mojego brata?

- tak

- to musisz mi go podać, a ja postaram się nas wyciągnąć z tej beznadziejnej sytuacji. Ale nie możesz się poddać, musisz wytrzymać - powiedział

- ja już się poddałam, ale dla ciebie i Miliany jest jeszcze szansa na normalne życie. - wyznałam

- nawet tak nie mów, ty też będziesz jeszce szczęśliwa.

- jak to sobie wyobrażasz, zostałam porwana przez Aidena i naprawdę polubiłam Dimiego, ale bardzo tęsknię za swoją rodziną. A z tego co wiem to Aiden nie może mi pozwolić do nich wrócić... Chłopak, którego kochałam uważał mnie tylko za jakąś zabawkę, a teraz nie mam na nic sił i brzydzę się prawie wszystkich mężczyzn.

- nie martw się znajdziemy jakieś wyjście, obiecuję- powiedział

- nie obiecuje, jeżeli nie możesz tego spełnić lepiej powiedz, że się postarasz, bo to mniej zaboli jak się nie uda.

Już po chwili do pomieszczenia wszedł rozwścieczony Dean. Ja automatycznie się skupiłam, ale naszczescie dzięki lekiem nie poczułam aż tak dużego bólu.

Powiedział coś do Patricka, a on chcąc czy nie musiał wyjść. A Moreno zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać...

- wiesz, co mam już dość ciebie i tego twojego oślego uporu. Teraz czas, abym ci coś pokazał...





Kolejne Podejście |KOREKTA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz