10.

1.4K 79 0
                                    

* Perspektywa Mai *

Obudziłam się z silnym bólem głowy. Rozejrzałam się i zdążyłam zauważyć, że nie jestem w swoim pokoju. Chciałam wstać, ale uniemożliwiła mi w tym czyjaś ręka. W tym samym momencie zrobiło mi się gorąco, bo nie pamiętałam co się działo wczoraj wieczorem. Powoli zaczęłam odwracać głowę i zobaczyłam, że obok mnie leży jakiś chłopak.

Nie, nie, nie, nie. Co się wczoraj działo?

Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Chłopak w tym czasie zdążył się przebudzić.

- Co się stało? - zapytał zaspanym głosem.

- Ty mnie lepiej nie wkurwiaj i lepiej opowiadaj co się wczoraj stało - powiedziałam groźnie w jego stronę.

- Co masz na myśli? - zastanawiam się czy on jest taki głupi, czy tylko udaje.

- Jesteś idiotą czy tylko udajesz? - zapytałam - Co się wczoraj działo? Czemu leżałeś ze mną w łóżku? Między nami coś zaszło? - coraz bardziej zaczęłam panikować - Boże, zdradziłam Kamila.

- Hej, uspokój się - podszedł do mnie i chciał mnie dotknąć, ale się od niego odsunęłam - Nic nie zaszło. Zasnęłaś na podłodze i Cię tu zaniosłem, a że nie było wolnych pokoi, to zapytałem Ciebie czy mogę z tobą zostać. A Ty się zgodziłaś. Więc powtarzam, nic się wczoraj nie wydarzyło między nami - uśmiechnął się.

Westchnęłam i dziękowałam Bogu w myślach, że jednak byłam grzeczna na tej imprezie.

- Jestem Łukasz - podał mi rękę, a ja odwzajemniłam gest.

- Maja - wstałam z podłogi - Nie wiesz, czy ktoś jeszcze jest na dole?

- Wiem, że jest Alex i jej kolega, chyba Remek - popatrzył na zegarek - Ja też powinienem się zmywać - wziął swoje rzeczy i ruszył do wyjścia - Miło było cię poznać - wyszedł i zostałam sama.

Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do Kamila.

- Co tam? - odebrał po pierwszym sygnale.

- Kami, przyjedziesz po mnie, pod dom Alex?

- No jasne, niedługo będę - po tych słowach się rozłączył.

Ubrałam swoje wczorajsze ciuchy i taka trochę nieogarnięta zeszłam na dół.

Usłyszałam grający telewizor w salonie, więc tam się udałam. Jak tylko tam weszłam, to zachciało mi się śmiać.

Alex leżała na kolanach Remka i chyba spała, a on miał odchyloną głowę i otwartą buzię. Nie wytrzymałam i parsknęłam niekontrolowanym śmiechem.

- Co? Co jest? - moja przyjaciółka przez gwałtowny ruch Reziego, spadła z kanapy. Nie wytrzymałam i zaczęłam się tarzać ze śmiechu na podłodze.

- Dobrze się czujesz? - zapytała cichym głosem Alex.

- Ja, czuję się fantastycznie. Nie licząc bólu głowy - otarłam łzy i wstałam z podłogi - Ale wy mnie rozwaliliście.

- Bardzo śmieszne - fuknął chłopak i cmoknął dziewczynę w czoło. Moje oczy były wielkości pięciozłotówek.

- Wy? Ten? No wiecie - jąkałam się - Jesteście razem?

- Nie - zaśmiała się Alex.

- Dobra, bo już nic nie ogarniam - założyłam swoje buty i otworzyłam drzwi - Jak coś dzwoń - odwróciłam się i w tym samym czasie na kogoś wpadłam. Tym samym wylądowałam na ziemi.

- Nie widzisz, że idę? - syknęłam do sprawcy i zaczęłam masować obolałe miejsce.

Podniosłam głowę i spojrzałam na tego kogoś. Gdy tylko zobaczyłam kto to, to oniemiałam. Nade mną stał Rychlik, we własnej osobie.

- Zrób zdjęcie, będzie na dłużej - powiedział obojętnie.

Zarumieniłam się i wstałam, niestety bez jego pomocy.

- I następnym razem, to ty uważaj jak chodzisz.

To nie był ten sam Multi, co na filmikach. Ten był chamski i zdecydowanie inaczej wyglądał. Westchnęłam i powiedziałam.

- Po co tu jesteś?

- Chyba nie twoja sprawa, mała - uśmiechnął się drwiąco - Ale jak już Cię to tak interesuje, przyjechałem po przyjaciela - odsunął mnie i nieproszony wszedł do domu mojej przyjaciółki.

Zrobiło mi się przykro, a w moich oczach pojawiły się łzy. Szybko je otarłam, nie dam sobą pomiatać. Może i był moim idolem, ale chyba to się zmieni. Dezy miał rację, co do niego. Pieprzony dupek.

Usłyszałam podjeżdżający samochód. Bez słowa weszłam do pojazdu mojego chłopaka i kazałam zawieźć się do domu.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Hej z tej strony Maja. Napisałam to ja, ale Julka wstawila, bo mam słabego neta.

-Maja

Miłość zmienia wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz